Polska należy do tych krajów Unii, w których łączenie pracy zawodowej z wychowywaniem dzieci jest wyjątkowo trudne – wynika z nieopublikowanego jeszcze raportu Fundacji Dublińskiej.
Eksperci fundacji, która zajmuje się poprawą warunków życia i pracy Europejczyków, nie mają wątpliwości, że właśnie dlatego w naszym kraju jest zbyt niski przyrost naturalny.

Na szarym końcu Unii

Według najnowszych danych Eurostatu statystyczna Polka rodzi zaledwie 1,3 dziecka. Problem jest poważny, bo pod względem tzw. dzietności znajdujemy się na 26. miejscu wśród wszystkich 27 krajów UE. Mniej dzieci niż u nas rodzi się tylko na Słowacji. Aby zmienić tę sytuację, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przygotowało właśnie nowe zasady przyznawania becikowego, czyli jednorazowego zasiłku za urodzenie dziecka. Według projektu resortu wysokość becikowego miałaby być od tej pory uzależniona od liczby dzieci: za każde kolejne rodzina otrzymywałaby coraz większe kwoty. Propozycję tę krytykuje prof. Barbara Balcerzak-Paradowska z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. – Polska polityka rodzinna skupia się na pomocy społecznej, czyli rozdawaniu zasiłków – ocenia profesor.



Zasiłki nie pomogą

Wszelkie badania pokazują, że dramatycznie niskich wskaźników przyrostu naturalnego nie poprawią kolejne zasiłki czy świadczenia. Potrzebne są konkretne przepisy, które będą ułatwiały łączenie pracy z wychowywaniem dzieci. Z raportu Fundacji Dublińskiej wynika, że aż 62 proc. Polek z powodu nawału pracy nie wywiązuje się należycie z obowiązków domowych. A blisko jednej czwartej ankietowanych rodzina utrudnia wykonywanie pracy.
Eksperci nie mają wątpliwości, że polskim rodzicom najbardziej utrudnia życie brak żłobków i przedszkoli. A zatrudnienie opiekunki często kosztuje więcej, niż może zarobić jedno z rodziców. – Jak wynika z raportu OECD, tylko 2 proc. dzieci jest objętych opieką instytucjonalną, tymczasem w Danii – ponad 60 proc. – mówi była wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak. Jej zdaniem w Polsce niewystarczające są nakłady na politykę rodzinną: wydajemy na nią mniej niż 1 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna wynosi około 2 proc.

Bierzmy przykład z Francji

Ale godzenie rodzicielstwa z karierą jest trudne również dlatego, że wciąż nie są u nas powszechnie stosowane tzw. elastyczne formy pracy, takie jak praca na odległość czy na część etatu. – Dlatego kobiety mają poczucie, że muszą wybierać: dzieci albo praca – mówi demograf prof. Irena Kotowska z SGH. Z jej badań wynika, że w takich sytuacjach Polki stawiają na rozwój zawodowy i wybierają pracę. Zdaniem specjalistów od rynku pracy polskie władze powinny brać przykład z Francji, która znajduje się na drugim miejscu w Europie pod względem dzietności, m.in. dzięki ułatwieniom dla pracujących rodziców. – Ten dobry wskaźnik nie jest wcale wynikiem, jak często się mówi, wielodzietnych rodzin emigrantów. Cudzoziemki stanowią bowiem zaledwie 7 proc. kobiet – mówił podczas wczorajszej konferencji nt. polityki rodzinnej na UW Francois Delalande z francuskiego ministerstwa pracy. Jego zdaniem wysoki przyrost naturalny to przede wszystkim efekt polityki rządu, której priorytetem jest właśnie pomoc w łączeniu pracy zawodowej z rodzicielstwem. Francuskie rozwiązania są kompleksowe: każda rodzina, niezależnie od dochodów, otrzymuje po urodzeniu drugiego dziecka stały zasiłek, a także dofinansowanie do żłobka lub opiekunki. Szacuje się, że prawie wszystkie dzieci od 4. roku życia uczęszczają do placówek edukacyjnych.