Minister finansów Jacek Rostowski powiedział w środę, że nie zrezygnował z pomysłu obniżenia składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Przyznał, że nie rozwiązuje to wszystkich problemów, ale ułatwiłby Polsce drogę do euro.

Chodzi o propozycję przedstawioną przez Rostowskiego wspólnie z minister pracy Jolantą Fedak na początku listopada. Zaproponowali oni, by 4,3 proc. z 7,3-proc. składki emerytalno-rentowej potrącanej z wynagrodzenia każdego pracownika, trafiającej obecnie do OFE, przekazywane było do ZUS. Do OFE trafiałoby tylko 3 proc. składki.

Rostowski powiedział w RMF FM, że nie wycofał się z tego pomysłu, choć nadal nie zgadza się w tej sprawie z szefem doradców premiera Michałem Bonim (Boni jest tej propozycji przeciwny). "Ale zgadzamy się co do tego, że jest klika kluczowych problemów w tym obszarze, które musimy rozwiązać" - dodał.

Minister przyznał, że jego pomysł nie rozwiązuje wszystkich kwestii, np. problemu niskiej rentowności funduszy. "To nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale drogę do euro by ułatwiło. Bez takiej zmiany mamy teraz stale narastający dług publiczny" - zaznaczył Rostowski.

Na pytanie, czy w 2015 r. Polska wejdzie do strefy euro, minister finansów odpowiedział, że jest to data uznana przez rząd za realną. "Ale nie jest to cel jako taki. Mamy dziś inne ważniejsze cele, uporządkowania finansów publicznych" - powiedział.

Obecnie do ZUS trafia 12,2 proc. pensji pracownika, a do OFE 7,3 proc. Ministrowie finansów i pracy zaproponowali, aby ZUS dostawał 16,5 proc. pensji, zaś OFE 3 proc. Dodatkowe kwoty przekazywane do ZUS byłyby odkładane na indywidualnych kontach ubezpieczonych.