Zakłady pracy chronionej coraz rzadziej zatrudniają osoby niewidome, niedowidzące lub upośledzone umysłowo. Brakuje im pieniędzy na dostosowanie zakładu do ich potrzeb.
W ciągu trzech pierwszych kwartałów ubiegłego roku o 36 proc. wzrosło zatrudnienie osób niepełnosprawnych na otwartym rynku pracy, a o 14 proc. – w zakładach pracy chronionej. Pracodawcy prowadzący ZPChr nie byli w tym okresie zainteresowani jedynie zatrudnieniem osób ze szczególnymi schorzeniami, czyli np. epilepsją, upośledzeniem umysłowym, lub niewidomych. Dla przykładu, liczba takich pracowników posiadających znaczny stopień niepełnosprawności zmniejszyła się o 3 proc.
– Zatrudnienie takich osób jest najkosztowniejsze. A żeby przetrwać na rynku, ZPChr musi przecież osiągać zyski – tłumaczy Jan Zając, prezes Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych.
Podkreśla, że samo dofinansowanie do wynagrodzeń nie rekompensuje firmie w pełni dodatkowych kosztów, jakie ponosi przy zatrudnianiu najciężej niepełnosprawnych. Firmom brakuje wsparcia, które rekompensowałoby koszty związane z przygotowaniem zakładu i pozostałych pracowników do pracy z osobami ze szczególnymi schorzeniami.
– Korzystnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie zmian w systemie refundacji dodatkowych kosztów związanych z przyjęciem do pracy takich osób – mówi Jan Zając.
Ułatwieniem byłaby np. możliwość ubiegania się o taką pomoc kilka razy w ciągu roku. Firmy często nie są w stanie przewidzieć dodatkowych kosztów zatrudnienia, np. epileptyków lub niewidomych.
– Pracujemy nad rozwiązaniami, które mają wesprzeć zatrudnienie tych osób – zapewnia Jarosław Duda, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Obecnie w Zakładach pracuje około 27 tys. pracowników ze szczególnymi schorzeniami.