W tym roku na pewno nie zostaną ogłoszone przetargi na budowę Rejestru Usług Medycznych. Na 3 mld zł rocznie są szacowane oszczędności Narodowego Funduszu Zdrowia dzięki wprowadzeniu RUM. Elektroniczna karta ubezpieczeniowa świadczeniodawcy ma m.in. zapobiegać fałszowaniu dokumentacji medycznej.
Przeciągają się prace nad uruchomieniem ogólnokrajowego Rejestru Usług Medycznych. Obecnie jest to uzależnione od przyjęcia przez rząd projektu ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia. Ten przygotowuje Centrum Informatyzacji Systemów Ochrony Zdrowia.
- Jeszcze w październiku zostanie przedstawiony rządowi - zapewnia Leszek Sikorski, dyrektor Centrum.
Jak przekonuje uruchomienie RUM to jeden z elementów informatyzacji systemu lecznictwa. Do 2013 roku, zgodnie z wytycznymi europejskimi, mają powstać zintegrowane platformy informatyczne, z których będą korzystać świadczeniodawcy i pacjenci. Ma to kosztować prawie 700 milionów złotych.
Jednak budowa zapowiadanego od kilkunastu lat RUM niekoniecznie musi czekać na cały system informatyzacji lecznictwa. Ma on wprawdzie kosztować 450 mln zł, ale ten wydatek się opłaca, bo dzięki niemu system ochrony zdrowia może zaoszczędzić nawet 2-3 mld zł rocznie. To prawie dwa razy więcej, niż budżet przeznacza obecnie rocznie na funkcjonowanie systemu ratownictwa.

Prace zawieszone

Konieczność stworzenia programu informatycznego w systemie ochrony zdrowia, w tym RUM, wynika z Planu Informatyzacji Państwa na lata 2007-2013. Jednak jak na razie jego powstanie stoi pod znakiem zapytania. Ministerstwo Zdrowia wskazuje, że informatyzacja jest uzależniona od powodzenia całej reformy systemu zdrowia, w tym również od zaakceptowania podziału NFZ. Może się więc okazać, że jeżeli kluczowe ustawy nie wejdą w życie, realizacja projektu RUM będzie musiała poczekać kolejne lata.
Ponadto o docelowy model rejestru spiera się resort zdrowia i Fundusz. Dokument przygotowany przez poprzedniego prezesa NFZ dotyczący informatyzacji systemu lecznictwa jest nieaktualny, a obecny szef Funduszu przedstawił minister zdrowia kilka propozycji, które nie zyskały akceptacji.
- Prace nad RUM są zawieszone. Na przełomie 2007-2008 roku prezes NFZ przedstawił kilka koncepcji prac na rejestrem, ale na razie żadna wersja nie została wybrana - mówi Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik prasowy NFZ.

Kiedy przetargi

Zawieszenie prac nad RUM jest jednoznaczne z tym, że do końca tego roku na pewno nie ruszą przetargi na jego uruchomienie. A muszą być ogłoszone na przykład dla firm komputerowych i producentów elektronicznych kart. Najbliższy możliwy termin to I półrocze 2009 r.
- Pod warunkiem że propozycje dotyczące informatyzacji ochrony zdrowia ujęte w rządowym programie zostaną wdrożone - podkreśla Leszek Sikorski.
Ogłoszenie przetargów na stworzenie elementów RUM może się okazać jeszcze bardziej kłopotliwe.
- Trzeba wybrać model RUM i zdecydować, czy każdy z oddziałów NFZ będzie organizował go we własnym zakresie czy powstanie jedno, czy kilka centrów personalizacji kart - mówi Bartosz Kmiotek, główny specjalista ds. RUM drugiej generacji w śląskim NFZ.

Pacjenci bez karty

W tym roku pacjenci nie mogą się więc spodziewać, że NFZ zacznie im wydawać elektroniczne karty ubezpieczenia zdrowotnego.
- Karta to ostatni etap budowy RUM - mówi Edyta Grabowska-Woźniak.
A dzięki karcie zniknąłby na przykład problem związany z udowadnianiem w placówkach medycznych, że pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych. Obecnie wymaga to przedstawienia np. druków z ZUS albo podstemplowanej legitymacji ubezpieczeniowej.
Aby elektroniczne karty trafiły do pacjentów, musi też zostać wydane specjalne rozporządzenie. Termin jego przygotowania minął w czerwcu ubiegłego roku.
- Prace nad nim zostały zawieszone - mówi Jakub Gołąb, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
O tym, jakie korzyści przynosi posiadanie karty, przekonują się od kilku lat mieszkańcy Śląska, gdzie funkcjonuje RUM.
- Wydaliśmy już 5 mln kart chipowych, na których są zapisane dane pacjenta. Bez potwierdzenia kartą wykonania przez lekarza usługi nie może też być ona zapisana w dokumentacji medycznej pacjenta - podkreśla Bartosz Kmiotek.
Dzięki RUM praktycznie nie jest więc możliwe fałszowanie liczby wykonywanych świadczeń. To natomiast oznacza realne oszczędności dla NFZ. Na Śląsku wynoszą one rocznie nawet kilkadziesiąt mln zł. Szacuje się, że wprowadzenie ogólnopolskiego RUM pozwoliłoby zaoszczędzić 2-3 mld zł rocznie.

Kolejki on-line

Wprowadzenie RUM umożliwi pacjentom bieżące sprawdzanie, jakie świadczenia zostały im udzielone oraz monitorowanie miejsca w szpitalnych kolejkach. To dlatego, że szpitale byłyby zobowiązane do prowadzenia elektronicznych list osób oczekujących na zabieg.
Dzięki temu udałoby się wyeliminować sytuacje, w których pacjenci zapisują się w kilku kolejkach w różnych placówkach. To natomiast powoduje sztuczne zawyżanie liczby osób czekających na zabiegi.
Obecnie pacjent może jedynie za pośrednictwem stron internetowych NFZ sprawdzić średni czas oczekiwania na zabieg. Nie wie jednak, ile osób jest zapisanych w kolejce. W praktyce jednak to bardzo mało efektywny mechanizm i niewielu pacjentów z niego korzysta.
ELEKTRONICZNY REJESTR USŁUG MEDYCZNYCH
RUM ma służyć świadczeniodawcom do przesyłania do NFZ informacji o wszystkich zdarzeniach medycznych, jakie mają miejsce w systemie lecznictwa. Dzięki temu placówki medyczne, Fundusz i pacjenci (w organicznym zakresie) mają bezpośredni dostęp do danych dotyczących m.in. liczby wykonanych usług zdrowotnych, kosztów ich wykonania, miejsca ich udzielenia czy przepisanych lekach.
700 mln zł ma kosztować informatyzacja systemu ochrony zdrowia
450 mln zł koszt budowy ogólnopolskiego RUM
Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiadała szybkie powstanie ogólnopolskiego Rejestru Usług Medycznych (RUM). Wszystko wskazuje na to, że jego budowa nie rozpocznie się w najbliższym czasie. / DGP