Nieletni, którzy powinni trafiać do placówek resocjalizacyjnych, są umieszczani w domach dziecka.
Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, wystąpił do Katarzyny Hall, ministra edukacji narodowej, w sprawie Młodzieżowych Ośrodków Socjoterapii (MOS) i Młodzieżowych Ośrodków Wychowawczych (MOW). Pierwsze z nich to placówki przeznaczone dla dzieci i młodzieży z zaburzeniami emocjonalnymi.
Z kolei MOW to placówki przeznaczone dla nieletnich zagrożonych demoralizacją lub niedostosowaniem społecznym. O umieszczeniu w nich decyduje sąd rodzinny.
Rzecznik wraca uwagę, że ośrodki te mają niewystarczającą liczbę miejsc, żeby na bieżąco realizować orzeczenia sądów w tym zakresie. Marek Michalak dodaje, że obecnie kolejka do obydwu typów placówek liczy ponad 2 tys. nieletnich.
Pomimo utworzenia kilku nowych ośrodków około 30 proc. młodych ludzi ukończy 18 rok życia, zanim trafi do ośrodka, a ze względu na to, że uzyska pełnoletniość, nigdy tam nie trafi.
W związku z długim oczekiwaniem na miejsce, nieletni są kierowani do placówek opiekuńczo-wychowawczych typu interwencyjnego przeznaczonych tylko dla dzieci pozbawionych opieki. Innym miejscem, do którego trafiają, są policyjne izby dziecka.
W efekcie w jednej placówce przebywają dzieci znajdujące się w trudnej sytuacji rodzinnej oraz nieletni, którzy często są agresywni i niejednokrotnie byli skazywani za rozboje czy kradzieże. Zdaniem Marka Michalaka taka sytuacja negatywnie wpływa na bezpieczeństwo dzieci, które są skrzywdzone brakiem właściwej opieki rodzicielskiej.