Imigranci z nowych państw UE mają tendencje do zamykania się w swoich narodowych enklawach, są nisko opłacani, zmagają się z barierą językową, często pracują poniżej swego potencjału, ale na ich siłę roboczą jest popyt i wnoszą pozytywny wkład do gospodarki - stwierdza raport omówiony w niedzielę przez tygodnik "Observer".

Raport, przygotowany na zlecenie brytyjskiej Komisji Równości i Praw Człowieka (EHCR) przez Instytut ds. Polityki Migracji (Migration Policy Institute), dotyczy imigrantów z państw przyjętych do UE 1 maja 2004 r. (tzw. grupy A8, bez Malty i Cypru).

"Imigranci z krajów A8 przybyli do W. Brytanii w ostatnich latach są nisko opłacani i jest ich najwięcej w segmencie prac niewykwalifikowanych, choć nierzadko są to ludzie wysoko wykształceni. W wielu przypadkach ich praca i mieszkanie są prowizoryczne, co sprawia, że są podatni na wyzysk" - cytuje "Observer".

Ponad połowa podejmuje nisko opłacane prace, mimo że ma zawodowe kwalifikacje. Podobne prace podejmuje 18 proc. miejscowych pracowników. W konsekwencji imigranci są opłacani gorzej w porównaniu ze średnią zarobków miejscowej siły roboczej.

W przedrecesyjnym, 2007 roku 89 proc. imigrantów z A8 zarabiało mniej niż 400 funtów tygodniowo, podobne wynagrodzenie miało 57 proc. miejscowych pracowników. Za cały 2007 r. zarobki imigrantów z A8 kształtowały się na poziomie 60-70 proc. średniej płac pracowników miejscowych. Z kolei zarobki imigrantów z Pakistanu w latach 2005-08 nie odbiegały istotnie od lokalnej średniej.

Bariera językowa

"Wbrew utartej opinii, bariera językowa, którą mają do pokonania imigranci z A8, wydaje się większa niż w przypadku innych grup imigrantów" - zaznacza raport, nawiązując do imigrantów z dawnych kolonii brytyjskich. Ok. 25 proc. imigrantów z nowych państw UE miało trudności językowe w pracy wobec 6 proc. imigrantów z innych rejonów świata.

W trzecim kwartale ub. r., gdy recesja była bardzo dotkliwa, stopa bezrobocia wśród imigrantów z A8 wyniosła ok. 5 proc. wobec 7,8 proc. wśród pracowników miejscowych i 12 proc. wśród imigrantów z Indii, Pakistanu i Bangladeszu.

Dane te są źródłem obaw, że napływ imigrantów z A8 ma negatywny wpływ na miejscową niewykwalifikowaną siłę roboczą, hamując dynamikę wzrostu jej płac. To właśnie w tym segmencie społeczeństwa o polityczne poparcie zabiega skrajnie prawicowa Brytyjska Partia Narodowa (BNP).

Raport szacuje, że brytyjski rynek pracy po 1 maja 2004 r. przyciągnął ok. 1,5 mln imigrantów z dawnych państw postkomunistycznych, z czego ok. 50 proc. wróciło do kraju po mniej niż 12 miesiącach. Około dwie trzecie imigrantów z A8 stanowią Polacy (70 proc. wśród nich to ludzie w wieku 18-35 lat). Dokument przyznaje, że imigranci z A8, podobnie jak muzułmanie, wzbudzają uprzedzenia narodowościowe, ale wnoszą do gospodarki pozytywny (na niewielkim plusie) wkład fiskalny.

Ok. 95 proc. mężczyzn z Europy Środkowej i Wschodniej oraz 80 proc. kobiet znajduje pracę tuż po przyjeździe. Rzadziej korzystają z zasiłków, a pracodawcy cenią ich za etykę pracy. Tłumaczy to, dlaczego mimo recesji stopa bezrobocia jest wśród nich niewysoka.

Autorzy raportu sądzą, że pracodawcy będą zabiegać o zatrudnienie imigrantów z nowych państw UE do niskokwalifikowanych prac, na które popyt będzie rósł. Aby zapobiec wynikającym stąd społecznym napięciom, rząd zdaniem autorów raportu powinien działać na rzecz ich społecznej integracji, tak by nie tkwili w swoich narodowych enklawach.