W przyszłym roku wzrost płacy minimalnej nie będzie tak szybki jak w dwóch poprzednich latach. Wyniesie zaledwie 3,2 proc.
Na dzisiejszym posiedzeniu rząd ma przesądzić o wskaźnikach makroekonomicznych, na podstawie których będzie konstruowany przyszłoroczny budżet (m.in. wzrost PKB i inflacja). Musi też podjąć decyzję dotyczącą wysokości przyszłorocznej płacy minimalnej.
– Do 15 czerwca musimy przesłać partnerom społecznym pakiet tych propozycji – wyjaśnia Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Jak udało nam się ustalić, obradujący w ubiegłym tygodniu Komitet Rady Ministrów zaproponował, aby płaca ta wyniosła w 2010 roku 1317 zł. Propozycja ta nie była oprotestowana przez żaden z resortów. Płaca ta wzrośnie więc w przyszłym roku o 41 zł – z kwoty 1276 zł. Będzie więc ona wyższa o 3,2 proc. W 2008 i 2009 roku płaca ta rosła odpowiednio o 20,3 proc. i 13,3 proc.
Jolanta Fedak zwraca uwagę, że niewielki w porównaniu z dwoma ubiegłymi latami, wzrost płacy minimalnej wynika z wyhamowania wzrostu cen oraz z niewielkiego, zakładanego wzrostu gospodarczego. Wskazuje też, że pogorszenie sytuacji na rynku pracy nie sprzyja gwałtownemu podnoszeniu płacowego minimum, bo osoby najgorzej wykwalifikowane i najmniej zarabiające mogłyby stracić zatrudnienie.
– Chcę jednak zwrócić uwagę, że zachowamy, co jest dla nas ważne, relację płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia. Nadal minimalna pensja będzie wynosić około 40 proc. średniej płacy – mówi Jolanta Fedak.
Ustawa z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz.U. nr 200, poz. 1679 z późn. zm.) stanowi, że dopóki nie osiągnie ona 50 proc. przeciętnej płacy, ma co roku rosnąć nie mniej niż o wskaźnik inflacji i co najmniej 2/3 prognozowanego wzrostu PKB. Propozycję podwyższenia pensji minimalnej rząd przedstawia Komisji Trójstronnej do 15 czerwca. KT uzgadnia następnie jej wysokość. Ma na to czas do 15 lipca. Jeśli nie wynegocjuje wysokości tej płacy, do 15 września ustala ją rząd.