W październiku wystartuje nowa edycja studiów podyplomowych częściowo lub w całości dofinansowanych ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Szansę na podnoszenie kwalifikacji zyskują osoby, których nie stać na studia komercyjne.
Inżynieria i ochrona środowiska, zarządzanie organizacją ze wsparciem technologii informatycznych, doradztwo zawodowe i personalne, a nawet programy MBA – to wybrane propozycje z ponad pięćdziesięciu kierunków studiów podyplomowych, które uzyskały dofinansowanie w tegorocznym konkursie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Pozytywną ocenę dostało aż 66 projektów zgłoszonych do konkursu.

Bez skierowania z firmy

Nie dla wszystkich jednak wystarczy unijnych pieniędzy. Programy, którym początkowo nie przyznano dotacji, trafiły na listy rezerwowe. Oznacza to, że aż do rozpoczęcia roku akademickiego, a więc do początku października, mogą one jeszcze zostać przesunięte na listę programów dotowanych. Realizacja takiego scenariusza zależy od efektywności wykorzystania środków już przyznanych uczelniom i ewentualnych oszczędności w budżecie EFS przeznaczonym na edukację.
Począwszy od 2008 roku, kandydaci na studia z dofinansowaniem unijnym nie muszą do swojej aplikacji dołączać skierowania od pracodawcy. Wystarczy zaświadczenie o zatrudnieniu lub o prowadzeniu działalności gospodarczej, dobre chęci i gotowość do wpłacenia 20 proc. kosztów nauki – taką sumą należy dysponować na początku, a po rozpoczęciu nauki można rozpocząć starania, by pracodawca zwrócił ten wydatek.

Refinansowane MBA

Na tegorocznej liście studiów z dofinansowaniem z EFS można znaleźć wiele propozycji dla osób pragnących rozwijać swoje kwalifikacje w zakresie marketingu, finansów, bankowości, ale i nowych technologii (np. kwalifikacje w zakresie administrowania sieciami komputerowymi będzie można podnosić w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie, a umiejętności w zakresie zarządzania wartością firmy i posługiwania się Strategiczną Kartą Wyników w Wyższej Szkole Humanitas w Sosnowcu).
Rozpoczynająca się w październiku edycja studiów z dofinansowaniem z EFS oferuje bogaty wybór programów MBA, które nie bez przyczyny uważane są za najdroższe studia podyplomowe dla menedżerów. Wśród uczelni, które dostaną na ten cel dofinansowanie, są m.in. Uniwersytet Łódzki, Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu, ale także Wyższa Szkoła Biznesu National Louis University w Nowym Sączu i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie dotowany jest program Executive MBA. Specjalistyczną, przeznaczoną dla menedżerów sportu, edycję tradycyjnych studiów MBA szykuje natomiast Politechnika Gdańska.



Boom edukacyjny

Szkoły wyższe i uczelnie przyznają, że studia z unijnymi dopłatami przyczyniają się do wyraźnego wzrostu popularności studiów podyplomowych. To dzięki funduszom unijnym popyt na tę formę edukacji stale rośnie (nawet pomimo pogorszenia się koniunktury gospodarczej w minionych dwóch latach). Według danych GUS, w roku akademickim 2007/2008 liczba słuchaczy studiów podyplomowych przekroczyła 173 tys. To prawie o 15 proc. więcej niż rok wcześniej i aż ponad czterokrotnie więcej niż na początku lat 90.
OPINIA
PIOTR PIASECKI
prezes Polskiej Izby Firm Szkoleniowych
Procedury transferu funduszy unijnych nie wymuszają na firmach i uczelniach wysokiej jakości usług. Liczy się realizacja konkretnych planów (np. przeszkolenie 5 tys. osób), osiągnięcie mierzalnych celów (np. realizacja szkoleń po z góry określonych kosztach) i formalne rozliczenie projektu. Tego się rygorystycznie przestrzega, a parametry jakościowe (np. edukacja w małych grupach, zajęcia warsztatowe, satysfakcja szkolonych itp.) nie są tu najważniejsze. W efekcie mamy do czynienia z przypadkami bezkarności dostawców, którym pod względem formalnym nie można niczego zarzucić, ale skutki ich działalności są dalekie od zamierzeń i możliwości. Ze względu na to, że chodzi o szkolenia darmowe, nie działa tu mechanizm rynkowej weryfikacji. Na szczęście to tylko niewielka część rynku – znam wiele przypadków udanych i efektywnych projektów dotowanych z EFS. Wiele firm szkoleniowych i uczelni nie chce ryzykować utraty dobrej marki tylko dlatego, że brak jest skutecznych mechanizmów wymuszających jakość.