Na rynku pracy przybywa firm wynajmujących na godziny swoich pracowników innym przedsiębiorstwom. Największą popularnością cieszą się usługi menedżerów, kadrowych i asystentek.
– Wynajęcie menedżera na krótki okres czasu, do realizacji konkretnego zadania, np. założenia oddziału firmy, przeprowadzenia restrukturyzacji zatrudnienia czy stworzenia strategii przetrwania w kryzysie, kosztuje firmę mniej, niż wynajęcie zewnętrznej firmy doradczej – uważa Dominika Staniewicz, członek Stowarzyszenia Interim Menedżerów. Według szacunków Stowarzyszenia zrzeszającego kilkunastu menedżerów różnych specjalności z całej Polski z takiej formy współpracy między firmami korzysta obecnie w Polsce co dziesiąty zarząd.
– Pracodawcy podpisują z nami kontrakty nie dłuższe niż na 1,5 roku. Wynagrodzenie uzależnione jest od trudności stawianych nam zadań. Premie za wykonanie planu są nie niższe niż 12 tys. zł – wylicza Dominika Staniewicz.
W podobny sposób, jak menedżerów, firmy wynajmują również kadrowych, informatyków czy asystentki. W przypadku tych stanowisk pracodawcy zwykle nie podpisują jednak bezpośrednio z pracownikami kontraktów cywilnoprawnych, ale wynajmują ich na godziny od innych pracodawców, z którymi podpisują umowy outsourcingowe.
Pracodawcy wypożyczający personel biurowy (asystentki, sekretarki, recepcjonistki i kurierów), np. z firmy Asystentka.pl za godzinę pracy takiej osoby płacą standardowo 49 zł plus 22 proc. VAT. Kwota ta jest obniżana, jeżeli firma zamówi w miesiącu pakiet kilkudziesięciu godzin. Usługa ta różni się od zleceń wykonywanych przez np. agencje pracy tymczasowej tym, że zleceniodawca płaci jedynie za faktycznie przepracowane godziny pracy tej osoby i nie ponosi dodatkowych kosztów związanych z wypłacaniem wynagrodzenia za czas choroby czy urlopu.



– Zleceniodawcy nie są dla tych osób pracodawcami. Ich praca jest rozliczana bezpośrednio przez agencję. Stąd też zleceniodawca nie musi realizować żadnych uprawnień pracowniczych osób wykonujących u niego pracę – tłumaczy Marcin Czarnecki, Associate w Kancelarii Sójka & Maciak Adwokaci.
Sytuacja komplikuje się w przypadku dochodzenia roszczeń z tytułu szkód wyrządzonych przez takich pracowników.
– Zasadniczo zleceniodawca ma prawo wystąpić do agencji z roszczeniem – przypomina prawnik. Dodaje, że jeśli pracownik wyrządził u zleceniodawcy szkodę jedynie przy okazji wykonywania obowiązków, a nie w związku z nimi, wówczas obowiązek naprawienia szkody nie obciąża agencji.
– Zgodnie z orzecznictwem SN (por. SN I CKU 110/97, IV CR 68/76) w tego rodzaju okolicznościach roszczenia zleceniodawca powinien kierować do sprawcy tej szkody – informuje prawnik.
6 tys. zł miesięcznie trzeba zapłacić za wynajęcie menedżera