Medycy nie mogą narzekać na zarobki. Prześcignęli już prawników - wynika z najnowszej Listy Płac 2009 w Ochronie Zdrowia. Specjaliści z wieloletnim doświadczeniem mają roczne dochody rzędu kilkuset tysięcy złotych. Pracują jednak grubo ponad 40 godzin tygodniowo.

Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, twierdzi, że rekordziści biorą nawet 20 dyżurów miesięcznie.

Ordynator jednego z wojewódzkich szpitali na Podlasiu, specjalista chorób wewnętrznych, zarabia miesięcznie 18 240 zł brutto. Jego kolega, ordynator szpitala wojewódzkiego w Lubuskiem - 21 tys. zł brutto.

Jak wyliczyli eksperci z branżowego czasopisma "Puls Medycyny", autorzy Listy Płac 2009, wynagrodzenia lekarzy z II stopniem specjalizacji wzrosły w ciągu ostatnich trzech lat o 100 proc, a lekarzy z I stopniem o 120 proc. Tym samym lekarze przegonili już prawników, którzy do tej pory okupowali miejsce na szczycie najlepiej zarabiających grup zawodowych w Polsce.

10 284 zł dla ordynatora

Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że wynagrodzenie ordynatora w maju 2009 r. wynosiło średnio 10 284 zł miesięcznie, lekarza z drugim stopniem specjalizacji - 7203 zł, z pierwszym - 6442 zł, a bez specjalizacji - 5301 zł.

"To efekt komercjalizacji w służbie zdrowia i obligatoryjnych podwyżek. Ale poza tym lekarze po prostu mają znacznie większe możliwości dorobienia. Prywatne gabinety, dyżury, płatne sympozja. Ich praca nie kończy się po godz. 16" - mówi Rafał Janiszewski, niezależny ekspert rynku zdrowia.



Potwierdzają to sami lekarze. "Tu rządzi zasada: doktor pracuje, doktor ma. Sam spędzam w pracy ponad 9 godzin dziennie, nie licząc czasu, jaki muszę poświęcić na śledzenie publikacji naukowych, dokształcanie się" - mówi dr Jacek Tulimowski, ginekolog i położnik. Przyznaje, że jego zarobki w dużej mierze zależą od tego, ile pacjentek zdecyduje się na wizyty w dwóch jego prywatnych gabinetach.

"Co z tego, że zarabiam prawie 20 tysięcy złotych miesięcznie, skoro moja rodzina widzi mnie od wielkiego dzwonu, bo ja codziennie gonię ze szpitala do przychodni albo mam dyżur" - żali się wicedyrektor powiatowego szpitala w województwie lubelskim, lekarz specjalista z 20-letnim stażem pracy.

Wielu lekarzy łączy pracę w szpitalu, prywatną praktykę czy etat w przychodni z pracą na uczelni. Ale niektórzy nie są przy tym uczciwi. "Sprawdzamy, ilu lekarzy pracuje w kilku przychodniach naraz" - potwierdza Beata Kosiorek-Aszkielewicz z łódzkiego NFZ.

Jak wynika z kontroli przeprowadzonych kilka miesięcy temu przez Narodowy Fundusz Zdrowia, rekordzista był zatrudniony na 25 etatach.

Czytaj więcej na dziennik.pl.

Barbara Sowa