Zdecydowana większość pracodawców nie zamierza już zwalniać pracowników. W II połowie przyszłego roku liczba bezrobotnych nie będzie rosnąć. W Polsce pracuje obecnie rekordowa liczba osób, najwięcej od początku lat 90.
Ponad 75 proc. przedsiębiorców w najbliższym półroczu nie będzie zwalniać pracowników – tak wynika z ankiety przeprowadzonej na naszą prośbę przez Konfederację Pracodawców Polskich (KPP) wśród kilkudziesięciu należących do niej firm. Te pozytywne tendencje potwierdzają także najnowsze dane gospodarcze, z rynku pracy, a także opinie ekspertów.

Nieobecny demon kryzysu

KPP zwróciła się do firm z ankietą dotyczącą planów zatrudnienia w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Aż 56 proc. spośród 48 ankietowanych firm nie przewiduje właściwie ruchów kadrowych. Nie będą więc zatrudniać nowych pracowników, ale też nie będą zwalniać.
– Zebrane dane potwierdzają to, o czym mówiliśmy od dawna, że kryzys był i jest w Polsce demonizowany – mówi Adam Ambrozik z KPP.
Dodaje, że przedsiębiorcy nie poddali się tej psychozie i nie zaczęli radykalnie zwalniać pracowników.
Zdaniem Jarosława Cholewińskiego z Noble Bank o niewielkiej skali zwolnień w firmach zdecydowało to, że w ostatnich latach zlikwidowały one przerosty zatrudnienia.
– Pracownicy w czasie kryzysu zaakceptowali też bardziej elastyczne kształtowanie wynagrodzeń i czasu pracy – dodaje Jarosław Cholewiński.

Co piąta firma zatrudni

Z ankiety wynika też, że 21 proc. firm planuje, że w najbliższym półroczu będzie zatrudniać nowych pracowników. W zdecydowanej większości są to małe i średnie przedsiębiorstwa.
– Małe firmy są bardziej elastyczne i szybciej reagują na potrzeby rynku. Dlatego mogą częściej zatrudniać niż duże przedsiębiorstwa – mówi Wiktor Wojciechowski z Fundacji Obywatelskiego Rozwoju FOR.
Z ankiety wynika, że zatrudnienie nowych pracowników przewidują przede wszystkim firmy sprzedające na rynek krajowy należące do branży opieki zdrowotnej, transportu morskiego i chemicznej. Tę tendencję potwierdzają dane GUS. W ostatnim czasie więcej kupujemy. Popyt wewnętrzny zmniejszył się w ostatnim kwartale o 1,2 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Podczas gdy od kwietnia do czerwca spadek wyniósł 2,1 proc.
Wiktor Wojciechowski twierdzi, że najwięcej osób będą zatrudniały nie firmy sprzedające w kraju, ale eksporterzy, którzy skorzystają na ożywieniu gospodarczym w Unii Europejskiej, między innymi w Niemczech.
Podobnie uważa Andrzej Arendarski z Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem eksporterzy będą zatrudniali, jeśli euro będzie drożało. Zwłaszcza firmy z sektora elektromaszynowego, metalurgicznego i meblarskiego.



Niektórzy będą zwalniać

Wśród firm, które były ankietowane, są też i takie, które będą zmuszone do redukcji zatrudnienia. Odpowiedziało tak 10 na 48 firm (20,8 proc.). Łącznie chcą one zwolnić 489 osób. Liczba deklarowanych zwolnień jest większa niż zatrudnianych. Ta tendencja nie dziwi ekspertów.
– Przez najbliższe dwa, trzy kwartały stopa bezrobocia będzie jeszcze rosła – mówi Wiktor Wojciechowski.
Dopiero potem możemy spodziewać się ożywienia na rynku pracy. Tłumaczy, że cykle koniunkturalne gospodarki nie pokrywają się z cyklami poziomu zatrudnienia. Wskaźnik opisujący zmiany w poziomie zatrudnienia jest przesunięty od trzech do sześciu miesięcy w stosunku do wskaźnika PKB.
– Liczba pracujących zacznie rosnąć na przełomie 2010 i 2011 roku – mówi Wiktor Wojciechowski.
Z ankiety wynika, że najbardziej dotkliwe zwolnienia będą między innymi w bankowości. Zdaniem Jarosława Cholewińskiego redukcje czekają też firmy ubezpieczeniowe. Wskazuje, że zatrudniły one jeszcze przed kryzysem za dużo osób, w stosunku do osiąganych przychodów ze sprzedaży kredytów i polis.
Zwalniać też będą firmy energetyczne i przemysłowe, a także branża budowlana. Ciężkie czasy mogą też przyjść dla osób zatrudnionych w motoryzacji, co będzie skutkiem wycofania się rządów państw UE (m.in. niemieckiego) z dopłat za złomowanie starych samochodów i kupno nowych. Z kolei zdaniem Adama Antoniaka z Banku Przemysłowo-Handlowego budownictwo będzie zwalniać, bo spadły inwestycje w nieruchomościach komercyjnych, na rynku nieruchomości jest zastój i wyhamowują inwestycje finansowane ze środków publicznych.

Dane z rynku pracy

Optymistyczne dane z ankiety przedsiębiorców potwierdzają też najnowsze informacje gospodarcze i z rynku pracy. Wzrost PKB w III kwartale 2009 r. wyniósł 1,7 proc. W poprzednim kwartale gospodarka rosła w tempie 1,1 proc., a na początku roku 0,8 proc.
Optymizmem napawają też dane GUS, który od początku lat 90. prowadzi Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL). Z godnie z nimi w Polsce pracuje obecnie (III kwartał 2009 r.) 16 mln osób. To najlepszy wynik w historii. Do tej pory najwięcej osób pracowało w IV kwartale 2008 r., o 21 tys. mniej niż obecnie. Najmniej osób pracowało w I kwartale 2004 r. (13,47 mln).
W stosunku do poprzedniego kwartału, czyli w czasie dość wolnego wzrostu PKB, przybyło więc 179 tys. pracujących. Znajdowali pracę głównie w sektorze prywatnym, najwięcej w przemyśle i rolnictwie. Liczba pracowników najemnych wzrosła o 165 tys. osób. Co więcej, liczba pracowników najemnych zatrudnionych na czas nieokreślony jest większa niż w III kwartale poprzedniego roku (o 44 tys. osób), tj. okresu bardzo szybkiego wzrostu PKB.
Zdaniem prof. Elżbiety Kryńskiej z Uniwersytetu Łódzkiego dane te świadczą o powolnej poprawie sytuacji na rynku pracy.
– W najbliższym czasie firmy będą zatrudniać, co będzie spowodowane poprawą tempa wzrostu gospodarczego – wskazuje Elżbieta Kryńska.
Uważa, że aby zdecydowanie poprawiła się sytuacja na rynku pracy, PKB powinien rosnąć o około 4 proc. A na to, zdaniem Stanisława Gomułki z Business Centre Club, trzeba będzie poczekać co najmniej do 2011 roku.