Część firm zatrudnia psychologów i płaci za leczenie odwykowe uzależnionych od alkoholu pracowników, inne zwalniają ich dyscyplinarnie z pracy, nie dając szansy na poprawę.
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) chce w przyszłym roku zbadać środowisko pracy pod kątem postaw wobec alkoholizmu. Gospodarzami unijnego projektu, do którego dołączą także Polacy, są Brytyjczycy. Wyniki międzynarodowych badań mają posłużyć w przyszłości do opracowania europejskich wytycznych dla pracodawców, jak mają oni postępować z osobami uzależnionymi.
Tymczasem firmy same decydują, jakie kroki podejmować w stosunku do alkoholików.
Efekt tego jest taki, że część pracodawców pomaga uzależnionym wyjść z nałogu, inni zaś pozbywają się ich automatycznie. Tak aktualnie dzieje się m.in. w armii czy policji.

Zero tolerancji

W Ministerstwie Obrony Narodowej (MON) tolerancja dla pijących żołnierzy jest zerowa. Każdy przyłapany na piciu alkoholu na służbie żołnierz jest automatycznie wydalany z armii. Resort prowadzi co prawda programy profilaktyczne dla swojej kadry, ale nie lecznicze. Misja nowo powołanego pełnomocnika ministra ds. przeciwdziałania uzależnieniom w siłach zbrojnych (pełni ją Bogdan Wojnar), aby oficjalnie dawać uzależnionym drugą szansę, spotkała się z silnym oporem kadry dowódczej.
Przedsiębiorcy mają podzielone opinie na temat alkoholików. Kluczową rolę odgrywają tu względy bezpieczeństwa.
– Pracodawca zatrudniający pijącego w pracy kierowcę, np. autobusu, w pierwszej kolejności będzie myślał o bezpieczeństwie pasażerów, kwestia leczenia kierowcy jest w takiej sytuacji wtórna – podaje przykład Jacek Męcina z Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Część firm, szczególnie dotyczy to koncernów międzynarodowych, wzorem Zachodu zatrudnia jednak u siebie psychologów, aby pomagali im rozwiązywać problemy uzależnień wśród pracowników.
– Kiedy pracodawca ma wątpliwości dotyczące konkretnego pracownika, kieruje go do psychologa. Ten stawia wstępną diagnozę i jeśli jest taka potrzeba, motywuje pacjenta do podjęcia leczenia – mówi Krzysztof Brzóska, dyrektor PARPA. Podkreśla przy tym, że wizyta pracownika u specjalisty jest dobrowolna, a jej wynik utrzymywany jest przed pracodawcą i innymi postronnymi osobami w ścisłej tajemnicy.



Praca na kredyt

Podobny schemat działania obowiązuje też w wielu bankach czy na uczelniach wyższych. Uzależnieni pracownicy naukowi są pozostawiani na swoich posadach warunkowo i pracują na tzw. kredyt. Zdaniem prof. Zbigniewa Nęckiego, psychologa społecznego i dyrektora Instytutu Zarządzania i Ekonomii Uniwersytetu Jagiellońskiego, taka metoda w wielu przypadkach sprawdza się.
– Pracownik dostaje poważne ostrzeżenie, że jeśli nie weźmie się w garść, straci pracę. Wielu z tych ludzi to bardzo wartościowi naukowcy, dobrze wykorzystują szansę. Surowo karani są jedynie recydywiści – zaznacza prof. Zbigniew Nęcki.

Lekarze są solidarni

Najbardziej prometejski program pomocy uzależnionym od alkoholu mają lekarze. Od roku przy każdej izbie lekarskiej funkcjonuje tzw. rzecznik ds. zdrowia lekarzy. Jest to zwykle wykształcony i doświadczony w pracy z uzależnionymi fachowiec. Mogą zgłaszać się do niego bezpośrednio zarówno uzależnieni lekarze, jak też ich przełożeni oraz koledzy.
Rolą rzecznika jest przeprowadzenie wywiadu środowiskowego oraz wstępna diagnoza lekarza oraz nakłonienie go do podjęcia leczenia. W przypadku osób, które na taką wizytę umawia przełożony, w razie oporu lekarza rzecznik może wnioskować do okręgowej rady lekarskiej o czasowe zawieszenie mu prawa do wykonywania zawodu.
– Wachlarz pomocy jest bardzo szeroki. Może objąć on samego uzależnionego, jak i jego najbliższych – relacjonuje Tomasz Korkosz, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.