Realizatorzy unijnych szkoleń są rozliczani z frekwencji przez instytucje, które przyznały im dotacje, ale sami nie mają możliwości finansowego dyscyplinowania szkolących się osób.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego nie określa, jakie sankcje za nieuczęszczanie na zajęcia mogą wprowadzić instytucje, które szkolą za środki UE. MRR uważa, że takie decyzje powinny zapadać w regionach. Jednak wojewódzkie urzędy pracy i urzędy marszałkowskie zostawiają w tej sprawie dużą dowolność szkolącym, mimo że same rygorystycznie rozliczają ich z założonych w projekcie wskaźników dotyczących frekwencji. Wymagane jest potwierdzenie obecności w co najmniej 80 proc. godzin lekcyjnych objętych szkoleniem.
– Instytucja szkoląca sama określa w umowie z uczestnikiem ewentualne sankcje za nieuczęszczanie na zajęcia. W umowach zdarza się np. żądanie zwrotu kosztów szkolenia, ale w praktyce nigdy te pieniądze nie są egzekwowane – mówi Ewa Fijałkowska z WUP w Łodzi.
Realizatorzy szkoleń, którzy nie przewidzieli wypłaty stypendium za każdą godzinę kursu, mają więc problemy z dyscyplinowaniem uczestników .
– Nie ma żadnych finansowych sankcji, dlatego musimy się uciekać do sposobów nieformalnych. Dla młodzieży skuteczna jest np. interwencja dyrektora szkoły, a bezrobotnych dyscyplinują ich opiekunowie z ośrodków pomocy społecznej – mówi Dariusz Kańtoch, właściciel firmy KLS Partners.
Jego zdaniem najskuteczniejsza byłaby kaucja pobierana od uczestników szkoleń. Jednak zdaniem MRR może to ograniczyć dostęp do szkoleń osób ubogich czy też mikro- i małych przedsiębiorstw, które nie dysponują odpowiednim kapitałem na kaucję.