Przybyliśmy do Warszawy w przeddzień narodowego święta podpisania Porozumień Sierpniowych, żeby bronić praw pracowniczych, które są zagrożone - powiedział dziś przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek, otwierając demonstrację "w obronie godności pracowników".

Organizowana przez NSZZ "Solidarność" manifestacja rozpoczęła się od odśpiewania hymnu państwowego.

Związkowcy w drodze pod kancelarię premiera zatrzymali się przed gmachem ministerstwa gospodarki. Odpalają petardy i świece dymne.

Przed budynkiem resortu ustawione są bramki ochronne, są tam także policjanci. Manifestanci trzymają flagi z logo swojego związku i wznoszą okrzyki "solidarność".

Organizatorzy podają, że w manifestacji uczestniczy około 30 tys osób. Według służb porządkowych protestuje ok. 15 tys. związkowców.

Policjanci, którzy zabezpieczają protest, oceniają, że na razie przebiega on spokojnie. "Dotychczas nie doszło do żadnych incydentów" - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler.

Wcześniej związkowcy uczestniczyli w wiecu, podczas którego przemawiali m.in. przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek oraz przedstawiciele międzynarodowych organizacji związkowych. Następnie delegacja protestujących złożyła wieńce pod pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego i na płycie upamiętniającej papieża Jana Pawła II.

"Domagamy się, żeby wielokrotnie składane deklaracje gotowości do dialogu społecznego zmieniły się w czyn"

Przestrzeganie prawa pracy, godna płaca i emerytura oraz rzeczywisty dialog społeczny z rządem - to, jak powiedział przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek, główne postulaty uczestników piątkowej manifestacji w stolicy.

"Domagamy się od rządu i pracodawców, żeby wielokrotnie składane deklaracje gotowości do dialogu społecznego zmieniły się w czyn (...). Aby stanowisko Głównego Inspektora Pracy nie było politycznym łupem, na którym bez merytorycznego uzasadnienia dokonuje się zmian. Aby konsultacja z Radą Ochrony Pracy nie była jawną farsą" - mówił Śniadek.

"Od pracodawców domagamy się przestrzegania prawa pracy i prawa pracowników do zrzeszania się (...). Od rządu domagamy się tworzenia dobrego prawa pracy, spełniającego standardy europejskie. Od instytucji państwowych skuteczniejszej egzekucji tego prawa" - dodał.

"To są oczekiwania wszystkich polskich pracowników, a nie walka o rzekome przywileje dla związkowców" - podkreślił.

"Największym bogactwem polskiej gospodarki są pracownicy"

Podkreślał, że "największym bogactwem polskiej gospodarki" są pracownicy, i to w ten kapitał trzeba inwestować. "Naszą wizję rozwoju Polski przeciwstawiamy innej wizji - wizji opartej na kryterium szybkiego, doraźnego zysku, na obniżeniu kosztów za wszelką cenę, na nieprzestrzeganiu prawa pracy, na obniżaniu standardów bezpieczeństwa, na ucieczce od inwestowania w rozwój" - powiedział szef "Solidarności".

Podkreślał, że jego związek chce "pracy dobrze zorganizowanej, bezpiecznej i godziwie opłacanej, po której na starość pracownicy otrzymają godną emeryturę i nie będą skazani na korzystanie z opieki społecznej".

Dodał, że tylko Portugalia wyprzedza obecnie Polskę, jeśli chodzi o rozwarstwienie płac. "To bardzo niechlubna czołówka" - powiedział, dodając, że taka sytuacja nie sprzyja ani pokojowi społecznemu, ani rozwojowi gospodarczemu.

Śniadek zaapelował też do uczestników manifestacji, by "nie dali się sprowokować do żadnych awantur". "Nie pozwólmy, aby jakieś incydenty stały się zasłoną dymną dla naszych oczekiwań i naszych żądań. Walcząc o godność, zachowujmy się gonie" - podkreślił.

"Nie dla wzrostu gospodarczego kosztem pracowników"

Nie godzimy się, aby wzrost gospodarczy konsumowany był kosztem pracowników pod hasłami ekonomicznej konieczności - mówił do zebranych na pl. Piłsudskiego związkowców NSZZ "Solidarność" przewodniczący Niemieckiej Federacji Związków Zawodowych DGB Okręgu Saksonia Hanjo Lucassen.

Lucassen oświadczył, że niskie płace, złe warunki pracy i wadliwa polityka socjalna doprowadziły do głębokiego niezadowolenia ludzi w Polsce. "Żądanie NSZZ "Solidarność" prowadzenia dialogu społecznego przez rząd, pracodawców i związki zawodowe jest właściwą drogą do osiągnięcia celu, jakim jest perspektywa godnego życia" - podkreślał. "Możecie liczyć na naszą solidarność" - dodał.

Panicker Kamalam z Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych mówiła do manifestantów, że przekazuje im wyrazy solidarności od 168 milionów członków jej organizacji z całego świata. "Ruch związkowy domaga się ochrony socjalnej obejmującej wszystkich pracowników, w tym pracowników gospodarki nieformalnej i pracowników migrujących, i zagwarantowania zabezpieczeń społecznych, emerytur, zasiłków dla bezrobotnych, ochrony macierzyństwa i dobrej ochrony zdrowia" - mówiła.

Ochman: nie przyjechaliśmy upominać się o cuda

Nie przyjechaliśmy upominać się o cuda, ale o to, co się nam należy - podkreślała, przemawiając do związkowców przybyłych na demonstrację "Solidarności" w stolicy przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" Maria Ochman.

"Przyjechaliśmy tutaj nie upominać się o cuda. Cudów nie ma, tak jak nie ma dzisiaj słońca, nie ma ani słońca Kaszub, ani słońca Peru. Nie przyjechaliśmy się upominać o cuda, ale o to, co się nam należy" - mówiła Ochman.

Szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki "Solidarności" Kazimierz Grajcarek powiedział z kolei, że "Solidarność" przyjechała do Warszawy "dopominać się o cywilizację".

"Zdziczenie, jakie jest w stosunku do pracowników dzisiaj w naszych przedsiębiorstwach, zdziczenie przedstawicieli rządu - o tym chcemy powiedzieć" - mówił Grajcarek. "Niech słyszy Europa, niech słyszą nasi koledzy z innych związków zawodowych z całej Europy, że podpisane porozumienia i umowy przez dzikusów wszędzie są naruszane" - podkreślał.

"Roszczenia płacowe Polaków nie wynikają z manipulacji związkowców"

Ponad połowa Polaków, mimo wzrostu gospodarczego, nie otrzymała ostatnio żadnej podwyżki - powiedział rano, przed manifestacją, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek. Dodał, że dzisiejsza manifestacja w Warszawie ma m.in. na ten fakt zwrócić uwagę rządzących.

Przed manifestacją Śniadek w rozmowie z TVP1 wyjaśniał, że roszczenia płacowe Polaków nie wynikają z "manipulacji" związkowców. Zaznaczył, że nie da się zaprzeczyć pozytywnym aspektom rozwoju gospodarczego kraju, jednak ocenił, że władze "nie dostrzegają tej części polskiej rzeczywistości, o której mówią związkowcy".

"Domagamy się drogi rozwoju Polski polegającej na inwestowaniu w człowieka, co przekłada się na wiele postulatów, m.in. na podwyżki płac" - mówił.