Połowa szkół niepublicznych nieprawidłowo prowadzi dokumentację szkolną i nie zatrudnia odpowiedniej kadry. Placówki prywatne zawyżają liczbę słuchaczy, aby otrzymać wyższą dotację publiczną. Resort edukacji ma opracować przepisy uniemożliwiające uzyskanie uprawnień szkół państwowych źle kształcącym placówkom.
W Społecznym Liceum Ogólnokształcącym w Zielonej Górze obowiązkowe zajęcia w zakończonym właśnie roku szkolnym prowadzili wolontariusze. W Zaocznej Policealnej Szkole Administracji Cosinus w Krakowie kierunek technik administracji ukończyło zaledwie 14 na 140 osób (10 proc.), a dyplom potwierdzający kwalifikacje zawodowe uzyskało dwóch słuchaczy (1 proc.).
Z przeprowadzonych w minionym roku szkolnym kontroli Najwyższej Izby Kontroli w szkołach prywatnych o uprawnieniach szkół publicznych wynika, że dwie na trzy takie placówki nie posiadają własnych obiektów dydaktycznych, co trzecia prowadzi niezgodny z przepisami program nauczania, a żadna nie zatrudnia nauczycieli na podstawie stosunku pracy. NIK wystąpił do ministra edukacji narodowej o opracowanie przepisów, które uniemożliwią uzyskanie dotacji publicznej przez te placówki prywatne, które źle kształcą.
- W trakcie prac nad najbliższą dużą nowelizacją ustawy o systemie oświaty uwzględnimy wnioski NIK - zapewnia Katarzyna Hall, minister edukacji narodowej.

Najgorzej w policealnych

Kontrole NIK ujawniły najwięcej nieprawidłowości w szkołach dla dorosłych. 65 proc. takich placówek nie przestrzegało programów nauczania. Co trzecia szkoła zawyżała lub zaniżała liczbę uczniów, przez co otrzymywała dotację budżetową w nienależnej wysokości.
- Słuchacze często zapisują się do takich szkół, żeby otrzymać zaświadczenie o nauce, które umożliwia np. pobieranie renty lub odroczenie służby wojskowej - mówi Błażej Torański, rzecznik prasowy NIK.
Podkreśla, że szkoły wykorzystują takie zainteresowanie i przyjmują więcej słuchaczy, niż są w stanie kształcić. Gdyby na przykład do szkoły uczęszczali wszyscy słuchacze jednej z krakowskich szkół policealnych, typowe pracownie informatyczne (zazwyczaj z kilkunastoma stanowiskami komputerowymi) musiałyby pomieścić 70 osób.
- Szkoły zakładają jednak często, że uczniowie nie będą uczestniczyć w zajęciach, bo jest im jedynie potrzebne zaświadczenie o kontynuowaniu nauki - mówi Błażej Torański.
A dzięki większej liczbie słuchaczy szkoły otrzymują wyższą dotację z budżetu. W Zaocznej Policealnej Szkole Hotelarstwa Cosinus w Warszawie obowiązywała promocja Sprzedaj nam swoich znajomych, polegająca na udzielaniu bonifikaty w opłatach szkolnych dla tych osób, które zachęciły swoich znajomych do zapisania się do szkoły. Placówka zachęcała też do rozpoczęcia nauki przez informowanie o wydawaniu słuchaczom bezpłatnych zaświadczeń na potrzeby Zakładu Ubezpieczeń Społecznych lub Wojskowych Komend Uzupełnień.
Szkoły dla dorosłych niewłaściwie prowadzą też dokumentację szkolną. Ponad połowa skontrolowanych placówek nie egzekwowała od słuchaczy dokumentów niezbędnych w procesie rekrutacji, np. świadectw ukończenia wcześniejszych szkół, które uprawnia do podjęcia dalszego kształcenia. Dokumentów takich brakowało np. w Uzupełniającym Technikum Mechanicznym w Tarnobrzegu. Dziesięciu uczniów uczęszczało do tej placówki bez przedstawienia świadectw ukończenia poprzedniej szkoły, a trzech innych podjęło kształcenie uzupełniające w zawodzie technik mechanik, mimo że wcześniej uczyli się innych zawodów (stolarstwa i gastronomii).
NIK zwraca uwagę, że poziom kształcenia w szkołach dla dorosłych jest niski. W trzech skontrolowanych placówkach promocję na koniec semestru otrzymywała mniej niż połowa słuchaczy. W kolejnych trzech żaden uczeń nie zdał egzaminu zawodowego.

Lepiej w szkołach dla młodzieży

Choć w pozostałych szkołach niepublicznych jakość kształcenia jest znacznie lepsza niż w placówkach dla dorosłych, również w prywatnych gimnazjach czy liceach NIK wykryła liczne nieprawidłowości. Co trzecia taka szkoła nie zapewniła uczniom bezpiecznych warunków nauki i pracy, a blisko połowa nie przestrzegała ramowych planów i programów nauczania oraz nieprawidłowo prowadziła dokumentację szkolną. Z powodu zaniżania lub zawyżania liczby uczniów dotację budżetową w nieprawidłowej wysokości otrzymała co szósta taka placówka. Jednak uczniowie tych szkół systematycznie uczęszczają na zajęcia i tylko nieznaczny odsetek powtarza naukę w tej samej klasie.
- Poziom nauczania w niepublicznych szkołach dla młodzieży jest wyższy niż w szkołach policealnych m.in. dlatego, że dysponują one własną bazą dydaktyczną i funkcjonują od lat - mówi Wojciech Starzyński, prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego, które prowadzi jedną z dwóch szkół, które otrzymały najlepszą ocenę NIK.
To, co łączy oba typy szkół prywatnych, to sposób zatrudniania nauczycieli. Każda placówka prywatna podpisywała z nimi umowy cywilnoprawne (np. umowę o dzieło), a nie umowę o pracę, która byłaby dla nich korzystniejsza.
- Często wynika to z trybu kształcenia. Większość np. szkół policealnych kształci zaocznie, więc potrzebuje nauczycieli tylko kilka dni w miesiącu - mówi Ewa Koniakowska-Kruk ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Podkreśla, że taki system pracy często odpowiada samym nauczycielom, gdyż zazwyczaj są oni zatrudnieni na cały etat w szkołach państwowych, a w placówkach prywatnych dorabiają do pensji.
- Zatrudnianie na podstawie umów cywilnoprawnych zmniejsza jednak odpowiedzialność zawodową nauczycieli, przez co obniża się jakość kształcenia - dodaje Ewa Koniakowska-Kruk.

Mniej pieniędzy dla prywatnych

Zdaniem NIK obowiązujące regulacje prawne umożliwiają funkcjonowanie szkół niepublicznych dla dorosłych o niskiej efektywności kształcenia. Dlatego resort edukacji powinien opracować przepisy, które uniemożliwią uzyskiwanie nadmiernie wysokiej dotacji publicznej przez placówki prywatne oraz pozbawią je uprawnień, jakie posiadają szkoły państwowe, jeśli źle kształcą.
Dodatkowo NIK zalecił resortowi oświaty opracowanie jasnych zasad zatrudniania nauczycieli w szkołach prywatnych oraz wzmocnienie nadzoru pedagogicznego nad szkołami niepublicznymi. Prawie co trzecia tego typu placówka nie była bowiem w ogóle nadzorowana.
- W przypadku trzech szkół kuratoria oświaty rozpoczęły kontrole dopiero wtedy, gdy w placówkach pojawili się kontrolerzy NIK - mówi Błażej Torański.
W jednej z nich kuratorium wykryło nieprawidłowości stanowiące podstawę do cofnięcia uprawnień szkoły publicznej.
Katarzyna Hall zapowiedziała już, że większość wniosków NIK zostanie uwzględniona przy pracach nad najbliższą dużą nowelizacją ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm.). Po wstępnej ocenie raportu odrzuciła jedynie wniosek Izby o określenie rodzaju kwalifikacji zawodowych absolwentów zasadniczych szkół zawodowych, umożliwiających podejmowanie nauki w technikach uzupełniających. Takie uregulowania, zdaniem MEN, już obowiązują.
Nieprawidłowości w niepublicznych szkołach / DGP