Firmom trudno jest korzystać z dopłat do pensji, bo nie mogą wykazać spadku sprzedaży. Pracownicy obawiają się, że otrzymają niższe wynagrodzenia za urlop i nie dostaną odpraw. Rząd nie wyklucza zmian w pakiecie, jeśli partnerzy społeczni będą zgłaszać takie propozycje.
Związki zawodowe i organizacje pracodawców będą przedstawiać rządowi propozycje zmian w ustawie antykryzysowej, które utrudniają korzystanie z pomocy firmom dotkniętym przez kryzys lub są szczególnie niekorzystne dla jednej ze stron stosunku pracy. Po półtora miesiąca od wejścia w życie tych przepisów okazało się, że niewielu pracodawców decyduje się np. na złożenie wniosku o dopłaty do pensji. Niewiele firm potrafi bowiem udokumentować co najmniej 25-proc. spadek sprzedaży po 1 lipca 2008 r. Dodatkowo obawiają się one konieczności zwrotu pomocy, jeśli zwolnią choćby jednego pracownika.

Prawna zgadywanka

– Niestety, ustawa antykryzysowa okazała się bublem prawnym. Jeżeli nie zmienimy warunków korzystania z dopłat do pensji, wiele zakładów, które potrzebują pomocy, jej nie otrzyma – uważa Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Na pułapki zawarte w Pakiecie Antykryzysowym muszą uważać też pracownicy. Jeżeli związki zawodowe lub przedstawicielstwo pracowników zgodzi się na obniżenie wymiaru czasu pracy w firmie, pracodawca może zaoszczędzić na ich wynagrodzeniach urlopowych i odprawach dla pracowników, którzy nie będą chcieli pracować za mniejsze pieniądze.
Najkorzystniejszym rozwiązaniem pakietu antykryzysowego miały być dopłaty do pensji pracowników zagrożonych zwolnieniem, którzy będą pracować w obniżonym wymiarze czasu pracy (maksymalnie 402,50 zł miesięcznie) lub zgodzą się na objęcie przestojem w produkcji (maksymalnie 575 zł). Pomoc przysługuje jednak tylko firmom, które po 1 lipca 2008 r. zanotowały spadek sprzedaży o co najmniej 25 proc. w ciągu trzech kolejnych miesięcy. W praktyce przedsiębiorcom trudno jest spełnić ten warunek.
– Znam firmy, które wstrzymują w tej chwili sprzedaż tylko po to, aby od stycznia móc ubiegać się o dopłaty – mówi Jan Guz.



Trudne programy naprawcze

Kłopotem jest też konieczność opracowania programów naprawczych.
– Zgodnie z ustawą antykryzysową miały one jedynie uprawdopodobnić poprawę kondycji finansowej przedsiębiorstwa, a rozporządzenie wykonawcze do ustawy wprowadziło np. obowiązek stworzenia strategii realizacji programu – mówi Henryk Michałowicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Do ubiegania się o pomoc pracodawców zniechęca też obowiązek zwrotu dopłat, jeśli firma będzie musiała zwolnić pracownika.
– Niestety, pracodawcy wolą zwalniać pracowników i gwarantować im zatrudnienie w przyszłości, jeśli sytuacja firmy się poprawi, niż ryzykować zwrot pieniędzy, jeśli subsydia nie przyczynią się do poprawy kondycji firmy – mówi Jerzy Langer z NSZZ Solidarność, członek zespołu ds. prawa pracy Komisji Trójstronnej.
Podkreśla, że region śląski NSZZ Solidarność przekazał już swoją uchwałę do władz krajowych związku z propozycją rozpoczęcia prac nad zmianą ustawy antykryzysowej. Solidarność liczy na jak najszybsze powołanie zespołu ds. monitorowania pakietu antykryzysowego, który określiłby, jakie jego przepisy należy zmienić.

Krótkie harmonogramy

Pułapką dla firm mogą okazać się też przepisy dotyczące wydłużania okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy. Dzięki temu rozwiązaniu firmy mają łatwiej dostosowywać czas pracy do potrzeb produkcji. Jednak w wydłużonym okresie rozliczeniowym firmy będą musiały ustalać harmonogramy czasu pracy (grafiki pracy) z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Do czasu wejścia w życie ustawy antykryzysowej firmy mogły stosować np. jednomiesięczne harmonogramy, tyle że w maksymalnie czteromiesięcznym okresie rozliczeniowym. Po wprowadzeniu nowych przepisów Państwowa Inspekcja Pracy może uznać, że harmonogramy czasu pracy powinny trwać tyle samo, ile okres rozliczeniowy czasu pracy – czyli cztery miesiące – skoro tylko ustawa mogła je skracać do dwóch miesięcy.
– Krótsze harmonogramy mogłyby obowiązywać tylko w szczególnych sytuacjach – np. w czasie kryzysu – i na podstawie upoważnienia ustawowego – mówi Katarzyna Grzybowska-Dworzecka, prawnik z Kancelarii Michałowski Stefański Adwokaci.
Konieczność opracowywania dwumiesięcznych harmonogramów czasu pracy uniemożliwi też firmom dostosowanie pracy podwładnych do aktualnych potrzeb.
– W czasie kryzysu nie da się przecież przewidzieć, kiedy nagle wzrośnie zapotrzebowanie na dany towar czy usługi – mówi Grzegorz Bugała, pracodawca z firmy Sunsolar. pro – Technologie Ogrzewania.
Dodatkowo firmy, które wydłużą okresy rozliczeniowe czasu pracy, nie mogą zmieniać dwumiesięcznych harmonogramów w zależności od potrzeb produkcji.
– Firmy wydłużające okresy rozliczeniowe czasu pracy powinny określać harmonogramy na maksymalnie 2–3 tygodnie pracy. Będziemy zgłaszać taką propozycję w czasie obrad Komisji Trójstronnej – mówi Henryk Michałowicz.



Mniejsza pensja za urlop

Na poszczególne rozwiązania pakietu antykryzysowego muszą zwracać uwagę także pracownicy.
– Jeżeli pracodawca przesunie termin ich urlopu na okres bezpośrednio po pracy w obniżonym wymiarze, otrzymają oni niższe wynagrodzenie urlopowe, bo zmienne składniki wynagrodzenia urlopowego są obliczane na podstawie przeciętnego wynagrodzenia za trzy ostatnie miesiące – mówi Bartłomiej Raczkowski, adwokat, właściciel kancelarii Bartłomiej Raczkowski Kancelaria Prawa Pracy.
Podkreśla jednak, że pracodawca powinien przecież odnieść korzyści, jeżeli decyduje na dalsze zatrudnienie pracownika, a nie redukcję jego etatu.
Skrócenie wymiaru czasu pracy może też utrudnić przechodzenie na emerytury pomostowe tym pracownikom, którzy mają do nich prawo. Przysługuje ono bowiem tylko tym osobom, które są zatrudnione na stałe w pełnym wymiarze czasu pracy. Skrócenie ich wymiaru czasu pracy (na podstawie ustawy antykryzysowej) spowoduje, że taki okres zatrudnienia nie będzie zaliczany do stażu uprawniającego do emerytury pomostowej.

Zamęt w umowach o pracę

Zarówno związki zawodowe, jak i organizacje pracodawców podkreślają, że konieczna jest zmiana przepisów ustawy antykryzysowej dotyczących umów na czas określony. Do końca 2011 r. firm nie obowiązuje art. 251 kodeksu pracy, zgodnie z którym trzecia, kolejna umowa na czas określony zawarta z tym samym pracownikiem z mocy prawa przekształca się w umowę stałą. Łączny okres zatrudnienia jednego pracownika na podstawie wszystkich umów nie może jednak przekroczyć 24 miesięcy. Ustawodawca nie określił skutków prawnych upłynięcia tego terminu. Zdaniem części prawników, po tym czasie obu stron nie połączy z mocy prawa umowa stała, bo ustawodawca nie określił tego wprost w przepisach. Inni wskazują, że po upłynięciu tego terminu pracownik będzie mógł wystąpić do sądu pracy z pozwem o ustalenie stosunku pracy na czas nieokreślony.
– Moim zdaniem, jeśli firma zawrze obecnie z pracownikiem umowę np. na 25 miesięcy, obie strony połączy stosunek pracy na czas nieokreślony – uważa Bartłomiej Raczkowski.
Wszystkie te wątpliwości będą musiały rozstrzygnąć sądy pracy.
Wspólna akcja DGP i FGŚP
Miesiąc po wejściu w życie ustawy antykryzysowej, DGP wspólnie z FGŚP uruchomił kampanię Pakiet Antykryzysowy w praktyce, dzięki której firmy uzyskają wiedzę na temat zasad ubiegania się o subsydia.
Na stronie serwisu www.gazetaprawna.pl/pakiet_na_kryzys przedsiębiorcy i pracownicy mogą zgłosić uwagi, wątpliwości lub pytania oraz brać udział w czatach i dyżurach eksperckich z przedstawicielami FGŚP.