Z programem aktywizacji starszych osób jest jak z reformą finansów. Powstało wiele diagnoz, wszyscy wiedzą, co zrobić, ale kolejne rządy... robią niewiele. Głównie z obawy o słupki.
Trzeba np. podnieść wiek emerytalny czy zlikwidować 4-letni okres ochronny przed zwolnieniem dla starszych osób. Ten ostatni to klasyczny dyskryminujący przywilej. Kadry mają na miesiąc przed wejściem pracownika w ten okres dać o tym znać szefowi. A ten woli nie ryzykować, że zwiąże się z pracownikiem, bez względu na jego pracę. W efekcie często go zwalnia. To nonsens, ale bronią go związki. Kolejny to możliwość zwolnienia pracownika tylko dlatego, że osiągnął wiek emerytalny. Trzeba tego zakazać w kodeksie pracy. Tego z kolei nie chcą firmy.
Wokół pracy starszych osób narosło też mnóstwo mitów. Największy – zabierają pracę młodym. To wierutna bzdura. Gdyby tak było w Polsce na przełomie wieków, nie byłoby bezrobocia. A tymczasem mieliśmy największą na świecie liczbę stosunkowo młodych osób na emeryturach i rentach oraz... najwyższe w UE bezrobocie.
Trzeba więc przestać wreszcie wierzyć, że jakoś to będzie. Rządowi udało się już przecież wygasić przywileje emerytalne. Ludzie chyba sami czuli, że coś jest nie tak w przechodzeniu na emerytury 55-letnich kobiet. Podobnie może być z innymi koniecznymi zmianami. Trzeba tylko wreszcie podjąć decyzje.