Dyrektorzy szpitali nie muszą płacić lekarzom za dzień wolny, jaki przysługuje im po odbytym dyżurze. Może to oznaczać, że część lekarzy zrezygnuje z dodatkowych dyżurów.
Zgodnie z najnowszym stanowiskiem Państwowej Inspekcji Pracy, nie ma żadnych przeszkód prawnych, aby za okres nieprzerwanego odpoczynku przewidzianego w art. 32jb ustawy z 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (Dz.U. z 2007 r. nr 14, poz. 89), pracownik nie był wynagradzany. To oznacza, że za 12-godziny odpoczynek, jaki lekarzowi należy się po 24-godzinnym dyżurze, szpitale nie muszą płacić. Zgodnie bowiem z art. 80 kodeksu pracy, wynagrodzenie przysługuje jedynie za pracę wykonywaną.
- Dyrekcja naszego szpitala ustaliła ze związkami zawodowymi już na początku tego roku, że płacimy tylko za godziny wypracowane. Uzgodniliśmy jednak, że stawka za dyżury jest wyższa niż nawet za pracę w nadgodzinach - mówi Jan Kawulok, były dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie.
Jednak część dyrektorów szpitali, chcąc zachęcić lekarzy do dyżurowania, zgodziła się na płacenie również za czas wypoczynku. Takie zobowiązanie szpitali, także zdaniem Państwowej Inspekcji Pracy, jest dopuszczalne. Szpital może bowiem wprowadzić korzystniejsze dla pracownika zasady wynagradzania na przykład na podstawie wewnętrznych regulaminów pracy czy układów zbiorowych.
Czas wolny po dyżurze był płatny np. w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Łodzi. Obecnie dyrekcja szpitala prowadzi jednak rozmowy ze związkami zawodowymi nad zmianą zasad wynagradzania.
- Chodzi przede wszystkim o pieniądze. Szpital nie ma bowiem nadmiaru wolnych środków. Zgodziliśmy się na płacenie za czas odpoczynku, aby móc zapewnić całodobową opiekę lekarską pacjentom - mówi Ada Sikora, rzecznik prasowy łódzkiego szpitala.
Wycofanie się części szpitali z płacenia za czas odpoczynku po dyżurze może spowodować, że część specjalistów zrezygnuje z dodatkowych dyżurów.
- W tych placówkach dojdzie do ponownego konfliktu z lekarzami. Placówki, które i tak mają problem z zapełnieniem grafików dyżurowych, będą miały z tym jeszcze większe kłopoty - uważa Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie.
A to może oznaczać utrudniony dostęp do świadczeń zdrowotnych dla pacjentów.
53,7 tys. lekarzy pracuje w szpitalach