Powołanie przy starostwach powiatowych urzędu koronera, czyli osoby zajmującej się potwierdzaniem zgonów i stwierdzaniem ich przyczyn, przewidują rozważane w ministerstwie zdrowia założenia nowelizacji ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych.

Planowana nowelizacja miałaby także prawnie usankcjonować alternatywne formy pochówków i pogrzebów, na przykład rozsypywanie prochów w tzw. ogrodach pamięci czy też zatapianie zwłok w morzu. Ponadto wprowadzone do ustawy zapisy pozwalałyby na przechowywanie prochów zmarłych na przykład w domu.

"Na razie kwestie te są przedmiotem luźnych propozycji do dyskusji, obecnie trwają prace nad powołaniem międzyresortowego zespołu, na czele którego stanąłby przedstawiciel resortu zdrowia. Zespół zająłby się nowelizacją przepisów" - powiedział PAP rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) Jan Bondar.

Jak wyjaśnił, wprowadzony na mocy zmiany przepisów koroner byłby lekarzem wypisującym akt zgonu i określającym jego przyczyny. "Nie byłby to raczej koroner w rozumieniu amerykańskim" - dodał. W krajach anglosaskich jest to urzędnik stwierdzający zgon i prowadzący śledztwo w wypadku zgonu osób zmarłych śmiercią nienaturalną.

Nowelizacja, według założeń przedstawionych przez GIS, miałaby także wyraźnie zakazać m.in. przekazywania zwłok dla celów rozrywkowych, czyli na przykład na wystawy ludzkich ciał. W lutym br. taka wystawa została zorganizowana w jednym z warszawskich centrów handlowych. Sprawę wciąż bada stołeczna prokuratura.

Po zmianie przepisów ułatwione zostałoby z kolei przekazywanie zwłok dla celów dydaktycznych. Uproszczone zostałyby także formalności związane z przywozem zwłok z zagranicy.

W ocenie zajmującego się tematyką pochówków oraz branżą firm pogrzebowych redaktora naczelnego miesięcznika "Kultura Pogrzebu" Zbigniewa Skoczka konieczność wprowadzenia urzędu koronera oraz zakazu preparowania szczątków dla celów rozrywkowych nie budzą wątpliwości. "Osobiście uważam natomiast, że miejscem dla prochów zmarłych jest wyłącznie cmentarz" - powiedział PAP Skoczek.

Dodał, że prawo musi zająć się tymi kwestiami, gdyż do tej pory pozostają one nieuregulowane. "Zbytnia liberalizacja przepisów może być jednak trudna do akceptacji przez społeczeństwo" - zastrzegł Skoczek.