Związkowcy mają zastrzeżenia do zapisów popisanej w czwartek przez prezydenta ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego. Nie podoba im się m.in. brak zapisu, że trzecia umowa z pracownikiem musi być zawarta na czas określony.

Związkowcy mają też wątpliwości, jak wprowadzony ustawą 12-miesięczny okres rozliczeniowy będzie wpływał np. na prawo do urlopu czy zwolnienia lekarskiego.

W czwartek prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców, która jest częścią rządowego pakietu antykryzysowego. Podkreślił jednak, że ma do niej wiele zastrzeżeń i przedstawi projekt jej nowelizacji.

Wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski powiedział w czwartek PAP, że podpis prezydenta pod ustawą "jest dobrym posunięciem, bo są w niej rozwiązania, które pomogą utrzymać przynajmniej część miejsc pracy. Niestety, niesie ona ze sobą także liczne zagrożenia, możliwość różnych interpretacji tych samych przepisów ustawy".

"Zgadzamy się z prezydentem, że praca w zmniejszonym wymiarze godzin z powodu trudności finansowych zakładu, nie może być powodem utraty prawa do wcześniejszej emerytury osób pracujących w szczególnych warunkach. Mamy też wiele innych zastrzeżeń do ustawy" - powiedział Radzikowski.

Wiceprzewodniczący OPZZ wyjaśnił, że w ustawie np. brakuje rozwiązań wskazujących jak liczyć urlop czy zwolnienie lekarskie przy 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym czasu pracy. "Nie wiadomo również jak będzie traktowany pracownik, który nie wypracował rocznej normy godzin, a firma upadła" - powiedział.

"Jedną z poprawek, które na pewno zgłosimy, będzie zapis określający, że umowa zawierana z pracownikiem jako trzecia, po dwóch umowach na czas określony, ma już być umową bezterminową" - powiedział Radzikowski.

Zdaniem przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Janusza Śniadka, ustawa o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego "powinna być uchwalona wcześniej. Ta, którą w czwartek podpisał prezydent nie chroni dobrze rynku pracy". Jego zdaniem stało się tak, ponieważ "zabrakło woli kompromisu, przede wszystkim ze strony rządu".

Największe zastrzeżenia szefa Solidarności budzą przepisy umożliwiające pracodawcom stosowanie 12-miesięcznego okresu rozliczeniowego, bez względu na ich sytuację finansową oraz kryteria, jakie musi spełnić przedsiębiorstwo, by skorzystać z pomocy w utrzymaniu miejsc pracy.

"Ustawa w obecnym kształcie, przy braku finansowego zaangażowania budżetu państwa, prawdopodobnie niewiele pomoże. Mamy jedynie nadzieję, że również nie zaszkodzi. Zdajemy sobie sprawę, że jej wejście w życie będzie wymagało od związków zawodowych aktywności na szczeblu zakładowym, np. wtedy, gdy pracodawca będzie chciał wprowadzać w zakładzie elastyczny czas pracy" - powiedział PAP Śniadek.

Przewodniczący Solidarności podkreślił, że "związek będzie z uwagą przyglądał się funkcjonowaniu ustawy, a także rozporządzeniom do niej, które będzie wydawało ministerstwo pracy, gdyż to właśnie one przesądzą o praktycznym stosowaniu ustawy".

Ustawa o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców, stanowi, że z jej zapisów mogą korzystać przedsiębiorstwa, których przychody, po 1 lipca 2008 r., spadły o przynajmniej 25 proc. w ciągu trzech miesięcy. Przewidziane rozwiązania dotyczą m.in. elastycznego czasu pracy, wydłużenia do 12 miesięcy okresu rozliczeniowego. Może to oznaczać, że przez pewien okres, gdy firma będzie miała mniej zamówień, pracownik będzie pracował np. tylko 6 godzin dziennie. Później to odrobi, pracując np. po 10 godzin dziennie. Ustawa wprowadza ograniczenia w zatrudnianiu na czas określony. Pracodawca będzie mógł stosować taką formę zatrudnienia nie dłużej niż 24 miesiące.

Inne rozwiązanie dotyczy szkoleń. Jeśli w firmie spadną zamówienia, pracodawca będzie mógł przenieść pracowników na część etatu, a w pozostałym czasie zorganizować szkolenia, dofinansowywane z Funduszu Pracy.

Zdaniem prezydenta zbyt rygorystyczne są zapisy ustawy uprawniające przedsiębiorców do występowania o pomoc finansową dopiero po spadku obrotów w ciągu 3 miesięcy o co najmniej 25 proc. Za niedobre uznał też, że osoby pracujące w szczególnych warunkach, które będą pracowały w zmniejszonym wymiarze czasu pracy, utracą prawo do wcześniejszej emerytury.

Prezydent zapowiedział, że zaproponuje zmiany do ustawy. Nie wykluczyła ich również - w rozmowie z PAP - szefowa resortu pracy Jolanta Fedak. Zadeklarowała, że nowelizacja możliwa jest już we wrześniu. (PAP)

awk/ drag/ jra/