Od 1 stycznia mają obowiązywać nowe zasady wynagradzania urzędników służby cywilnej. Na zmianie przepisów stracą najlepiej zarabiający pracownicy.
Rząd chce zróżnicować wynagrodzenia urzędników ze względu na miejsce zatrudnienia oraz podwyższyć dolne i obniżyć górne mnożniki. Na ich podstawie jest obliczane wynagrodzenie zasadnicze członków korpusu służby cywilnej. Takie zmiany przewiduje projekt rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie m.in. określenia mnożników do ustalenia wynagrodzeń członków korpusu służby cywilnej.
Obecnie obowiązuje jedna tabela mnożników. Projekt przewiduje wprowadzenie sześciu oddzielnych tabel różnicujących minimalną i maksymalną wysokość wynagrodzenia zależnie od rangi urzędu. Różne mnożniki dla poszczególnych grup stanowisk będą obowiązywać m.in. w Kancelarii Premiera i ministerstwach, w urzędach wojewódzkich oraz urzędach skarbowych. Zmieni się także ich wysokość. Wszystkie dolne mnożniki zostaną podwyższone, natomiast górne obniżone.
Na zmianach powinni zatem skorzystać pracownicy najmniej zarabiający w danej grupie stanowisk. Rząd szacuje, że podwyżki otrzyma około 700 pracowników administracji. Rocznie na wzrost ich wynagrodzeń budżet wyda 1,5 mln zł. Z drugiej strony osoby najwięcej zarabiające w danej grupie stanowisk będą miały obniżone wynagrodzenie zasadnicze. Z szacunków rządu wynika, że niższe pensje otrzyma około 700 urzędników. Na tej operacji budżet państwa zyska rocznie 4,5 mln zł. W sumie rząd zaoszczędzi 3 mln zł.
Witold Gintowt-Dziewałtowski, członek Rady Służby Cywilnej, uważa, że zasady wynagradzania powinny wynikać z wartościowania stanowisk pracy. Jego zdaniem projekt rządu nie opiera się na ocenie m.in. pracochłonności stanowisk. Obawia się również, że próba obniżania wynagrodzeń zakończy się sprawami w sądzie pracy.