Resort nauki nie planuje wprowadzić powszechnej odpłatności za studia, ale zamierza zwolnić uczelnie z obowiązku zawierania umów ze studentami płacącymi za naukę.

Wprowadzenie obecnie jakichkolwiek opłat za studia dla wszystkich studentów jest niemożliwe, ponieważ utrudniłoby wielu młodym osobom dostęp do edukacji - powiedział Michał Seweryński, minister nauki i szkolnictwa wyższego, po spotkaniu z rektorami szkół wyższych. Tymczasem ostatni raport OECD na temat szkolnictwa wyższego zaleca Polsce wprowadzenie współfinansowania nauki na uczelniach. Wówczas nie byłoby podziału na lepsze studia bezpłatne i gorsze - odpłatne.
W Polsce znaczna część studentów płaci za studia. Z danych GUS wynika, że z 1,9 mln studentów w 2006 roku odpłatnie studiowało aż 900 tys. Są to osoby, które nie dostały się na studia stacjonarne albo z innych powodów musiały wybrać naukę w weekendy lub wieczorami na studiach niestacjonarnych.
Z raportów Najwyższej Izby Kontroli wynika, że są one gorzej traktowane od studentów studiów dziennych. Ich sytuację miał poprawić istniejący dopiero od 2006 roku obowiązek zawierania pisemnych umów z uczelniami. Przygotowana jednak przez resort nauki nowelizacja ustawy z 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. nr 164, poz. 1365 z późn. zm.) zakłada jego zniesienie.
Michał Seweryński tłumaczy, że umowa nie zabezpiecza w wystarczającym stopniu interesów studentów. W przypadku jej złamania naraża ich na długotrwałe procesy sądowe - podkreśla minister. Jego zdaniem uregulowanie warunków odpłatności za studia w rozporządzeniu pozwoli lepiej ochraniać studentów.
Leszek Cieśla, przewodniczący Parlamentu Studentów, twierdzi jednak, że tylko mając umowę, można szybko udowodnić, że uczelnia nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań.
Jolanta Góra