Za lek refundowany na źle wypisanej przez lekarza recepcie aptekarz będzie mógł żądać od pacjenta zapłaty 100 procent jego ceny.
Jutro śląskie apteki zorganizują protest przeciw, ich zdaniem, przerzucaniu przez resort zdrowia odpowiedzialności na pacjentów za niechlujne wypisywanie recept przez lekarzy. Będzie on polegał na tym, że aptekarze będą zachęcać swoich klientów do wystawiania recept dla ministra zdrowia. Ma być na nich umieszczony apel o zagwarantowanie pacjentom ustawowego prawa do otrzymywania leku refundowanego, a także do nieobciążania ich finansową odpowiedzialnością za recepty niedbale wypisywane przez lekarzy.
Data protestu aptekarzy nie jest przypadkowa, bo jutro mija również termin konsultacji projektu w sprawie recept lekarskich przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia. Aptekarze nie zgadzają się na proponowany w nim art. 34. Zgodnie z nim apteka albo punkt apteczny będzie mógł wymagać od pacjentów pełnej odpłatności za leki refundowane, jeżeli recepta będzie niedokładnie wystawiona przez lekarza.
– Każda nieczytelna recepta, czyli taka, której także pacjent nie będzie potrafił przeczytać, powinna zostać, zgodnie z propozycją resortu zdrowia, zrealizowana przez aptekę bez przysługującej pacjentowi zniżki – uważa Stanisław Piechula, prezes śląskiej izby aptekarskiej.
W takim przypadku odpłatność za lek refundowany wyniosłaby np. 50 zł (100 proc. jego ceny), zamiast ryczałtu w wysokości 3,20 gr.
– Pacjenci w żadnym przypadku nie mają być karani za błędy lekarzy. Nie do pacjenta należy bowiem poprawne wypełnianie recepty. To jest obowiązek lekarza, którego musi dopełnić z pełną starannością – mówi Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Aptekarze mogą uzupełniać część danych błędnie lub w ogóle niewpisanych na recepcie. Mogą np. poprawiać nieczytelnie wpisany numer PESEL pacjenta.