Przez pierwsze sześć miesięcy tego roku tylko 19 tys. osób rozpoczęło oszczędzanie na własną emeryturę w trzecim filarze.
Maleje zainteresowanie oszczędzaniem na indywidualnych kontach emerytalnych. W 2007 roku w ten sposób oszczędzało 915 tys. osób, w 2008 roku – 853,8 tys., a na koniec I półrocza 2009 roku 833,3 tys. Tak wynika z najnowszych danych Komisji Nadzoru Finansowego. Liczba oszczędzających w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku zmalała więc o 20,5 tys. Co więcej w tym czasie tylko 220,9 tys. oszczędzających wpłaciło pieniądze na swoje konto.
Spadek zainteresowania oszczędzaniem na IKE widać też dobrze na przykładzie liczby nowo otwartych kont. W ubiegłym roku takich kont było 51 tys., a w minionym półroczu – 19 tys. Niższa jest też średnia kwota wpłat do IKE. W I półroczu 2009 r. wyniosła 1071 zł, a w 2008 roku – 1561 zł.
Eksperci są zgodni, że wprowadzone dotychczas zachęty do oszczędzania w IKE są niewystarczające. W tym roku maksymalna kwota wpłat do IKE wzrosła do 9,56 tys. zł, w 2008 roku wynosiła ona – 4055,12 zł.
– W czasie kryzysu, kiedy rośnie stopa bezrobocia, bardziej ostrożnie wydajemy pieniądze na dobrowolne oszczędzanie na własną emeryturę – dodaje Paweł Pelc, ekspert ubezpieczeniowy.
Wskazuje także, że instytucje finansowe oferują produkty, które nie są objęte takimi restrykcjami jak IKE i często są dla oszczędzających atrakcyjniejsze. Ubezpieczeni mogą więc być mniej zainteresowani ofertą IKE, z którą wiążą się utrudnienia w korzystaniu ze środków przed osiągnięciem wieku emerytalnego, a wysokość wpłat jest limitowana.
Zdaniem prof. Tadeusza Szumlicza ze Szkoły Głównej Handlowej brakuje też mechanizmów zachęcających do zakładania kont przez nowych oszczędzających.
– Polacy chętniej oszczędzaliby na emeryturę, gdyby mogli korzystać z ulg podatkowych – mówi Tadeusz Szumlicz.
W Sejmie od kilku miesięcy znajduje się obywatelski projekt ustawy (trafił po pierwszym czytaniu do komisji) przewidujący wprowadzenie ulgi podatkowej dla oszczędzających na własną emeryturę. Taka osoba ma odpisywać od dochodu do 12 tys. zł w ciągu roku. Ta kwota ma być waloryzowana każdego roku o średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych.
– W obecnej napiętej sytuacji budżetu minister finansów najprawdopodobniej się nie zgodzi na wprowadzenie takiej ulgi – mówi Paweł Pelc.