Połowa pracodawców kontrolowanych przez inspektorów pracy nielegalnie zatrudnia pracowników, a co szósty nie płaci lub płaci nieterminowo składki do Funduszu Pracy.
W 2007 roku 31,6 tys. pracowników, którzy byli zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych lub na czarno, otrzymało umowy o pracę. W porównaniu z 2006 rokiem liczba ta wzrosła o 143 proc. To efekt kontroli legalności zatrudnienia przeprowadzonej w firmach w ubiegłym roku przez inspektorów pracy. Od lipca ubiegłego roku Państwowa Inspekcja Pracy przejęła od tzw. policji pracy obowiązek kontrolowania legalności zatrudnienia. Od tego czasu liczba takich kontroli wzrosła o 64 proc.
Dzięki temu poprawiła się egzekucja zaległych składek na ubezpieczenie społeczne do ZUS - powiedział Roman Giedrojć, zastępca głównego inspektora pracy podczas wczorajszego posiedzenia Rady Ochrony Pracy.
W 2007 roku firmy opłaciły zaległe składki za 6,5 tys. pracowników na łączną kwotę 6 mln zł. Ponadto ubiegłoroczne kontrole wykazały, że ponad 2 tys. bezrobotnych i 1,6 tys. pracodawców nie poinformowało urzędów pracy o podjęciu zatrudnienia. 1163 zatrudnionych bezrobotnych nadal pobierało zasiłek.
Podczas wczorajszego posiedzenia Rada Ochrony Pracy negatywnie zaopiniowała także wniosek marszałka Sejmu o odwołanie głównej inspektor pracy Bożeny Borys-Szopy.
- Nie widzimy merytorycznych podstaw, by poprzeć ten wniosek - stwierdził Stanisław Szwed z PiS, członek ROP.
Podobnego zdania była większość członków Rady. Jednak opinia ROP nie jest wiążąca dla marszałka. Chce on, by szefem inspekcji został Tadeusz Zając, który funkcję GIP pełnił sześć lat temu.