■ Coraz więcej polityków chce wprowadzenia obowiązkowego przedszkola dla pięciolatków. Czy to dobry pomysł?
- Badania pokazują, że dzieci przebywające w grupie pod okiem dobrze przygotowanego nauczyciela lepiej radzą sobie w szkole i dorosłym życiu. Nie oznacza to jednak, że pięciolatki już za rok powinny obowiązkowo chodzić do przedszkola. W tym momencie nie można nagle wprowadzać tak radykalnych zmian. Byłby to niedopuszczalny eksperyment na małym dziecku. Zgody na to nie powinni wyrazić ani rodzice, ani władze samorządowe, ani organizacje pozarządowe. Najwcześniej taki obowiązek można wprowadzić za trzy, cztery lata.
■ Dlaczego? Skoro badania przemawiają za wczesną edukacją, to może warto zmusić rodziców do wysyłania dzieci do przedszkola?
- Obowiązkowa powinna być szkoła podstawowa od szóstego roku życia. Każde dziecko w wieku przedszkolnym powinno mieć jednak zapewnione miejsce w dobrej placówce edukacyjnej. Z naszych doświadczeń wynika - prowadzimy ponad 300 ośrodków przedszkolnych na wsiach - że rodzice rozumieją, iż zajęcia w grupie służą ich dzieciom. W większości gmin są listy oczekujących na miejsce w naszej placówce. Zdarza się, że do ośrodka są zapisywane już roczne dzieci. Tymczasem w ponad 860 gminach nie ma żadnego przedszkola. Sześciolatki chodzą do klas zerowych w szkołach, które bardzo często pękają w szwach. Nawet w dużych miastach brakuje miejsc w przedszkolach. Gdzie zatem miałyby się zmieścić obowiązkowo pięciolatki? Dzieci nie mogą być dowożone autobusami i upychane na siłę w dwudziestopięcioosobowych grupach.
■ Najpierw trzeba więc stworzyć infrastrukturę?
- Nie tylko. Brak infrastruktury to tylko jedna bariera. Brakuje też odpowiednio wykształconych nauczycieli. Najpierw trzeba stworzyć system ich kształcenia. Nie wiadomo też, jaki program mają realizować pięciolatki. Jeśli rząd chce obniżyć wiek szkolny, to powinny być przygotowane do pierwszej klasy. Nie można jednak uczyć ich tego, co sześciolatki. To jest młodsza grupa wiekowa. Przygotowanie programu i wykształcenie kadry wymaga więc czasu. Przede wszystkim jednak subwencja oświatowa powinna objąć wychowanie przedszkolne, na początek przynajmniej dla pięcio- i sześcioletnich dzieci. Dzisiaj samorządy, także te biedne, utrzymują przedszkola z własnych pieniędzy. Z budżetu państwa nie otrzymują ani złotówki. Tymczasem edukacja to bardzo trudne zadanie i pomoc rządu jest konieczna. Pamiętajmy też, że budżety gmin na przyszły rok są już gotowe i nie ma w nich zarezerwowanych funduszy na pięciolatki. Dlatego z dnia na dzień nie można obniżać wieku szkolnego. Najpierw trzeba się do tego przygotować.
Rozmawiała Jolanta Góra
Teresa Ogrodzińska, prezes Fundacji Rozwoju Dzieci im. J.A. Komeńskiego / DGP