W przyszłym roku województwa, które obecnie dostają najmniej pieniędzy na leczenie, otrzymają ich więcej. Zapowiadana przez resort zdrowia zmiana podziału środków NFZ ma dofinansować najbardziej deficytowe świadczenia. Dyrektorzy szpitali, które udzielają świadczenia przyjezdnym pacjentom, obawiają się, że stracą na nowych zasadach.
Ministerstwo Zdrowia rezygnuje z dotychczasowych zasad podziału środków z NFZ na leczenie. Od 2010 roku obecny algorytm, według którego są dzielone, zostanie zastąpiony nowym. Projekt ustawy w tej sprawie ma być przesłany do konsultacji zewnętrznych w ciągu miesiąca. Jeszcze w tym tygodniu resort zdrowia przedstawi natomiast trzy symulacje nowego podziału pieniędzy.

Tyle samo dla pacjenta

– Zgodnie z nowymi zasadami pieniądze będą przyznawane na każdego pacjenta w takiej samej wysokości, niezależnie od województwa – mówi Ewa Kopacz, minister zdrowia.
Obecnie podział środków na leczenie między poszczególne regiony jest uzależniony m.in. od wysokości przeciętnego dochodu przypadającego na jedno gospodarstwo domowe. To powoduje, że województwa, w których jest on niski, otrzymują mniej środków z NFZ. Takimi pokrzywdzonymi województwami są m.in. podkarpackie, warmińsko-mazurskie czy lubelskie. Gdyby algorytm nie brał pod uwagę dochodów, otrzymywałyby o około 400 mln zł więcej.
Dodatkowe środki mają wyrównać te różnice i zwiększyć dostępność do najbardziej deficytowych usług medycznych. Nowe zasady uderzą jednak w te regiony, które tradycyjnie od lat miały najwyższe budżety na leczenie – mazowieckie i śląskie.
Resort zdrowia podkreśla, że mają to sobie zrekompensować dodatkowymi środkami z tzw. funduszu migracyjnego, z którego będą pokrywane koszty leczenia pacjentów przyjezdnych z innych województw.

Biedniejsze kontra bogate

Zmiana algorytmu podziału środków na leczenie to dobra wiadomość przede wszystkim dla województw o największej liczbie bezrobotnych.
– Nie wiedzieć czemu zakładano, że jeżeli dany region ma niski dochód na mieszkańców, to automatycznie koszt świadczeń im udzielanych jest też mniejszy. W momencie wprowadzenia w 2008 roku nowego systemu rozliczania świadczeń szpitalnych, czyli jednorodnych grup pacjentów, kiedy doszło do wystandaryzowania kosztów usług medycznych, okazało się, że brakuje pieniędzy na leczenie – mówi Bożena Pałka-Koruba, wojewoda świętokrzyski.
W efekcie w tym roku na jednego mieszkańca województwa świętokrzyskiego przypada 1317 zł. Dla porównania – dla Mazowsza jest to 1583 zł. To wynik tego, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w I kwartale tego roku w woj. świętokrzyskim wynosiło 3002 zł, w mazowieckim – 4475 zł.
W takiej samej sytuacji jak woj. świętokrzyskie są inne biedniejsze regiony.
– Na leczenie jednego pacjenta lubelski oddział NFZ przeznacza 900 zł – mówi Krzysztof Tuczapski, przewodniczący Konwentu Szpitali Zamojszczyzny.
Najmniej na leczenie pacjentów dostaje jednak lubuski oddział NFZ. W tym roku jest to niewiele ponad 1,3 mld zł. Dla porównania budżety najbogatszych oddziałów, czyli mazowieckiego – to ponad 8,2 mld zł, śląskiego – 6,5 mld zł a wielkopolskiego – 4,7 mld zł.



Bez wskaźnika dochodu

Ministerstwo Zdrowia, chcąc urealnić wysokość środków przypadających na poszczególne województwa, planuje więc wprowadzenie systemu podobnego do tego, jaki już obowiązuje w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ).
– Będzie się opierał na tzw. stawce kapitacyjnej. W przypadku osób powyżej 65 roku życia i dzieci, czyli grup, które przeciętnie najczęściej korzystają ze świadczeń zdrowotnych, zostanie ona proporcjonalnie zwiększona – zapewnia Ewa Kopacz.
To oznacza, że stawka będzie korygowana takimi przelicznikami jak częstość zachorowania, rodzaj chorób czy czas ich leczenia.
Z wprowadzeniem nowego systemu podziału środków na leczenie będzie się wiązać też zwiększenie kompetencji dyrektorów poszczególnych oddziałów Funduszu. Indywidualnie, a nie za zgodą centrali, będą decydować np. o przeznaczeniu dodatkowych pieniędzy na sfinansowanie najbardziej deficytowych świadczeń. Dzięki większym limitom na ich wykonywanie skróceniu mają ulec szpitalne kolejki. Powinny się tam też zmniejszyć tzw. nadwykonania, czyli świadczenia udzielane przez placówki medyczne ponad limit określony przez NFZ.
– Jeżeli dostalibyśmy więcej o 100 zł środków z NFZ na leczenie jednego pacjenta, to pozwoliłoby na zapłatę nadwykonań placówkom z naszego województwa – zapewnia Bożena Pałka-Koruba.

Mazowsze straci

Zmiany algorytmu obawiają się jednak dyrektorzy placówek medycznych z Mazowsza, Śląska i Wielkopolski. Te regiony stracą najwięcej.
– To będzie przede wszystkim problem dla szpitali wielospecjalistycznych, które leczą nie tylko pacjentów z własnego regionu, lecz także bardzo dużą liczbę przyjezdnych – uważa Jan Czeczot, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. W. Orłowskiego w Warszawie.
Szpitali nie przekonuje, że zostaną utworzone na nowych zasadach tzw. fundusze migracyjne, z których będą pokrywane koszty świadczeń udzielanych pacjentom leczącym się poza miejscem zamieszkania.
– Dyrektorzy oddziałów NFZ, planując zakup świadczeń zdrowotnych na swoim terenie, muszą uwzględnić również wysokość rezerwy na koszty świadczeń opieki zdrowotnej w ramach migracji ubezpieczonych, która tworzona jest z ogólnej sumy środków, jakimi dysponuje dany oddział – mówi Dariusz Jarnutowski, dyrektor Departamentu Ekonomiczno-Finansowego NFZ.
Z założeń do planu finansowego NFZ na ten rok wynika to, że rezerwa ta miała wynosić ponad 1,84 mld zł. Zgodnie z aktualnymi danymi została zmniejszona do 78 mln zł. To przede wszystkim efekt pogorszenia sytuacji finansowej Funduszu.
37,2 mln osób jest ubezpieczonych w NFZ