■ Dania chce przyjąć w najbliższym czasie 60 tys. zagranicznych pracowników. Czy wielu naszych rodaków skorzysta z tej oferty?
- Myślę, że Duńczykom nie uda się zwerbować takiej liczby specjalistów, jak się spodziewają. Systematyczne otwieranie rynków pracy przez państwa członkowskie spowodowało utrwalenie preferencji wyjazdów, w tym Polaków. Większość pojechała na Wyspy Brytyjskie, a zmienić tę tendencję będzie trudniej, m.in. ze względu na barierę językową. Aby skusić Polaków do wyjazdu do Danii, oferta duńska musi przebijać płacowo brytyjską. Nawet wtedy nie spodziewam się, aby wielu Polaków pojechało tam do pracy.
■ Czy strona duńska uzgadniała swój pomysł z Polską?
- Nie było żadnych uzgodnień, ale nie ma takiego obowiązku. Decyzja całkowitego otwarcia rynku pracy na obywateli tzw. nowych państw UE wymaga notyfikacji Komisji Europejskiej. Zapowiedź duńska to jedynie namiastka liberalizacji dostępu do rynku dla pracowników z nowych państw, w trosce o interesy własnego rynku pracy. Duńczycy z jednej strony utrzymują ograniczenia, chcąc zachować spokój społeczny, z drugiej czynią gest w stronę swoich firm.
■ To nie pierwsze państwo UE, które utrzymując okres przejściowy liberalizuje rynek pracy w niektórych segmentach. Jakie są doświadczenia Francji czy Niemiec, które zrobiły to wcześniej?
- Rezultaty tej stopniowej liberalizacji są żadne lub niewielkie. Liberalizacja francuska ograniczyła się do wyróżnienia 62 zawodów i 7 regionów, w których procedura zatrudnienia obywateli nowych państw jest uproszczona: nie trzeba sprawdzać, czy na rynku francuskim są kandydaci na dane stanowiska pracy. Nadal jednak obowiązują zezwolenia. Rozwiązanie francuskie nie spotkało się z istotnym odzewem ze strony pracowników polskich, a niedawna zapowiedź rozszerzenia listy zawodów niewiele tu zmieni. Niemcy poszukują inżynierów budowy maszyn, elektromechaników, informatyków i innych specjalistów i im oferują preferencyjne zasady zatrudniania. Niemcom ułatwia znalezienie tych specjalistów m.in. to, że studiuje tam wielu Polaków. Łatwiej jest im więc o integrację na rynku pracy. Jednak w ostatnich latach oferta Brytyjczyków i Irlandczyków, którzy zdecydowali się na całkowite otwarcie rynku pracy, okazała się o wiele lepsza.
Rozmawiała JUSTYNA WOJTECZEK
Janusz Grzyb, wicedyrektor departamentu migracji w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej / DGP