Kondycja poszczególnych uniwersytetów kształcących prawników bardzo się różni. Co więcej, tendencja ta się pogłębia. W tegorocznym rankingu lider zdobył dwukrotnie więcej punktów niż ostatnia uczelnia.
Tegoroczny ranking potwierdza po raz trzeci, że wśród uniwersytetów publicznych, które kształcą prawników, występuje podział na trzy grupy. Podobnie jak w latach ubiegłych cztery, pięć szkół plasuje się w absolutnej czołówce, osiągając ponad 80 na 100 możliwych do zdobycia punktów. Gwiazdą tego zestawienia pozostaje Uniwersytet Warszawski. Co ciekawe, z roku na rok coraz bardziej oddala się od uczelni, która zajmuje drugie miejsce. W pierwszym rankingu różnica wynosiła 1 punkt, w drugim 3 punkty, a w tym roku – 6,5 punktu. Pozycję lidera UW zawdzięcza sobie dzięki niezwykle wyrównanym wynikom we wszystkich, badanych przez nas, kategoriach. Jest niezwykle żywotny (zorganizował np. od 2006 roku 66 krajowych i międzynarodowych konferencji, a jego pracownicy otrzymali 35 grantów badawczych), ma bardzo mocną kadrę (wypromował np. 37 doktorów, pięciu profesorów), wysokie wymagania stawia też studentom (jako jeden z pięciu uniwersytetów żąda od studentów zaliczenia egzaminu z obsługi programu LEX).
Kolejne trzy, sześć uczelni osiąga w naszym rankingu wynik powyżej 80 punków. Zwraca uwagę ugruntowana pozycja Uniwersytetu Jagiellońskiego (w tym roku wrócił na drugie miejsce na podium) i Uniwersytetu Wrocławskiego. Do ścisłej czołówki zaliczają się także uniwersytety z Poznania, Białegostoku, Gdańska i Łodzi, choć ten ostatni wyraźnie stracił w tym roku formę. W tym roku awansował natomiast Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Uczelnie, które można zaliczyć do mocnych, ale nieplasujących się w ścisłej czołówce, to Uniwersytet Śląski, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Do grona słabszych uczelni zaliczają się zazwyczaj stosunkowo młode szkoły, tj. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Szczeciński, Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Opolski. Ten ostatni uzyskał w tegorocznej edycji rankingu 45,5 punktu, m.in. za sprawą tego, że nie może nadawać ani tytułu doktora, ani doktora habilitowanego. Nie wymaga też, jako jedyna publiczna uczelnia, zdawania egzaminu z języka obcego, zatrudnia też niewielu tzw. samodzielnych pracowników (w stosunku do liczby studentów).
Generalnie uczelnie publiczne nie muszą obawiać się na razie zdecydowanej konkurencji ze strony uczelni niepublicznych. Te, które kształcą prawników w dużych ośrodkach, są stosunkowo mocne, a te, które kształcą ich poza nimi, nie mają realnej konkurencji. Prywatne szkoły działają na razie w większości w dużych miastach. Taka sytuacja będzie się jednak zmieniać. Już obecnie coraz więcej prywatnych szkół powstaje w mniejszych ośrodkach. Są też coraz mocniejsze. Rośnie więc konkurencja i może się okazać, że uczelniom publicznym, zwłaszcza w perspektywie zmniejszania się liczby roczników maturzystów, coraz trudniej będzie przyciągać ich do siebie.
52 tys. studentów prawa kształcą uniwersytety