Jeśli kierowcy będą pracować zaledwie kilka minut między godz. 21 a 7 rano, ich czas pracy nie będzie mógł przekraczać 10 godzin w ciągu doby.
Kierowcy zatrudnieni w równoważnym czasie pracy, którzy wykonują swoje zadania w porze nocnej, nie będą mogli pracować dłużej niż 10 godzin dziennie. Takie rozwiązanie przewiduje projekt nowelizacji ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (Dz.U. nr 92, poz. 879 z późn. zm.), nad którym pracuje obecnie Ministerstwo Infrastruktury.
Projektowane zmiany są konieczne, bo Komisja Europejska zakwestionowała obowiązujące w Polsce regulacje. Przewidują, że jeśli czas pracy kierowcy w godzinach nocnych wynosi co najmniej cztery godziny, wówczas pracownik nie może wykonywać swoich zadań dłużej niż 10 godzin na dobę. Jeśli w nocy pracuje krócej, to jego czas pracy może wynosić nawet 12 godzin. KE uznała jednak, że jest to sprzeczne z Dyrektywą 2002/15 WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 marca 2002 r. w sprawie organizacji czasu pracy osób wykonujących czynności w trasie w zakresie transportu drogowego. Jeśli przepisy nie zostałyby zmienione i dostosowane do unijnych regulacji, wówczas Polska mogłaby narazić się na wysokie kary.
Eksperci z Ministerstwa Infrastruktury wskazują, że projektowane zmiany nie będą jednak dotyczyć kierowców autobusów i tirów. Do nich będą się stosować dotychczasowe przepisy ustawy o czasie pracy kierowców. Zgodnie z nimi ich czas pracy nie może przekraczać 10 godzin na dobę.
Mariola Byrczyk z małopolskiego przedsiębiorstwa przewozu osób TurPol wskazuje, że projektowane zmiany mogą wpłynąć na konieczność zwiększenia zatrudnienia kierowców.
- To jednak jest dla naszej firmy kłopotliwe. Obecnie bowiem na rynku pracy trudno jest o takich pracowników - wskazuje Mariola Byrczyk.
Tego samego zdania jest Marcin Sochacki z firmy MiniBus. W jego przekonaniu, w efekcie projektowanych zmian pracodawcy będą też częściej zatrudniać dotychczasowych kierowców w godzinach nadliczbowych.
- Nie wszystkie firmy będą mogły sobie na to pozwolić ze względu na dodatkowe koszty pracy. A to z kolei może oznaczać zmianę w rozkładach jazdy i pewne utrudnienia dla podróżnych - mówi Marcin Sochacki.