Muzykolog na materiałoznawstwie, absolwent ekonomii na chemii, prawnik na wydziale automatyki. To nie absurd, ale wymóg rynku. Politechniki przyjmują na studia podyplomowe osoby, które wcześniej stroniły od kierunków ścisłych.
Dla kogo przewidziane są studia podyplomowe, które trwają najczęściej rok? Przede wszystkim dla osób, które pracują w danej branży. Wielu studentów kursów pomagisterskich to absolwenci zarządzania czy ekonomiści, którzy są zatrudnieni w zakładach produkcyjnych. To głównie oni decydują się uzupełnić wiedzę na uczelni technicznej. Zarówno uczelnie, jak i eksperci rynku pracy podkreślają, że warto, choć w jeden rok nie zostanie się inżynierem.
Oczywiście, nie obejdzie się bez przypomnienia programu przedmiotów ścisłych ze szkoły średniej. Są też kierunki, które wymagają, aby absolwent miał do czynienia z matematyką na uczelni wyższej. Jednak do tej grupy kwalifikują się m.in. ekonomiści czy nawet absolwenci niektórych specjalności zarządzania.
Niemal każdy wydział uczelni technicznej prowadzi studia podyplomowe, a wiele z nich przyjmie humanistów chętnych do zapoznania się z wiedzą ścisłą. Nie można więc narzekać na brak wyboru.
Znaczny procent osób o wykształceniu dalekim od technicznego studiuje podyplomowo materiałoznawstwo tworzyw i kompozytów polimerowych na Politechnice Poznańskiej. Kierownik tego kierunku tłumaczy to wymogami rynku pracy.
- W naszym regionie jest wiele film z tej branży, a nasi studenci w nich pracują. Wystarczą chęci, dyplom nie ma większego znaczenia – twierdzi prof. Tomasz Sterzyński. Podkreśla, że jedną z firm zajmujących się polimerami prowadzi muzykolog, który jest absolwentem tych rocznych studiów.
Na studia o kierunku informatyzacja przedsiębiorstw z wykorzystaniem systemów ERP zaprasza z kolei Politechnika Gdańska.
- Wiedza, którą przekazujemy, jest przydatna każdemu zatrudnionemu w przedsiębiorstwie: od magazyniera, przez księgowych, pracowników produkcyjnych aż po zarząd – tłumaczy starszy wykładowca mgr inż. Leszek Zięba. Podobnie jest z kierunkami informatycznymi na Politechnice Warszawskiej. Wydział elektryczny rekrutuje magistrów na studia w tym kierunku z zaznaczeniem, że przeznaczone są dla pracowników tej branży.
Nowoczesna grafika komputerowa to kolejny przykład kierunku cieszącego się zainteresowaniem wśród osób niezwiązanych dotąd z uczelniami technicznymi. Studia od trzech lat prowadzi Akademia Górniczo-Hutnicza. Adeptami grafiki komputerowej zostają osoby o różnym wykształceniu.



- Studiują u nas nauczyciele rozmaitych specjalności, którzy chcą otworzyć szkolne pracownie grafiki komputerowej, artyści, architekci czy inne osoby, które stykają się w życiu zawodowym z tą dziedziną – wylicza kierownik studiów, dr Tadeusz Szuba. Dodaje, że absolwentami nowoczesnej grafiki komputerowej są nawet dwaj praktykujący prawnicy, którym w życiu zawodowym przydaje się zdobyta wiedza.
Więcej barier stawianych jest przed magistrami, którzy chcą podjąć studia o kierunku inżynieria procesowa i aparatura na Politechnice Gdańskiej. Tu wymagana jest znajomość chociaż podstaw matematyki na poziomie akademickim. Jednak wymóg ten spełniają nie tylko absolwenci politechnik, lecz także kierunków ekonomicznych.
- Co czwarty student naszego kursu podyplomowego nie ukończył uczelni technicznej – zaznacza kierownik studiów prof. Bożenna Kawalec-Pietrenko. Kto decyduje się poszerzyć swoją wiedzę na tym kierunku? Są to przede wszystkim pracownicy zakładów produkcyjnych, którzy mają zacięcie techniczne. Prócz ekonomistów są to m.in. absolwenci informatyki i kierunków związanych z chemią.
Choć ukończenie studiów podyplomowych nie wystarczy, aby móc równać się z magistrami inżynierami, pozwala jednak zdobyć konkretną wiedzę w danej dziedzinie.
- Dzięki rocznym studiom podyplomowym ich absolwenci mogą jednak zrozumieć pracę inżynierów, fachowo z nimi rozmawiać i dzięki temu lepiej pracować – mówi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Dodaje, że uczelnie techniczne, tworząc kursy podyplomowe, wypełniają lukę, jaką jest brak na rynku pracy wystarczającej liczby osób o wykształceniu technicznym.
- Skok, jaki miał miejsce w ostatniej dekadzie w liczbie osób z wykształceniem wyższym, zawdzięczamy uczelniom prywatnym. Te jednak kształcą przede wszystkim na kierunkach nietechnicznych. Nie ma przecież w Polsce prywatnej politechniki czy akademii medycznej – tłumaczy profesor.