Posiadacze nowych dowodów od 2013 roku nie będą przedstawiać lekarzom druków ZUS RMUA. Na podstawie numeru PESEL pacjent udowodni prawo do ubezpieczenia zdrowotnego. Wciąż nie wiadomo, jak trzeba będzie dokumentować prawo do leczenia w 2012 roku.
W 2011 roku rozpocznie się kolejna wymiana dowodów osobistych. Jak zapewnia rząd, mają one też pełnić funkcję elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego. W przychodni czy szpitalu nie będzie więc trzeba przedstawiać żadnych innych papierowych druków, które potwierdzą opłacanie składek do NFZ. Do identyfikacji wystarczy numer PESEL z dowodu. Cały system zacznie jednak działać dopiero od 2013 roku. Wtedy bowiem nowe dowody zostaną zintegrowane z systemem NFZ.
Wszystko wskazuje więc na to, że osoby, które po tej dacie nadal będą posługiwać się starymi dowodami, będą musiały nadal używać druków ZUS RMUA. Te jednak, jak zakłada rząd, mają zniknąć w 2012 roku. Zastąpią je roczne raporty o zapłaconych składkach. Nie wiadomo więc, jak pacjent będzie dokumentować prawo do świadczeń zdrowotnych.

PESEL wystarczy

Na dowodach, mimo że będą wyposażone w chipy, co daje możliwość zapisania w formie elektronicznej dodatkowych informacji, nie będą umieszczane dane medyczne, takie jak np. historia choroby, odbyte wizyty lekarskie czy przepisane leki.
– Nie ma takiej potrzeby. Wszystkie te informacje będą dostępne dla lekarzy za pośrednictwem innych platform internetowych – zapewnia Leszek Sikorski, szef Centrum Informatyzacji Systemów Ochrony Zdrowia.
Na dowodach i to tylko za zgodą ich posiadaczy, będą mogły być natomiast umieszczane dane ułatwiające służbom ratunkowym udzielanie świadczeń w sytuacji zagrożenia życia (np. grupa krwi czy informacja o chorobach przewlekłych).
Wbrew wcześniejszym pomysłom dowody nie będą jednocześnie pełnić funkcji europejskiej karty ubezpieczenia zdrowotnego (EKUZ).
– Prace nad jej ostatecznym kształtem trwają na forum europejskim od kilku lat i wciąż nie ma decyzji co do jej wyglądu i formy – tłumaczy Jakub Szulc, wiceminister zdrowia.
W dalszym ciągu, wyjeżdżając za granicę do jednego z krajów UE lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego, będzie więc trzeba występować o jej wydanie do NFZ.



Bez papierowych wydruków

Pierwsze dowody będące również kartami zdrowia mają być wydawane od 2011 roku. Ich systematyczna wymiana potrwa do 2018 roku. Rząd zakłada jednak, że od 2013 roku pozwolą na pełne posługiwanie się nimi w systemie ochrony zdrowia.
– Wtedy bowiem nastąpi ich pełna integracja z bazami elektronicznymi NFZ – mówi Jakub Szulc.
W związku z tym harmonogramem oraz planowanymi przez Ministerstwo Gospodarki (MG) zmianami w sposobie dokumentowania przez firmy odprowadzonych za pracowników składek powstaje pytanie, jak pacjenci będą dokumentować prawo do świadczeń.
Wciąż nierozstrzygnięta jest kwestia osób, które nie wymienią starych dowodów i od początku 2013 roku będą się nimi posługiwać. Ponieważ systemy informatyczne będą już wtedy zintegrowane, teoretycznie powinna być możliwość, aby pacjent udowadniał prawo do leczenia na podstawie zawartego w dowodzie numeru PESEL. Jak będzie w praktyce na razie jednak nie wiadomo.
– Wciąż pracujemy nad tym, w jaki sposób prawo do ubezpieczenia zdrowotnego mają potwierdzać osoby, które wciąż będą posługiwać się starymi dowodami – przyznaje wiceminister zdrowia.
Kolejny problem pojawi się wcześniej i będzie dotyczyć wszystkich pacjentów. To dlatego, że MG planuje (przygotowało już w tej sprawie projekt ustawy), aby firmy od 2012 roku nie wydawały jak dotychczas pracownikom co miesiąc raportów na temat odprowadzonych do ZUS i NFZ składek (druk ZUS RMUA). Obecnie pracodawcy wydają ich około 140 mln rocznie. Ministerstwo chce, aby począwszy od 2012 roku taki dokument został zastąpiony rocznym raportem o opłaconych składkach wydawanym pracownikom do końca lutego za poprzedni rok. Nie wiadomo więc, jak pacjenci będą od początku 2012 roku dokumentować prawo do leczenia. Na te pytania nie uzyskaliśmy odpowiedzi ani w resorcie spraw wewnętrznych, ani zdrowia.



Łatwiejsza kontrola

Nowe dowody mają być wydawane nieodpłatnie. Zapłaci za to budżet. Ze środków unijnych natomiast mają być pokryte koszty stworzenia całej infrastruktury pozwalającej na przesyłanie i odbieranie danych między poszczególnymi instytucjami. Łączna kwota przewidziana na realizację projektu to 370 mln zł. Rząd jak na razie nie przewiduje, żeby z tych środków pokryty był również koszt ewentualnego zakupu czytników kart przez świadczeniodawców.
– W takiej sytuacji obawiam się, że zostaną one przerzucone na lekarzy. A przecież wprowadzenie nowych rozwiązań informatycznych to nie tylko konieczność zakupu czytnika, ale również komputera, podłączenia do internetu czy właściwego oprogramowania – mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Zielonogórskiego zrzeszającego lekarzy rodzinnych.
– Nie jest przesądzone, kto poniesie koszty zakupu czytników przez świadczeniodawców. Jednym z pomysłów jest, aby to NFZ je kupował, ale tylko dla tych placówek, które działają na podstawie kontraktu z Funduszem – mówi Jakub Szulc.
Gdzie już działają karty zdrowia
Elektroniczne karty ubezpieczenia zdrowotnego, mimo wielu wcześniejszych prób, jak do tej pory udało się wprowadzić jedynie na Śląsku.
Tam działają one już od 2001 roku pod nazwą START. Na Śląsku korzysta z nich ponad 5 mln ubezpieczonych w NFZ. Karty pozwalają przede wszystkim na lepszy monitoring i kontrolę udzielanych świadczeń przez lekarzy i placówki medyczne. Szybciej wyłapywane są wszelkiego rodzaju nieprawidłowości – lekarz nie może przepisać leków lub odnotować odbycia wizyty przez pacjenta, jeżeli wcześniej ten ostatni nie potwierdzi tego za pomocą karty.