Firmy rekrutacyjne, które będą pośredniczyć w zatrudnianiu bezrobotnych z urzędów pracy, muszą zatrudniać specjalistów z licencjami zawodowymi. Tych jednak jest za mało.
Uprawnienia publicznych służb zatrudnienia i prywatnych biur pośrednictwa pracy mają być zrównane. Polskę zobowiązuje do tego m.in. podpisana przez Prezydenta RP 15 września 2009 r. Konwencja nr. 122 Międzynarodowej Organizacji Pracy. Na jej podstawie agencje pośrednictwa pracy będą mogły wykonywać świadczenia urzędów pracy. Jedną z takich usług jest pośrednictwo pracy dla osób bezrobotnych.
Firmy, które zdecydują się na szukanie pracy osobom zarejestrowanym w urzędach pracy, będą jednak musiały dorównywać standardami świadczonych usług urzędom. Z tym jest problem. Warunkiem uczestnictwa w konkursach organizowanych przez urzędy pracy będzie m.in. zatrudnienie przeszkolonej i licencjonowanej kadry: zarówno doradców zawodowych, jak i pośredników pracy. Tymczasem rzadko która z ponad 3 tys. funkcjonujących w Polsce agencji zatrudnienia posiada takich pracowników.
Przeszkodą w zdobyciu licencji zawodowych są aktualne przepisy ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Zgodnie z nią wojewoda może ją wydać wyłącznie osobom zatrudnionym w publicznych służbach zatrudnienia oraz ochotniczych hufcach pracy (OHP). Niezbędny jest też staż zawodowy. To minimum dwa lata pracy w tych instytucjach.
Na rozszerzenie listy osób uprawnionych do ubiegania się o licencję Ministerstwo Pracy na razie nie wyraża zgody. Odmowę argumentuje tym, że wprowadzanie systemu licencji lub weryfikacji wiedzy merytorycznej pracowników agencji zatrudnienia mogłoby zostać odebrane jako nadmierne ingerowanie państwa w działalność agencji zatrudnienia i naruszać ustawę o swobodzie działalności gospodarczej.
Do nadawania licencji zawodowych pracownikom agencji sceptycznie nastawiony jest też Wojciech Kreft, wiceprezes Stowarzyszenia Doradców Szkolnych i Zawodowych RP. Uważa, że pośredniczenie firm w zatrudnianiu bezrobotnych jest ryzykownym eksperymentem, o czym przekonali się m.in. Niemcy. Według niego niemieckie agencje zatrudnienia otrzymały pieniądze za bezrobotnych od państwa, pozostawiały ich samych sobie.
Według Urszuli Kowalskiej, dyrektor Biura Rynku Pracy w Komendzie Głównej OHP, pozbawienie zatrudnionych w agencjach doświadczonych doradców zawodowych lub pośredników pracy możliwości ubiegania się o licencje jest krzywdzące. Przyznaje, że wiele osób zgłasza się do pracy w OHP, aby starać się o licencję zawodową.
– Mamy 98 licencjonowanych pośredników i 120 doradców z licencjami. Nowych pracowników zatrudniamy tylko wtedy, gdy pojawia się wakat, czyli rzadko – mówi Urszula Kowalska.
Osoby ubiegające się o licencję zawodową w pierwszej kolejności próbują więc zatrudniać się w urzędach pracy. Tylko w ubiegłym roku liczba doradców zawodowych w urzędach wzrosła aż o 800 osób.
– Jeżeli realizacja kontraktów z publicznymi służbami zatrudnienia będzie ograniczona tylko do agencji posiadających licencjonowanych pracowników, będą one zmuszone pozyskiwać pracowników z wymaganymi licencjami z publicznych służb zatrudnienia – ostrzega Monika Ulatowska ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, zrzeszającego blisko 50 firm.
1600 licencjonowanych doradców zawodowych pracuje obecnie w urzędach pracy