Aby zabezpieczyć pacjentów, w każdym województwie powinny być co najmniej trzy lądowiska przyszpitalne dla helikopterów; obecnie w całej Polsce jest 13 zarejestrowanych lądowisk, powstają jednak kolejne - mówił w czwartek w Sejmie wiceminister zdrowia Jakub Szulc.

Szulc odpowiadał na pytania posłów PO Ireneusza Rasia i Andrzeja Biernata.

Wiceminister podkreślił, że choć zarejestrowanych jest jedynie 13 lądowisk, nie oznacza to, że śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego tylko tam mogą lądować. Dodał, że kierownictwo resortu zdrowia zdaje sobie sprawę, że budowa kolejnych i modernizacja istniejących lądowisk to kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa pacjentów.

Poinformował, że są na to przeznaczone środki unijne - ponad 60 mln zł z programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Szulc dodał, że rozstrzygnięto już jeden konkurs, do którego przystąpiło 40 szpitali, 36 przeszło procedurę, a 25 dostało dofinansowanie, co oznacza, że budowa lub przebudowa lądowisk już tam trwa.

Szulc zaznaczył, że budowa lądowisk nie jest na tyle kosztowna, aby istniejący przy korzystaniu z funduszy unijnych wymóg wniesienia wkładu własnego w wysokości 15 proc. kosztów inwestycji, był dla szpitali barierą.

"Koszt budowy to niewiele ponad milion zł, z punktu widzenia jednostek, które o to aplikują, 15 proc., czyli ok. 150 tys. zł nie jest sumą zbyt wygórowaną. Nie zapominajmy, że są to szpitale duże, z dużymi oddziałami ratunkowymi i kadrą urazową, istotne z punktu widzenia zabezpieczenia pacjenta" - mówił Szulc.

W ubiegłym roku ministerstwo zdrowia kupiło za blisko pół miliarda zł 23 śmigłowce Eurocopter EC-135 i symulator lotu. W tym roku ma zostać dostarczonych sześć śmigłowców - odbiór pierwszego zaplanowany jest na czwartek. Pierwsze misje ratownicze nowe śmigłowce mają wykonywać od stycznia przyszłego roku. Po 2010 r. eksploatacja używanych obecnie przez LPR śmigłowców Mi-2 stanie się niemożliwa ze względu na dostosowanie do wymogów prawa unijnego.