Projekt ustawy potwierdzającej bezpłatność nauki na studiach dziennych na uczelniach państwowych przygotował obywatelski komitet inicjatywy ustawodawczej "Stop płatnym studiom". W piątek przedstawiciele komitetu rozpoczęli akcję zbierania pod nim 100 tys. podpisów.

"W ponad 20 największych miastach w Polsce rozpoczynamy akcję zbierania podpisów przeciwko pomysłowi minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej, wprowadzającemu odpłatność za studiowanie na drugim kierunku" - powiedział pełnomocnik komitetu Marcin Mastalerek, który w piątkowe południe zorganizował happening pod bramą Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak poinformował, komitet przygotował ustawę potwierdzającą bezpłatność nauki na studiach dziennych na uczelniach państwowych. "Liczymy na to, że przekonamy młodzież licealną i akademicką, a także całe społeczeństwo, że pomysł minister Kudryckiej jest szkodliwy dla rozwoju polskiej nauki" - mówił Mastalerek. Zaznaczył, że "wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek studiów jest pierwszym krokiem do wprowadzenia płatnych studiów w Polsce".

"Studenci nie chcą żadnych nowych przywilejów, chcemy tylko, by stan prawny pozostał takim, jaki obowiązuje teraz" - powiedział Mastalerek. Zapowiedział konsultacje z prawnikami w sprawie ustalenia, czy wprowadzenie odpłatności za drugi kierunek jest zgodne z art. 70 Konstytucji.

Konstytucja zawiera zapis gwarantujący bezpłatne nauczanie "z wyjątkiem niektórych usług". Takie sformułowanie pozwala uczelniom państwowym pobierać opłaty za niektóre studia, np. prowadzone w systemie zaocznym. Prawo wymaga jednak, by bezpłatne studia dzienne stanowiły w państwowych szkołach wyższych ponad 50 proc. wszystkich zajęć.

Zgodnie z propozycją Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW), która w marcu została przekazana do konsultacji społecznych i międzyresortowych i ma być dyskutowana na wtorkowym posiedzeniu rządu, student na studiach pięcioletnich nie będzie mógł przekroczyć 300 punktów ECTS (Europejski System Transferu Punktów), a na studiach sześcioletnich 360 (w systemie ECTS każdy rok studiów to 60 punktów wykorzystywanych na egzaminy i zaliczenia wykładów i ćwiczeń). Student otrzyma dodatkowe 30 punktów rezerwowych.

Student, który będzie chciał podjąć studia na drugim kierunku, będzie musiał za niego zapłacić lub będzie musiał się znaleźć w grupie 10 proc. najlepszych studentów na roku.

W rozmowie z PAP rzecznik MNiSW Bartosz Loba tłumaczył, że proponowane rozwiązanie poszerza dostęp studentów do studiów stacjonarnych. "Nie może być tak, że kandydat na pierwszy rok studiów odchodzi od tablicy rekrutacyjnej z niczym, bo kolega z wyższego roku ze średnią 3,0 lub 3,8 łatwiej wskoczył na dany kierunek i zablokował mu miejsce. Na Uniwersytecie Jagiellońskim już od dawna kryterium do studiowania na drugim kierunku jest odpowiednia średnia na pierwszym" - powiedział.

"Z naszych badań wynika, że do tej pory nie więcej niż 10 proc. studentów na uczelniach publicznych studiuje drugi i więcej kierunków, my utrzymamy te 10 proc., ale z dbałości o środki publiczne chcemy zagwarantować ten przywilej tylko najlepszym, dlatego że oni po prostu gwarantują ukończenie tych studiów. Zaoszczędzone środki pozwolą na stworzenie dodatkowych bezpłatnych miejsc dla studentów, którzy teraz muszą za nie płacić" - zaznaczył Loba.

W jego opinii, ograniczenie punktów ECTS wyeliminuje patologie związane z "wiecznym studiowaniem" lub z "kolekcjonowaniem stypendiów socjalnych". Jak poinformował, koszt finansowania przez polskich podatników jednego studenta na każdym roku studiów wynosi 10 tys. zł. "Jeżeli pozwolimy na to, że ktoś zechce sobie postudiować drugi kierunek hobbystycznie, np. przez rok, a potem go rzuci, to tak jakbyśmy wyrzucili 10 tys. w błoto, a przecież inni mogliby z tego skorzystać" - przekonywał rzecznik.

Loba podkreślił także, że na temat ograniczenia punktów ECTS i innych zmian w szkolnictwie wyższym od półtora roku trwają konsultacje społeczne z organizacjami studenckimi, m.in. z Parlamentem Studentów Rzeczypospolitej Polskiej, Niezależnym Zrzeszeniem Studentów i innymi organizacjami studenckimi, które mogły zgłaszać swoje opinie i propozycje do reformy. "To trwało wiele miesięcy, uruchomiliśmy nawet specjalną skrzynkę internetową, niestety w tym czasie komitet +Stop płatnym studiom+ nie zechciał zgłosić swoich. Oczywiście również teraz jesteśmy otwarci na rzeczową dyskusję. Na pewno jednak nie planujemy wprowadzenia płatnych studiów, dlatego też komitet chce protestować przeciwko nieistniejącym pomysłom" - dodał rzecznik MNiSW.

Komitet "Stop płatnym studiom" tworzą te same osoby, które są skupione wokół inicjatywy "Przywracamy ulgi dla studentów". Komitet ten zebrał 130 tys. podpisów pod projektem ustawy przywracającym 49 proc. ulgę dla uczniów i studentów na przejazdy komunikacją PKP i PKS. Nad projektem tym pracują obecnie posłowie sejmowych komisji.