Rząd chce, aby uczelnie niepubliczne i państwowe mogły się łączyć. Nowe placówki będą albo szkołami prywatnymi, albo publicznymi. Konsolidacja będzie podlegać nadzorowi ministrów skarbu i szkolnictwa wyższego. Ma to wyeliminować niebezpieczeństwo niekontrolowanego przechodzenia majątku publicznego w ręce prywatne albo przejmowania długów prywatnych szkół przez uczelnie publiczne. W placówki prywatne nie będą mogły się przekształcać jedynie uniwersytety.
Politechniki, akademie i państwowe wyższe szkoły zawodowe będą mogły łączyć się z prywatnymi szkołami. Nowa placówka może mieć status szkoły niepublicznej. Tak wynika z rządowych założeń do nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym oraz ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki. Trafiły już one do konsultacji społecznych.
Konsolidacja uczelni ma uchronić przed likwidacją części uczelni prywatnych. W przyszłym roku do szkół wyższych trafi pierwszy rocznik niżu demograficznego. Już teraz aż 153 szkoły prywatne spośród 326 działających kształci mniej niż 1 tys. osób.
Nowelizacja ma też zmienić prawa studentów.

Konieczna konsolidacja

Państwowe uczelnie mają zyskać możliwość łączenia się ze szkołami niepublicznymi. Stworzą wtedy nową placówkę, która będzie albo państwowa, albo prywatna. Obecnie nie jest to możliwe. Konsolidować mogą się tylko szkoły o takim samym statusie (np. dwie szkoły publiczne). Nowo powstała placówka zachowa dotychczasowe uprawnienia naukowe i dydaktyczne obu jednostek. Wyjątek od tych zasad będzie dotyczył uniwersytetów. Będą mogły się one łączyć ze szkołami prywatnymi, ale pod warunkiem że powstała w ten sposób uczelnia zachowa charakter szkoły publicznej.
– Plan rządu oceniam negatywnie. W instytucjach, w których mieszają się środki publiczne i prywatne, zawsze dochodzi do korupcji – mówi prof. Zbigniew Ślipek, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej (PWSZ) w Nowym Sączu.
Podkreśla, że resort musiałby jasno określić zasady finansowania nowo powstałych szkół oraz przejmowania majątku uczelni państwowych.
– Gdy uczelnia państwowa będzie chciała przejąć prywatną, na pewno musi zapłacić za ten transfer. Mam nadzieję, że taka sama zasada będzie obowiązywać też w drugą stronę, bo w przeciwnym razie rozpocznie się zwykłe rozdawnictwo publicznego majątku – dodaje rektor PWSZ w Nowym Sączu.
Rząd zapowiada, że łączenie uczelni publicznych i prywatnych ma odbywać się pod szczególnie ścisłym nadzorem ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz ministra skarbu. Ma to wyeliminować niebezpieczeństwo niekontrolowanego przekazywania majątku publicznego w ręce prywatne albo przejmowania przez publiczne uczelnie długów szkół prywatnych. Resort nauki i szkolnictwa wyższego tłumaczy też, że dzięki tym zmianom zmniejszy się liczba szkół wyższych znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Doprowadzą np. do lepszego wykorzystania infrastruktury dydaktycznej oraz zapewnią studentom możliwość kontynuacji studiów (w tym zwłaszcza tym, którzy studiują w placówkach zagrożonych likwidacją).
– Wszystko wskazuje na to, że małe szkoły, które w praktyce nie mają ani własnych kadr, ani majątku, i tak czeka likwidacja. Konsolidacja może być sposobem na uratowanie innych prywatnych placówek, które miałyby problem z przetrwaniem najbliższych kilkunastu lat – mówi prof. Kazimierz Przybysz, prorektor ds. dydaktycznych Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.

Łączenie za zachętą

Zdaniem ekspertów po wejściu w życie przepisów szkoły nie wszystkie szkoły będą zainteresowane łączeniem z innymi placówkami.
– Nie sądzę, aby konsolidacja była w praktyce możliwa bez dodatkowych zachęt finansowych dla uczelni – mówi prof. Tadeusz Luty, honorowy przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP).
Przytacza przykład uczelni fińskich, które otrzymują dotacje od rządu i przedsiębiorców, jeśli łączą się w interdyscyplinarne centra kształcenia. Podkreśla też, że szkoły powinny konsolidować się wtedy, gdy z połączenia powstanie silna, interdyscyplinarna placówka, a nie dlatego aby uchronić jeden z podmiotów przed likwidacją.
Założenia noweli przewidują także stopniowe przekształcanie PWSZ w samorządowe publiczne szkoły wyższe (SPSW) prowadzące kształcenie o profilu zawodowym w powiązaniu z potrzebami regionalnego rynku pracy. SPSW będzie powoływana uchwałą sejmiku województwa na wniosek organów uczelni i po uzyskaniu zgody resortu nauki i szkolnictwa wyższego.
– Nie jest to złe rozwiązanie, jeżeli nie będzie łączyć się z obniżeniem minimów kadrowych w nowo powstałych uczelniach, To oznaczać będzie spadek poziomu kształcenia – mówi prof. Zbigniew Ślipek.

Sami określą kierunek

Z założeń do nowelizacji wynika też wiele innych ważnych zmian dla szkół wyższych. Wydziały uczelni, po spełnieniu kilku warunków, będą mogły samodzielnie określać i uruchamiać kierunki studiów. Nie będą już ograniczone standardami kształcenia, które określa minister nauki.
– To korzystne rozwiązanie, bo zmniejszy obowiązki administracyjne uczelni, a z drugiej strony, umożliwi tworzenie programów nauczania, które odpowiadają potrzebom rynku – mówi prof. Tadeusz Luty.
Środowisko akademickie popiera także pomysł, aby uczelnie tworzyły programy studiów lub wręcz kształciły studentów wspólnie z firmami. Obecnie mają one nawet problemy z zapewnieniem odpowiedniej ilości praktyk swoim studentom. Uczelnie nie przeciwstawiają się też propozycjom, aby mogły same zdecydować o tym, czy ich rektora wybiera grono akademickie, czy też jest on wyłaniany na podstawie konkursu i ma przygotowanie menedżerskie.



Więcej praw dla studentów

Założenia do nowelizacji zakładają też ważne zmiany dla studentów. Uczelnie wyższe nie będą mogły pobierać od nich dodatkowych opłat, np. za egzaminy, egzaminy poprawkowe i dyplomowe oraz za rejestrację na kolejny semestr lub rok studiów. Bezpłatne mają być też egzaminy komisyjne, czego domagał się Parlament Studentów RP.
– Konieczność wniesienia opłaty ogranicza prawo studenta do wykazania przed komisją egzaminacyjną, że został wcześniej nieprawidłowo oceniony – uważa Robert Pawłowski, rzecznik praw studentów przy Parlamencie Studentów RP.
Założenia przewidują też ułatwienia w dostępie do kredytu studenckiego. Resort nauki i szkolnictwa wyższego nie będzie już ustalał progu dochodowego upoważniającego do ubiegania się o kredyt, co zwiększy dostępność do nich oraz uprości procedury ich przyznawania. Bank Gospodarstwa Krajowego będzie też udzielał wyższych poręczeń tym studentom, którzy pochodzą z rodzin biedniejszych. Zmienią się też zasady wypłaty stypendiów socjalnych. Rząd chce podwyższyć wysokość minimalnego dochodu na osobę w rodzinie gwarantującego studentom i doktorantom stypendium socjalne.
Studia nie bedą jednak mniej kosztowne dla wszystkich osób. Rząd chce bowiem, aby student miał prawo do bezpłatnych studiów I i II stopnia (licencjackich i magisterskich) tylko na jednym kierunku. Za drugi musiałby zapłacić.
– Dzięki temu więcej osób będzie mogło jednak bezpłatnie studiować, a jednocześnie nikt nie zostanie pozbawiony takiego prawa – mówi prof. Kazimierz Przybysz.

Szybsza kariera

Resort nauki i szkolnictwa wyższego chce też usprawnić model kariery akademickiej w Polsce. Rekrutacja na bezpłatne studia doktoranckie będzie przeprowadzana w formie konkursu, ale kandydaci na nie zostaną zobowiązani do przedstawienia zewnętrznego dokumentu potwierdzającego znajomość jednego z nowożytnych języków obcych.
Szybciej będzie można uzyskać stopień doktora habilitowanego. Doktorzy sami będą mogli składać wnioski o wszczęcie procedury habilitacyjnej. Nie będą też przedstawiać odrębnej rozprawy habilitacyjnej (w dotychczasowej formie) oraz wykładu habilitacyjnego.
Dzięki temu czas postępowania o nadanie stopnia doktora habilitowanego z obecnych 11 miesięcy ma się skrócić do około pół roku. Przyznanie stopnia będzie zależało m.in. od oceny osiągnięć naukowych kandydata.
– Uzyskanie habilitacji powinno być możliwe nawet na podstawie jednej pracy opublikowanej w najważniejszych czasopismach danej dziedziny nauki, np. w Nature lub Science – uważa prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Założenia przewidują też, że pomiędzy osobami spokrewnionymi lub spowinowaconymi nie będzie mógł powstać stosunek podległości służbowej na uczelni.