Minister zdrowia zmienia swoją decyzję i proponuje lekarzom nie roczne, ale półroczne przesunięcie daty wejścia w życie przepisów o skróconym czasie pracy.

Wczoraj w Sejmie Krzysztof Grzegorek, wiceminister zdrowia zaproponował lekarzom, żeby zgodzili się na półroczne opóźnienie wejścia w życie przepisów znowelizowanej ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, która zakłada skrócenie czasu pracy lekarzy średnio do 48 godzin tygodniowo.
Marek Balicki, były minister zdrowia, obecnie poseł LiD, uważa natomiast, że niejednoznaczne przepisy ustawy należy jak najszybciej znowelizować, tak żeby mogły wejść w życie już od 1 stycznia 2008 r.
Propozycja przesunięcia w życie przepisów ustawy o ZOZ nie ma również poparcia u lekarzy. Zdaniem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), jedynym akceptowanym przez nich rozwiązaniem jest wzrost wynagrodzeń w zamian za podpisanie tzw. klauzuli opt-out, która umożliwia wydłużenie ich czasu pracy ponad 48 godzin tygodniowo. Spowodowałoby to jednak wzrost kosztów pracy w szpitalach.
Również profesor Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że przesunięcie terminu wejścia w życie kontrowersyjnych przepisów jest złym rozwiązaniem.
- Ustawa wymaga nowelizacji, bo jej przepisy są bardzo różnie interpretowane, szczególnie dotyczy to prawa lekarzy do 11-godzinnego odpoczynku - mówi profesor Krzysztof Rączka.
Zgodnie z ustawą, lekarz ma mieć zapewniony 11-godzinny odpoczynek w czasie każdej doby. To powoduje, że nie będą oni mogli pełnić np. 16- lub 24-godzinnych dyżurów.
- Ustawa powinna wyraźnie stanowić, że w przypadku pełnienia dyżuru medycznego przez lekarza odpoczynek może mieć on zapewniony dopiero po jego zakończeniu w wymierze proporcjonalnym do czasu spędzonego na dyżurze - podkreśla profesor Krzysztof Rączka.
Dominika Sikora