Ponad 600 nowych przypadków chorób zawodowych - prawie 7 proc. więcej niż rok wcześniej - stwierdzono w minionym roku w polskim górnictwie. Cztery na pięć zachorowań to pylica płuc.

Najnowsze dane dotyczące zachorowalności na choroby zawodowe znalazły się w raporcie, opublikowanym we wtorek przez Wyższy Urząd Górniczy (WUG) w Katowicach.

Ze statystyk wynika, że wzrost liczby zachorowań w górnictwie jest jedynie nieznacznie wyższy od wynoszącego 5 proc. średniego wzrostu w Polsce (blisko 3,3 tys. przypadków).

Jednak współczynnik zachorowalności na 100 tys. zatrudnionych w danej branży jest w górnictwie dziesięciokrotnie wyższy od średniej - w ubiegłym roku wyniósł 336,6 wobec 33,5 średnio w Polsce.

"Bardziej skuteczne przeciwdziałanie chorobom zawodowym wymaga wzmocnienia profilaktyki. Problemem nie są dziś pieniądze czy brak sprzętu ochronnego, ale egzekwowanie jego prawidłowego stosowania" - ocenia wiceprezes WUG, Mirosław Koziura.

Według niego, prowadzone przez nadzór górniczy kontrole potwierdzają, że kopalnie dobrze wywiązują się z obowiązków w zakresie wymaganego sprzętu ochronnego, m.in. masek przeciwpyłowych. Zdarza się jednak, że pracownicy nie zakładają masek, a dozór tego nie egzekwuje. Inspektorzy nadzoru górniczego karzą takie zachowania mandatami, nie są jednak w stanie wykryć wszystkich przypadków.

Zdaniem wiceprezesa, oprócz wzmocnienia dyscypliny pracy konieczne jest stosowanie metod szkoleniowych, bardziej przemawiających do górników. Jedną z nich zastosował Katowicki Holding Węglowy, który zlecił przygotowanie multimedialnej wizualizacji, obrazującej wpływ pyłu na płuca. Pracownicy oglądają takie filmy na szkoleniach, ale i przed zjazdem na dół.

Eksperci wskazują jednak, że stosowana obecnie profilaktyka może przynieść efekty dopiero po 2015 r.

Powodem jest długi, ok. 10- letni okres ujawniania się choroby zawodowej. Bieżące statystki obrazują więc raczej nie tyle obecny stan narażenia zawodowego, co sytuację z końca lat 90. ubiegłego wieku.

W latach 1997-1999 rocznie stwierdzano w górnictwie ok. 2 tys. chorób zawodowych, a ich ilość z roku na rok rosła. Od 2000 r. następował spadek, ale od 2006 r. - ponowny wzrost, świadczący o pogorszeniu higieny pracy w branży. Na 100 tys. zatrudnionych w górnictwie przypada ponad 336 osób, u których stwierdzono choroby zawodowe.

Po pylicy płuc (81 proc. zachorowań, 489 przypadków) górnicy najczęściej skarżą się na trwały ubytek słuchu (9 proc., 57 przypadków), zespół wibracyjny (5 proc., 31 przypadków) i przewlekłe zapalenie oskrzeli (1 proc.). Szczegółowego wyjaśnienia wymaga także liczba chorób wywołanych działaniem promieniowania jonizującego (11 przypadków wobec 21 w 2006 r.).

Raport WUG alarmuje, że pylice płuc stanowią nadal poważny problem medyczny i społeczny, a stwierdzane co roku blisko 500 nowych przypadków zachorowań jest - jak napisano - "w najwyższym stopniu niepokojące". Nie maleje też liczba wykrytych u górników uszkodzeń słuchu.

Ilość chorób zawodowych rośnie, choć reforma górnictwa spowodowała zmniejszenie zatrudnienia w górnictwie, a tym samym zmniejszenie liczebności grup pracowniczych, zagrożonych szkodliwościami środowiska pracy. Równocześnie nastąpił jednak, zwłaszcza w górnictwie podziemnym, poważny wzrost zapylenia, hałasu i wibracji.

Autorzy raportu konkludują, iż dalszy wzrost liczby zachorowań na choroby zawodowe w 2008 roku będzie wymagał ponownej analizy funkcjonowania całego systemu profilaktyki zachorowań na pylicę płuc w górnictwie oraz podjęcia bardziej zdecydowanych działań ochronnych.

Na górnictwo przypada niespełna 19 proc. (608 przypadków) wszystkich chorób zawodowych w Polsce. Najwięcej, ponad 24 proc. (792 przypadki) stwierdzono w ubiegłym roku w przetwórstwie przemysłowym, niespełna 24 proc. wśród nauczycieli (786 przypadków), a przeszło 14 proc. w rolnictwie, leśnictwie i łowiectwie.