Szef zespołu doradców premiera Michał Boni zapowiedział we wtorek, że pod koniec stycznia zostanie przedstawiony plan rozwoju i konsolidacji finansów publicznych. Poinformował, że rząd zajmie się też sprawą utworzenia tzw. bezpiecznych funduszy emerytalnych. Resort pracy nie przewiduje ich powstania.

Plan konsolidacji ma zapewnić stabilność i bezpieczeństwo finansów publicznych w następnych latach. Według resortu finansów wprowadzenie planu ma zapobiec przekroczeniu przez dług publiczny poziomu 55 proc. PKB, a także obniżyć deficyt sektora finansów publicznych. Jednym z kluczowych elementów planu ma być tzw. reguła wydatkowa, która w bardzo rygorystyczny sposób ograniczy wzrost wydatków publicznych w latach 2011-2013.

"Pod koniec miesiąca przedstawimy fiszki zadaniowe dotyczące planu rozwoju i konsolidacji finansów publicznych" - powiedział Boni podczas na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Dodał, że "wśród planów rządu na pierwsze półrocze 2010 r. znalazł się między innymi pakiet ustaw związanych z domknięciem reformy emerytalnej, w tym uwzględniających utworzenie tzw. funduszy typu B dla osób starszych".

Fundusze bezpieczne czyli typu B, o utworzeniu których w ubiegłym roku debatowali pracodawcy i pracownicy w Komisji Trójstronnej, byłyby subfunduszami emerytalnymi, inwestującymi pieniądze przyszłych emerytów wyłącznie w papiery dłużne Skarbu Państwa. Ponieważ według projektów przedstawianych w KT nie inwestowałyby one w akcje, byłyby niezależne od wahań giełdowych.

Propozycje resortu zakładają też zmianę wysokości składki emerytalnej, która obecnie trafia do OFE

Minister pracy Jolanta Fedak podkreśliła we wtorek w rozmowie z PAP, że najważniejsze jest bezpieczeństwo przyszłych emerytów. "Jeśli zapowiadając utworzenie funduszy typu B minister Boni to właśnie ma na myśli, to jego pomysły są zgodne z projektem założeń do reformy emerytalnej opracowanych przez resort pracy i przesłanych do konsultacji międzyresortowych" - powiedziała.

Z założeń resortu wynika m.in., że przechodząc na emeryturę można będzie wybrać pieniądze z OFE i przekazać je do ZUS, na Indywidualne Konto Emerytalne, albo przeznaczyć na wybrany cel, np. wpłacić do banku. Dotyczyłoby to osób, które uzbierają w ZUS kapitał umożliwiający wypłatę 200 proc. najniższej emerytury miesięcznie. Ci, którzy zbiorą mniejszy kapitał, będą musieli wszystkie pieniądze z OFE przekazać do ZUS, skąd będą otrzymywać, przynajmniej minimalną, dożywotnią emeryturę.

Propozycje resortu zakładają też zmianę wysokości składki emerytalnej, która obecnie trafia do OFE. Zamiast 7,3 proc. trafiałoby tam 3 proc. pensji pracownika. Pozostałe 4,3 proc. dostawałby ZUS (poza 12,29 proc. pensji, które otrzymuje obecnie).

"Konsultacje międzyresortowe założeń skończą się w połowie lutego"

"Przeniesienie części składki emerytalnej z OFE do ZUS jest tożsame z utworzeniem funduszy typu +B+, gdyż w jednym i drugim przypadku chodzi o bezpieczeństwo na krótko przed emeryturą środków gromadzonych przez wiele lat w OFE" - powiedziała Fedak.

Wiceminister pracy Marek Bucior powiedział na początku stycznia w rozmowie z PAP, że założenia ustaw reformujących system emerytalny przygotowane przez resort nie zakładają wprowadzenia tzw. bezpiecznych funduszy emerytalnych. Jak wyjaśnił, nie "ma potrzeby ich tworzenia, skoro każdy będzie przenosił swoje pieniądze do ZUS, gdzie będą one waloryzowane".

Minister Fedak powiedziała we wtorek PAP, że założenia do reformy emerytalnej będą przedmiotem rozmów Zespołu Ubezpieczeń Komisji Trójstronnej pod koniec stycznia. "Konsultacje międzyresortowe założeń skończą się w połowie lutego" - dodała.