W polskiej armii brakuje co najmniej 600 lekarzy. Wolne etaty czekają na medyków w jednostkach wojskowych. Nie ma również chętnych do wyjazdów na misje do Iraku czy Afganistanu. Sytuację ma poprawić stworzenie systemu kształcenia wojskowych lekarzy na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.
Polska armia nie jest w stanie zapewnić swoim żołnierzom właściwej opieki lekarskiej. W jednostkach brakuje medyków, a ci, którzy już tam pracują, narzekają na brak możliwości rozwoju zawodowego oraz stosunkowo niewysokie zarobki. W nie lepszej sytuacji są wojskowe szpitale i przychodnie. Z 95 takich placówek obecnie funkcjonuje 58. Zaledwie kilka procent przyjmowanych tam pacjentów to żołnierze. Placówki te leczą wszystkich chorych, bo są finansowane z kontraktów podpisywanych z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Ministerstwo Obrony Narodowej chce zmienić złą sytuację wojskowej ochrony zdrowia, ale może się to nie udać ze względu na tzw. cięcia budżetowe. W tym roku budżet MON został bowiem znacznie zredukowany.

Sposób na wojskowych lekarzy

W armii brakuje ponad kilkuset lekarzy. W 20 garnizonach nie ma ich tam w ogóle. Wykwalifikowanych medyków brakuje również na misjach. Na 25 stanowisk lekarzy jest siedem wakatów.
Rozwiązaniem, które miało zwiększyć liczbę lekarzy w wojsku, miało być pozyskiwanie kandydatów na oficerów lekarzy spośród studentów czwartego roku z cywilnych uczelni medycznych. Jednak na 120 miejsc, jakie zaoferowały takim osobom uczelnie medyczne, zgłosiło się w ubiegłym roku tylko 37 chętnych.
W związku tym MON chce zmienić system kształcenia wojskowych lekarzy. Mają oni być kształceni na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi.
Studenci kierunku wojskowego, oprócz typowych zajęć medycznych, będą musieli również odbywać szkolenia wojskowe. Dzięki nim otrzymają stopień podchorążego. Armia będzie również płacić za ich wyżywienie i zakwaterowanie. Dodatkowo przyszli wojskowi lekarze mają otrzymywać stypendium w wysokości 1250 zł miesięcznie.
Nowy system ma ruszyć od przyszłego roku. Władze uczelni z Łodzi zapewniają, że są w stanie przyjąć nawet 100 studentów. Jednak nie wszyscy chętni zostaną objęci nowym programem finansowanym przez MON. Mogą się do niego zgłaszać studenci od trzeciego roku studiów medycznych.
W przyszłości uczelnia medyczna w Łodzi ma również zająć się kształceniem lekarzy dla wojsk NATO. Tam również brakuje osób do właściwej obsługi medycznej.



Mało zachęt

Zbyt mała liczba wojskowych lekarzy to efekt zaniedbań poprzednich rządów. W ciągu kilku ostatnich lat wojskowe placówki medyczne zostały włączone do powszechnego systemu finansowania świadczeń zdrowotnych, czyli przez NFZ. W efekcie większość pacjentów, których przyjmują, to cywile.
Poza tym w ostatnich dwóch-trzech latach nastąpił wzrost wynagrodzeń lekarzy pracujących w cywilnych placówkach. 40-proc. podwyżki przyznane pracownikom ochrony zdrowia w 2007 roku nie objęły jednak specjalistów wojskowych. Szacuje się, że ci pierwsi zarabiają nawet trzykrotnie więcej od swoich kolegów pracujących dla wojska.
Aby zmienić tę sytuację, resort obrony narodowej planuje nowelizację przepisów i wprowadzenie dodatku, którego wysokość mogłaby przekraczać wskaźnik 1,0 kwoty bazowej i rosłaby systematycznie wraz z podwyżkami, jakie są przyznawane dla lekarzy cywilnych. Poza tym mieliby oni również otrzymywać dodatek za specjalizację medyczną.

Trudno o specjalizację

Wojsko potrzebuje lekarzy do garnizonów rozmieszczonych w różnych częściach Polski, nie zawsze w atrakcyjnych miejscach. Poza tym obowiązki powierzane lekarzom w takich jednostkach trudno nazwać ambitnymi. Na jednym z forum w internecie poświeconych wojsku można przeczytać, że w praktyce ograniczają się one do m.in. do sprawdzania, czy żołnierze kąpią się odpowiednio często, czy zmieniają bieliznę oraz czy kwatery, w których mieszkają, spełniają przepisy sanitarne.
Ponieważ lekarze wojskowi często mają pod opiekę żołnierzy z kilku jednostek położonych w pobliżu, praktycznie nie ma on szans na uzyskanie zgody przełożonych na robienie specjalizacji. Wymaga to bowiem czasu, częstych wyjazdów, kilkutygodniowych pobytów na kurach specjalistycznych itp.
WOJSKOWA SŁUŻBA ZDROWIA
● w wojsku brakuje 600 lekarzy
● w 20 garnizonach w ogóle nie ma lekarzy
Armia nie ma lekarzy, bo:
● nie zapewnia im odpowiednich warunków rozwoju zawodowego
● nie ułatwia robienia specjalizacji
● oferuje niższe zarobki w porównaniu ze specjalistami pracującymi dla cywilnych placówek ochrony zdrowia