Rozmawiamy z ELŻBIETĄ KRYŃSKĄ - Indywidualne podejście do bezrobotnego to warunek skutecznej walki z bezrobociem. Niestety teraz o nie trudno.
PAWEŁ JAKUBCZAK
W Polsce mimo spowolnienia gospodarczego pracuje 16 mln osób – najwięcej od początku lat 90. Czy spodziewała się pani tego?
ELŻBIETA KRYŃSKA
Jestem tym raczej zaskoczona, biorąc pod uwagę trudną sytuację gospodarczą w ostatnim czasie. Wzrost PKB w III kwartale 2009 r. wyniósł 1,7 proc. W poprzednim kwartale gospodarka rosła w tempie 1,1 proc., a na początku roku 0,8 proc. Aby sytuacja na rynku pracy zdecydowanie się poprawiła, PKB powinien rosnąć w tempie ok. 4 proc. rocznie.
Mimo rekordowego zatrudnienia stopa bezrobocia rośnie. Dlaczego?
Pracodawcy postępują racjonalnie. Zatrudniają osoby z doświadczeniem, które nie wymagają ponoszenia dużych kosztów przygotowania do pracy, bo z reguły nie muszą być szkolone i od razu mogą podjąć obowiązki. Niestety, tradycyjnie trudności ze znalezieniem zatrudnienia mają młode osoby, rozpoczynające pracę. Pracodawcy uważają, często nie bez podstaw, że wiedza i umiejętności młodych ludzi są niedostosowane do wymagań rynku pracy. Z ich zatrudnieniem jest ten sam problem zresztą w całej UE. Stopa bezrobocia osób młodych w pozostałych państwach unijnych pozostaje w podobnej proporcji do stopy bezrobocia ogółem, jak w Polsce – jest około dwukrotnie wyższa. Dzieje się tak, bo dużo fachowców dysponujących doświadczeniem zawodowym też poszukuje zajęcia. To nimi przede wszystkim są zainteresowani pracodawcy w procesach rekrutacyjnych.
Czy to wszystko?
Młodzi ludzie, nawet stosunkowo dobrze wykształceni, nie mają też gdzie zdobywać praktyki, tak potrzebnej do wykonywania pracy. Do niedawna dla wielu z nich ratunkiem był wyjazd za granicę. Tam mogli co prawda zdobyć doświadczenie, ale często nieistotne dla przyszłego budowania kariery. Wykonywali bowiem lub wykonują nadal proste prace, których nie chcą podejmować obywatele państw bogatszych.
Kiedy więcej młodych osób będzie pracowało?
Już niedługo będzie ich na rynku pracy coraz mniej. Pokolenie wyżu demograficznego przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku wkracza już w wiek dojrzały. Na szczęście kryzys światowy powoli się kończy. Gdy minie, pracodawcy będą bardziej skłonni do zatrudniania także młodych pracowników. Ponieważ równocześnie zmniejszy się ich liczba – zmaleje zagrożenie bezrobociem.
Co robić, aby młodzi już na początku nie wypadli z rynku pracy nawet na kilka lat?
Powinni oni jak najczęściej jako bezrobotni korzystać z wielu instrumentów rynku pracy opłacanych z Funduszu Pracy. Trzeba myśleć o wdrażaniu w urzędach pracy indywidualnego podejścia do bezrobotnych. Urzędnicy powinni szyć garnitur na ich miarę.
Czy wtedy będziemy mieli 500 tys. bezrobotnych zamiast 1,81 mln jak obecnie?
Nie tak szybko. Indywidualne podejście do bezrobotnego to podstawowy warunek skutecznej walki z bezrobociem. Teraz o nie trudno, bo stopa bezrobocia jest wysoka, liczba klientów urzędów pracy bardzo duża, a ich zasoby kadrowe i majątkowe dosyć skromne. Kiedy liczba bezrobotnych będzie się zmniejszała, o takie podejście będzie łatwiej. Zakłada ono, że pośrednik pracy musi znać bezrobotnego i jego środowisko tak jak lekarz rodzinny chorego pacjenta i jego rodzinę, tak samo też powinien być w stałej gotowości pomocy. Istnieje potrzeba opracowywania dla każdego zarejestrowanego bezrobotnego i poszukującego pracy indywidualnego planu działania, określającego drogę dojścia do zatrudnienia, tworzoną przy wykorzystaniu dostępnych usług i instrumentów polityki rynku pracy. Wymaga to zwiększenia zasobów kadrowych urzędów pracy (pośredników pracy, doradców zawodowych) i ich zasobów majątkowych (głównie lokali i ich wyposażenia).
Elżbieta Kryńska
profesor, kierownik katedry polityki ekonomicznej Uniwersytetu Łódzkiego, pracuje też w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych