Ministerstwo Pracy przygotowuje nowelizację kodeksu pracy, likwidującą instytucję przywrócenia do pracy. Pracownicy będą mieć prawo co najmniej do sześciu pensji odszkodowania za wadliwe zwolnienie. Związki zawodowe zgodzą się na proponowane przez rząd rozwiązanie, ale chcą, aby odszkodowanie było wyższe.
Przywracanie do pracy pracowników sprawia obecnie dużo problemów zarówno pracodawcom, jak i sądom pracy, które o nim orzekają. Pracodawcy nie mogą bowiem prowadzić swobodnej polityki kadrowej, szczególnie jeśli na miejsce zwolnionego pracownika zatrudnili inną osobę. Sądy z kolei, aby orzec o odszkodowaniu dla pracownika, muszą ustalać, czy przywrócenie do pracy jest celowe i możliwe. Resort pracy chce więc zlikwidować instytucję przywrócenia do pracy. W zamian pracownik nabędzie prawo do wyższego odszkodowania.

Więcej pieniędzy dla pracownika

- Chcielibyśmy znieść instytucję przywrócenia zwolnionego pracownika do pracy w zamian za odszkodowanie za bezprawne zwolnienie w wysokości sześciomiesięcznego wynagrodzenia. Obecnie odszkodowanie to wynosi maksymalnie trzy pensje - mówi GP Radosław Mleczko, wiceminister pracy i polityki społecznej.
Podkreśla, że sąd pracy, do którego zostanie skierowana sprawa, mógłby zasądzać wyższe niż sześciomiesięczne odszkodowanie.
- Wypłata nawet wyższego odszkodowania dla zwalnianego pracownika nie jest tak uciążliwa, jak przywracanie go do pracy, szczególnie gdy na jego miejsce zatrudniłem już inną osobę - mówi Bogdan Ryszko z krakowskiego biura podróży AG Tour.
Podobnego zdania jest Bartosz Milewski z biura tłumaczeń z Gdańska. Wskazuje, że czasem trudno jest podać wiarygodną dla inspektora pracy czy sądu pracy przyczynę zwolnienia z pracy pracownika.
- Jeśli napiszę w uzasadnieniu wypowiedzenia, że straciłem zaufanie do pracownika, to zostanie to zakwestionowane przez sąd pracy. Trudno jednak wytłumaczyć, dlaczego uważam, że ten pracownik nie powinien u mnie pracować, ponieważ nierzetelnie wykonuje obowiązki, skoro zawsze na czas oddaje tłumaczenia - mówi Bartosz Milewski.

Kłopoty firm

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, przywrócenie do pracy jest możliwe, jeżeli pracodawca zwolnił podwładnego bez podania uzasadnienia lub łamiąc przepisy o wypowiadaniu umów. Kodeks pracy nie określa jednak jednoznacznie, co uzasadnia zwolnienie. Sądy, orzekając o przywróceniu do pracy, muszą opierać się na orzecznictwie Sądu Najwyższego. A to nie zawsze jest jednolite.
- Obecnie bardzo często pracodawcy jako powód zwolnienia wymieniają na przykład likwidację stanowiska pracy, a nie fakt, że pracownik nie spełnił ich oczekiwań - mówi adwokat Waldemar Gujski z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Gujski, Zdebiak.
Jak wskazuje, wynika to z tego, że likwidacja miejsca pracy uzasadnia zwolnienie danego pracownika. Tak prosto jednak nie jest w przypadku, gdy pracodawca za przyczynę zwolnienia podwładnego podaje jego niską wydajność. To już trzeba udowodnić. W związku z tym pracodawcy decydują się czasem na podanie fałszywego uzasadnienia. Jednak to w opinii Sądu Najwyższego umożliwia byłemu pracownikowi złożenie do sądu pozwu o przywrócenie do pracy (wyrok z 13 października 1999 r., I PKN 304/99, OSNAPiUS 2001, z. 4, poz. 118).

Więcej stałych umów

Eksperci są zdania, że likwidacja przywrócenia do pracy pracowników przyczyni się do tego, że pracodawcy będą mogli prowadzić swobodniejszą politykę kadrową. Ponadto częściej będą zatrudniać pracowników na umowy na czas nieokreślony. Profesor Małgorzata Gersdorf z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla, że obecnie pracodawcy wolą zatrudniać ich na umowy terminowe, bo pracownik z taką umową, jeśli zostanie zwolniony, nie może na przykład ubiegać się o przywrócenie do pracy. Inaczej niż pracownik zatrudniony na czas nieokreślony.
- Co więcej, sądy będą znacznie szybciej niż obecnie orzekać o odszkodowaniach dla pracowników, gdyż nie będą ustalać, czy w danym przypadku celowe jest przywrócenie do pracy czy też nie - mówi Arkadiusz Sobczyk, radca prawny z Kancelarii Arkadiusz Sobczyk i Współpracownicy.
Obecnie ustalenie takie wymaga przeprowadzenia czasochłonnego postępowania dowodowego.

Związkowe tak

- Nie ma sensu, żeby pracownik wracał do pracy po wcześniejszym zwolnieniu i pracował w złej atmosferze - podkreśla Janusz Łaznowski, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Wskazuje, że związek zgodzi się na likwidację przywrócenia do pracy, szczególnie że już obecnie bardzo często dochodzi do pozasądowej ugody między pracownikiem a pracodawcą, na mocy której podwładny otrzymuje wyższe niż trzymiesięczne odszkodowanie.
- Na pewno jednak będziemy domagać się gwarancji wyższego odszkodowania, niż proponuje resort pracy. Uważamy, że powinno ono wynosić co najmniej dziewięć miesięcznych pensji zwolnionego pracownika - mówi Janusz Łaznowski.
Andrzej Radzikowski z OPZZ wskazuje, że związek na pewno nie zgodzi się na likwidację przywrócenia do pracy pracowników chronionych. Minister Radosław Mleczko deklaruje jednak, że projektowane regulacje nie będą dotyczyć tych pracowników.
- Zarówno przepisy krajowe, jak i unijne wskazują, że instytucja przywrócenia do pracy w przypadku sporu przed sądem przegranego przez pracodawcę musi obowiązywać na pewno w odniesieniu do pracowników chronionych, a więc np. kobiet w ciąży czy związkowców - podkreśla Radosław Mleczko.
Wskazuje też, że łącznie jest kilkadziesiąt grup pracowników chronionych, a resort pracy nie zamierza zmieniać przepisów w tym zakresie.
3,5 mln Polaków jest zatrudnionych na podstawie terminowych umów o pracę
Inne