Firmy, które są zakładane za środki z UE, są likwidowane zdecydowanie rzadziej niż pozostałe. Rząd opóźnia wypłaty dla instytucji szkoleniowych, które przyznają dotacje przedsiębiorcom. W przyszłym roku za pieniądze z UE ma powstać 11,5 tys. nowych firm.
Firmy dotowane przez UE mają o prawie 30 pkt proc. wyższą tzw. przeżywalność niż pozostałe. Tak wynika z badania Instytutu Przedsiębiorczości i Rozwoju Regionalnego (IPiRR), do którego dotarł DGP. Instytut przebadał 434 firmy dotowane z UE. Dane są optymistyczne. 78,6 proc. firm, które powstały za dotację w latach 2005–2007, istnieje do dzisiaj. A z danych GUS wynika, że wskaźnik przeżycia firm dla całej gospodarki w analogicznym okresie wyniósł 50 proc.

Szybszy rozwój z dotacją

Jak podkreśla Damian Dec, członek zarządu IPiRR, tempo rozwoju dotowanych firm było szybsze niż średnia dla całej gospodarki.
– 30 proc. z nich zwiększyła przychody o 100 proc. między pierwszym rokiem działalności a rokiem 2008, kiedy było wykonywane badanie – mówi Damian Dec.
Najwięcej firm przetrwało w przemyśle (prawie 90 proc.), obsłudze nieruchomości, informatyce, budownictwie i edukacji (wszystkie powyżej 80 proc.). Czyli tych, które pozwalają przedsiębiorcy już na starcie występować jako dostawca usług czy produktów o zasięgu ponadregionalnym. Natomiast na tle innych branż najgorzej wypadły firmy o zasięgu lokalnym działające w turystyce i gastronomii (ich wskaźnik przeżycia wyniósł nieco ponad 70 proc.).
Badanie pokazuje, że dla rozwoju firmy ważny jest nie tylko sam fakt jej dotowania, lecz także płynność przekazywania pomocy. 5 proc. badanych przedsiębiorców zbankrutowało w pierwszym roku działalności z powodu opóźnienia w przekazywaniu dotacji. Bardzo ważna dla kondycji była też płynność przekazywania tzw. wsparcia pomostowego.

Czekanie na grant

Z tej perspektywy niepokoi fakt, że przedsiębiorcy obecnie zakładający firmy za środki z UE nie otrzymują ich na czas. Po zarejestrowaniu działalności muszą czekać w niektórych województwach nawet ponad trzy miesiące na wypłatę.
W takiej sytuacji jest Wojciech Flader z Gorzowa, który zarejestrował działalność 1 sierpnia. Chciał sprzedawać hot dogi z wózków. Za przyznaną dotację (40 tys. zł) zamierzał kupić urządzenia. Pożyczył 10 tys. zł od rodziny, aby wpłacić dostawcy zaliczkę na zakup sprzętu. Wynajął pomieszczenie na magazyn i przeprowadził jego remont. Instytucja szkoląca – Krajowe Stowarzyszenie Inicjatyw (KSI) do dzisiaj nie przekazała mu dotacji.
– Przestałem płacić składki do ZUS. Dostawca urządzeń grozi utratą wpłaconej zaliczki i chce obciążyć mnie karą. Właściciel lokalu domaga się spłaty zadłużenia i grozi wyrzuceniem mnie z lokalu, a rodzina komornikiem – mówi Wojciech Flader.



Dwumiesięczne opóźnienia

KSI tłumaczy, że przedsiębiorca zamówił sprzęt i wynajął lokal na własną odpowiedzialność, bo nie miał podpisanej umowy. Pośrednik nie może wypłacić dotacji ani temu przedsiębiorcy, ani pozostałym 15 osobom z woj. lubuskiego, bo sam nie otrzymał należności z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze. Stowarzyszenie podobne projekty realizuje w województwach: mazowieckim, lubelskim i kujawsko-pomorskim i wszędzie dotacje nie są przekazywane na czas.
– Normą są opóźnienia dwumięsieczne. Uprzedzamy uczestników szkoleń, że będą musieli czekać na dotację i żeby nie zaciągali zobowiązań przed podpisaniem umowy – mówi Grzegorz Świderski z KSI.
W podobnej sytuacji są przedsiębiorcy i firmy szkolące z kilku województw. Uczestnicy szkoleń prowadzonych przez Rzeszowską Agencję Rozwoju Regionalnego czekają na dotacje już ponad dwa miesiące. Dopiero niedawno z dwumięsiecznym opóźnieniem otrzymali granty niektórzy nowi przedsiębiorcy z woj. podlaskiego. Agencja Rozwoju Regionalnego w Łomży wypłaciła w lipcu 20 dotacji. 20 pozostałych osób otrzymało środki dopiero w listopadzie, bo agencja nie otrzymała kolejnej transzy z urzędu marszałkowskiego.

Zatory powstają wyżej

Firmy szkoleniowe tłumaczą, że nie płacą dotacji i wsparcia pomostowego, ponieważ same nie otrzymują płatności od instytucji pośredniczących, którymi są urzędy marszałkowskie lub wojewódzkie urzędy pracy. Urzędy tłumaczą natomiast, że brakuje im środków, ponieważ same nie otrzymują ich płynnie z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (MRR). Zatory płatnicze przy realizacji płatności dla projektów z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki (PO KL) występują od kilku miesięcy. Dochodzi do nich przy uruchamianiu kolejnych transzy dotacji dla regionów.
MRR przyznaje, że jesienią miało problemy z przekazaniem środków regionom, bo zabrakło mu pieniędzy z rezerwy celowej na PO KL i musiało dokonać przesunięć między programami. Województwa złożyły ministrowi wnioski na ponad 600 mln zł. A niektóre chciały w końcówce roku wydać trzy razy tyle co w poprzednich kwartałach.
– Uruchomienie tych kwot bez dokładnej weryfikacji byłoby nieracjonalne. Minister finansów poprosił nas o znalezienie oszczędności, ponieważ w tym roku nie zakłada wydania rozporządzenia w sprawie środków niewygasających. Musieliśmy dokonać pewnych redukcji – mówi Aleksandra Dmitruk, wicedyrektor z MRR.
Zdaniem MRR te województwa, które wcześniej realistycznie zaplanowały wydatki (np. pomorskie czy warmińsko-mazurskie), nie mają problemów z płatnościami.

Zakontraktowano za dużo

– Wybraliśmy o wiele więcej projektów, niż zakładaliśmy na początku tego roku, a zdecydowaliśmy się na to w związku z kryzysem – tłumaczy Jakub Mielczarek, wicedyrektor z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego.
24 listopada do regionów dotarła informacja o skorygowanych kwotach, które w grudniu wpłyną na konta urzędów marszałkowskich. Zamiast 600 mln zł MRR przekaże regionom 200 mln zł. A niektóre województwa nie mają już żadnych środków na koncie. Na przykład województwo podlaskie całkowicie wydało już środki z trzeciej transzy, a czwartą otrzyma zmniejszoną z 33 do 22 mln zł.
555 mln zł województwa zakontraktowały w 2009 roku na projekty szkoleniowe dla przyszłych przedsiębiorców
11,5 tys. dotacji unijnych na założenie biznesu wypłacą firmy szkoleniowe w 2010 roku