To były dwa bardzo ciężkie lata. Zaczynaliśmy od dyrektywy unijnej o czasie pracy lekarzy. Zaraz potem nadszedł światowy kryzys gospodarczy. A w okresie dekoniunktury pewnych rzeczy robić po prostu nie można. To są elementarne prawa ekonomii.
Jednocześnie były to jednak dwa lata, które przyniosły pacjentom wymierne korzyści. Przede wszystkim pacjent został usadowiony w systemie, mamy prawo pacjenta, jest rzecznik praw pacjenta. Polacy dostali więc realną możliwość odwołania się do drugiej instancji. Dotąd to prawo było niedoskonałe, co w jaskrawy sposób obnażyła sprawa Alicji Tysiąc.
Problem, który udało się rozwikłać, to m.in. profilaktyka hemofilii. Nie można powiedzieć, że dziś dzieciom brakuje czynnika krzepnięcia. Kolejna sprawa to onkologia, czyli dobra wycena procedur i zwiększona ilość środków na ten cel. A także liczba urządzeń PET, nowoczesnej tomografii komputerowej do diagnostyki chorób nowotworowych. Diagnostykę mamy dziś na naprawdę wysokim poziomie, a pod względem ilości samych PET jesteśmy w pierwszej piątce w Europie.
Onkologia została potraktowana priorytetowo, środki na leczenie raka odlimitowaliśmy. Zmienił się też sposób podziału tych pieniędzy, wprowadziliśmy algorytm. Nie można tego nie zauważyć. Do tej pory Polska była podzielona na obszary, w których ludzie biedniejsi dostawali również mniej środków na leczenie. Zmieniliśmy to. Teraz pieniądze, które są w systemie, podzielone zostały ze względu na potrzeby zdrowotne, a nie zasobność portfeli pacjentów.
Następna sprawa – ratownictwo przedszpitalne. Udało się nie tylko zwiększyć ilość pieniędzy na ten cel (w ustawie naszych poprzedników było 1,2 mld, teraz – 1,7 mld), ale i lepiej wykorzystać środki unijne. To dzięki nim powstają nowe lądowiska i centra urazowe. Do użytku trafiło już około 200 nowych ambulansów, na przełomie roku będą kolejne, podobnie za rok.
Koszyk świadczeń gwarantowanych to też nasze osiągnięcie. Pieniądze zostały policzone, wprowadziliśmy grupy jednorodne. Wszyscy się od tej ostatniej sprawy odżegnywali. Poprzednie ekipy rządzące mówiły, że we wszystkich krajach europejskich grupy jednorodne już są, ale jednocześnie kolejnymi nowelizacjami ustaw przesuwały tylko ich wejście w życie. Dziś w końcu grupy istnieją. Mało tego, są wyceniane w punktach, które też zostały ujednolicone (do 51 zł).
Rozszerzyliśmy kalendarz szczepień dla dzieci, ułatwiliśmy dostęp do pomp insulinowych dla dzieci do 18. roku życia. Na liście leków refundowanych znalazły się również choroby sieroce, o których przez lata systematycznie zapominano. Wycena grup w pediatrii była szczegółowo omawiana z konsultantami.
Nie chcę wystawiać sobie oceny, nie mam ochoty polemizować z opozycją. Przypomnę tylko, że moi poprzednicy przez dwa lata wprowadzili tylko dwie ustawy. Zrobiono wokół nich wiele szumu. Jedna to tzw. podatek Religi, który całe szczęście znieśliśmy, i dziś możemy skorzystać z tych pieniędzy. Druga to ustawa o ratownictwie medycznym, którą znowelizowaliśmy.
Na początku kadencji przedstawiłam pakiet ustaw zdrowotnych i broniłam go z determinacją. Dziś można jedynie wytknąć mi to, że nie miałam wpływu na prezydenta, by tych ustaw nie zawetował. Ale nawet wtedy nie załamałam rąk i nie zaczęłam płakać. Od kilku miesięcy, bo od kwietnia, funkcjonuje plan B. Jest rozpisany na trzy lata. I po tym czasie dopiero będzie można ocenić, czy się udał. Na plan są pieniądze. I jeszcze w tym roku skorzystało z niego kilka zakładów opieki zdrowotnej. Wypłaciliśmy dla nich blisko 40 mln zł.
Na pewno odczuwalna zmiana nastąpiłaby szybciej, gdybyśmy mieli ustawę obligatoryjnie restrukturyzującą ZOZ-y. Ale gołym okiem widać, że nowa ustawa jest niezbędna. Bo dziś podmioty świadczące dokładnie te same usługi mają często zupełnie inne prawa i obowiązki. Niestety, nie mam żadnej gwarancji, że prezydent znów jej nie zawetuje.
Marek Balicki i Bolesław Piecha obiecywali koszyk świadczeń. Ten ostatni wydał na niego nawet 10 mln zł. Ale to myśmy go wprowadzili. Nowy system kształcenia lekarzy? To dzięki nam nowi lekarze będą szybciej trafiali na rynek. Poprzednicy tylko marudzili, że w tym zawodzie zaraz wytworzy się olbrzymia luka pokoleniowa.
W najbliższym czasie chcę wprowadzić pakiet farmaceutyczny, czyli ustawę o urzędzie rejestracji leków, ustawę refundacyjną, ustawę o badaniach klinicznych i ustawę o Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych. Regulują obszar, do którego poprzednicy też nie chcieli się dotykać. Dzięki tym ustawom uszczelnimy system w zakresie refundacji leków czy sponsorowania badań klinicznych przez firmy farmaceutyczne. To są odważne i kontrowersyjne rzeczy.
Priorytetem jest też wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. W roku 2010 miał być podzielony Narodowy Fundusz Zdrowia. To się nie udało. Ale nie porzucam tematu decentralizacji płatnika. Chcę wrócić do niego w drugiej połowie 2011 roku.
Panowie Piecha i Balicki życzą mi dymisji. Przywykłam do tego. Przypomnę tylko, że obaj byli już na moim miejscu. Skoro mają dziś genialne recepty, to dlaczego ten resort zastałam w tak opłakanym stanie? Nie pamiętam też, bym skompromitowała się bardziej niż którykolwiek z moich poprzedników. Dlatego ci, którzy dziś czekają na moje potknięcia, niech choć przez ułamek sekundy wejrzą w swoje sumienia.
Byłabym wielką szczęściarą, gdyby wszystko mi się udało. Świętej pamięci prof. Religa mówił, że na wdrożenie jego planu potrzeba przynajmniej siedmiu lat. Moja determinacja się nie zmieniła. Zamierzam za dwa lata, po skończonej kadencji, z programem wyborczym Platformy w ręku stanąć przed ludźmi i pokazać, co mi się udało, a co nie. Nie boję się odpowiedzialności.