Rośnie liczba samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej, które chcą stać się spółkami. Tylko zmieniając formę prawną, szpitale mogą skorzystać z częściowego oddłużenia na koszt Skarbu Państwa. Nie wiadomo, jak rząd rozwiąże problem placówek, które mają duże długi, a nie mogą skorzystać z tzw. planu B.
Dopiero teraz rusza przyjęty w kwietniu przez rząd tzw. plan B. Zakłada on, że w zamian za przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego, samorządy otrzymają pieniądze z budżetu na spłatę ich długów. W ubiegłym tygodniu resortowi zdrowia udało się w końcu podpisać umowy w tej sprawie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego i NFZ.
– Dzięki nim wiadomo, na jakich warunkach wniosek szpitala o przystąpienie do programu będzie oceniany pod względem finansowym. Będzie też można ocenić możliwości wykonywania przez placówkę świadczeń zdrowotnych – mówi Cezary Rzemek, niedawno powołany wiceminister zdrowia.
To on, a nie jak dotąd Jakub Szulc, inny wiceminister zdrowia, jest obecnie odpowiedzialny za realizację planu B. Jak ustaliliśmy, ten ostatni przestał się nim zajmować właśnie ze względu na przedłużające się negocjacje z BGK i NFZ.
Resort zdrowia wskazuje też, że rośnie liczba placówek przygotowywanych do przekształcenia. Może się okazać, że do końca 2011 roku nawet połowa szpitali stanie się spółkami.

Wciąż nie ma wniosków

Mimo że uchwała w sprawie rządowego programu oddłużenia szpitali spółek została przyjęta przez Radę Ministrów w kwietniu, to dopiero teraz można mówić o starcie programu. Jednak w praktyce pierwszych wniosków o przystąpienie do niego można spodziewać się dopiero pod koniec tego roku.
– W sierpniu jeszcze będzie przeprowadzone specjalne szkolenie dla świadczeniodawców zainteresowanych udziałem w programie. Zakładamy, że od tego momentu upłyną dwa, cztery miesiące, kiedy pierwsze wnioski przejdą całą procedurę ich oceny przez BGK oraz NFZ – uważa Cezary Rzemek.
Łatwiej o zakwalifikowanie się do udziału w programie będzie tym placówkom, które w formie spółek działają już od dłuższego czasu.
– W takim przypadku ich wnioski nie będą przechodzić przez ocenę banku i Funduszu – dodaje wiceminister zdrowia.



Rośnie zainteresowanie

Resort zdrowia szacuje, że ponad 400 szpitali jest zainteresowanych udziałem w planie B. Wcześniej była mowa o 100 placówkach.
– Około 300 placówek zamierza przekształcić się w spółki. Kolejne 115, które planują przystąpienie do programu, to szpitale, które już działają jako niepubliczne placówki ochrony zdrowia – mówi Cezary Rzemek.
Od 1 lipca w formie spółki działa już na przykład powiatowy szpital w Bytowie. Samorząd podjął decyzję o likwidacji dotychczasowego SP ZOZ i powołanie w jego miejsce spółki, bo szpital miał 14 mln zł długu.
– We wrześniu zamierzamy złożyć wniosek o udział szpitala w programie. Liczymy na to, że dostaniemy około 7 mln zł na spłatę części jego zobowiązań – wskazuje Jacek Żmuda-Trzebiatowski, starosta bytowski.

Tylko dobre biznesplany

Zanim jednak szpitale wspólnie z samorządami złożą wnioski o przystąpienie do planu B, muszą przygotować biznesplany. Resort zdrowia zapowiada, że będą one wnikliwie badane.
Tym samym rząd chce uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku realizacji ustawy o pomocy publicznej z 2005 roku. Wtedy, aby uzyskać pieniądze na oddłużenie, SP ZOZ także musiały przygotowywać plany restrukturyzacyjne. Okazało się jednak, że część programów było albo słabych, albo wręcz skopiowanych z innych placówek.
– Jeżeli szpital założy np. w planie zbyt optymistyczne wskaźniki przychodów, jakie planuje uzyskiwać w przyszłości, to właśnie rolą banku będzie ich weryfikacja – mówi Cezary Rzemek.
Jeżeli plan naprawczy zostanie negatywnie oceniony przez bank, a szpital nie uzupełni go w wyznaczonym terminie, musi liczyć się z wykluczaniem z programu. Aby do niego przystąpić ponownie, placówka będzie musiała przejść od nowa całą procedurę.
– Plan musi być przede wszystkim realistyczny. Rozważamy np. utworzenie zakładu opieki leczniczej, bo w naszym regionie jest duże zapotrzebowanie na tego typu usługi. Na pewno nie będzie zwolnień wśród kadry medycznej – dodaje Jacek Żmuda-Trzebiatowski.



Plan nie dla wszystkich

Plan B, jeżeli jego realizacja się powiedzie, rozwiąże jednak problemy tylko części szpitali. Zdaniem ekspertów skorzystają z niego przede wszystkie placówki małe, powiatowe, które mają stosunkowo niewielkie zadłużenie. Szpitale wojewódzkie, wielospecjalistyczne i dodatkowo obarczone wysokimi długami raczej do programu nie przystąpią, bo ich organów założycielskich nie będzie stać na ich przejęcie.
Z programu nie zamierzają też korzystać te placówki, które w ogóle nie miały długów.
– Podległe nam pięć szpitali jest w dobrej sytuacji, bo nie mają zobowiązań. Nie będziemy korzystać z planu B, co nie oznacza, że nie myślimy o ich przekształceniu w spółki – mówi Marek Hok, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego.
Dodaje jednak, że problem polega na tym, że obecnie obowiązujące przepisy ustawy o zakładach opieki zdrowotnej dopuszczają możliwość likwidacji SP ZOZ w momencie, gdy ma on ujemny wynik finansowy. Natomiast szpitale podległe zachodniopomorskiemu marszałkowi są na plusie.
– Poza tym część placówek, która stara się lub uzyskała już pieniądze z UE na przeprowadzenie inwestycji, obawia się, że w sytuacji przekształcenia będzie musiała je zwracać. Wyjaśnienie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego tej kwestii nie jest jednoznaczne – dodaje Marek Hok.

Zadłużone kliniki

Z rządowego programu na pewno nie skorzystają szpitale kliniczne. Ich organami założycielskimi nie są samorządy terytorialne, ale akademie medyczne lub uniwersytety. Rząd, jak na razie, nie przedstawił pomysłu, jak rozwiązać problem ich zadłużenia. Na 44 szpitale kliniczne tylko 12 nie ma długów. Łączne ich zadłużenie wynosi ponad 1,5 mld zł. To niewiele więcej, ile przewidzianych jest środków na realizację planu B. Ma to być kwota 1,3 mld zł z możliwością ich zwiększenia do 2,6 mld zł.
2,5 mld zł zobowiązania wymagalne SP ZOZ
712 szpitali działa w Polsce