Byli żołnierze mogą służyć w Narodowych Siłach Rezerwowych nawet do 15 lat. Jeśli będą zatrudnieni to firma nie będzie mogła ich zwolnić.
Od stycznia resort obrony narodowej rozpocznie poszukiwania ochotników wśród byłych żołnierzy do służby w Narodowych Siłach Rezerwowych (NSR). Będą z nimi podpisywane kontrakty na dwa do sześciu lat z możliwością przedłużenia do 15 lat. To wiąże się z otrzymaniem karty przydziału kryzysowego, która zobowiązuje do stawienia się do służby i odbycia co roku 30 dni ćwiczeń. W tym celu resort obrony narodowej przygotował projekt rozporządzenia w sprawie przydziału kryzysowego. Trafił on właśnie do konsultacji.
Zgodnie z nim kartę przydziału kryzysowego będzie wydawać wojskowy komendant uzupełnień w porozumieniu z dowódcą jednostki. W szczególnych okolicznościach żołnierz rezerwy będzie mógł wycofać się z podpisanego kontraktu.
– Nie przewidujemy sankcji dla żołnierzy, którzy zrezygnują i po podpisaniu kontraktu nie odbiorą przydziału kryzysowego – wyjaśnia płk Stanisław Ruman, szef Zespołu do spraw Profesjonalizacji Sił Zbrojnych.
Dodaje, że jeśli jednak, mimo otrzymania przydziału, żołnierz nie zgłosi się na ćwiczenia lub na nagłe wezwanie do jednostki, będzie mu groziła odpowiedzialność karna.
Do NSR może też należeć żołnierz rezerwy, który jest zatrudniony w firmie. Wtedy pracodawca zostanie powiadomiony przez wojsko, że jego pracownik otrzymał przydział kryzysowy. Od tego czasu pracodawca nie może go zwolnić. Może jednak rozwiązać umowy zawarte na okres próbny, na czas określony lub wykonywanej pracy. Ochroną nie zostaną objęci też pracownicy zwolnieni dyscyplinarnie i ci których firma jest w stanie upadłości, likwidacji lub likwidowane jest ich stanowisko pracy.