Ciągle nie ma tzw. koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Prywatny sektor usług popiera przekształcenie szpitali w spółki. Dodatkowe ubezpieczenia nie wykluczają leczenia bezpłatnego.
W tym roku rząd planuje uchwalenie siedmiu ważnych ustaw dla systemu ochrony zdrowia. Zgodnie z założeniami rządu, od 2009 roku szpitale będą musiały przekształcać się w spółki prawa handlowego, szpitale resortowe zostaną przekazane marszałkom, a kliniki powrócą pod nadzór Ministerstwa Zdrowia. Jednocześnie ma zostać również wprowadzony system dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Ma powstać także nowa instytucja reprezentująca interesy pacjentów dochodzących swoich praw przed sądami powszechnymi.

Lepsze zarządzanie szpitalami

- Proponowane zmiany mogą pozytywnie wpłynąć na rynek usług medycznych. Z jednej strony, przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego uniemożliwi zadłużanie się jednostek medycznych i zwiększy odpowiedzialność organów właścicielskich za osiągane przez nie wyniki finansowe. I to jest plus tego rozwiązania. Z drugiej jednak strony, ewentualne utrzymanie bariery 49 proc. udziałów spółkach po stronie prywatnych inwestorów może zablokować napływ kapitału, bez którego aktualna, czyli nie najlepsza, sytuacja finansowa niektórych szpitali nie ulegnie poprawie. Żaden bowiem inwestor nie przystąpi do przedsięwzięcia, w którym, bez głosu decydującego, nie będzie miał możliwości kontrolowania kosztów i dbania o przychody szpitala spółki - uważa Piotr Gerber, prezes zarządu Instytutu Medycznego EMC.

Brak koszyka hamuje reformy

Bez zmian w organizacji systemu lecznictwa nie uda się go wyprowadzić z poważnego kryzysu. Jednak projekty ustaw, nad którymi obecnie pracują posłowie, wciąż są zmieniane przez stronę rządową. Szczególnie widać to na przykładzie projektu ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. W przypadku projektu ustawy zakładającej wprowadzenie dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych prace nad nim w ogóle zostały wstrzymane. Wciąż bowiem rząd nie przedstawił tzw. koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych, czyli takich, za wykonanie których będzie płacił Narodowy Fundusz Zdrowia. Wykaz taki ma być, zgodnie z zapowiedziami rządu, gotowy do końca czerwca. Jednak eksperci są sceptyczni co do dotrzymania tego terminu. Przede wszystkim Agencja Oceny Technologii Medycznych nie ma zrobionej wyceny połowy z 18 tys. procedur medycznych.
Zdaniem przedstawicieli prywatnego sektora usług medycznych błędem rządu jest brak zgody na wprowadzenie drobnych dopłat dla pacjentów, czyli tzw. współpłacenia. W Czechach, gdzie takie dopłaty funkcjonują od początku tego roku, już widać, że spadła liczba wykonywanych usług. Pacjenci w sposób bardziej przemyślany decydują się na wykonanie kolejnego badania krwi czy USG.

Opór społeczny

W Polsce przyzwolenie społeczne na wprowadzenie drobnych opłat jest bardzo niskie. Rząd tłumaczy, że nie decyduje się na takie rozwiązanie, bo nie przekłada się to na wzrost wpływów do publicznego systemu ochrony zdrowia. Ponadto, nawet najmniejsze opłaty mogą stanowić istotną barierę dla najbiedniejszych grup społecznych w dostępie do świadczeń zdrowotnych. Eksperci podkreślają jednak, że głównym celem wprowadzenia drobnych dopłat dla pacjentów nie jest zwiększanie nakładów, ale ograniczenie sztucznie generowanego popytu na podstawowe świadczenia zdrowotne.
JAKIE USTAWY MAJĄ ZREFORMOWAĆ SYSTEM LECZNICTWA
• ustawa wprowadzająca ustawy reformujące
• ustawa o zakładach opieki zdrowotnej
• ustawa o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych
• ustawa o rzeczniku praw pacjenta
• ustawa o szczególnych uprawnieniach pracowniczych
• ustawa o systemie konsultanckim
• ustawa o akredytacji zakładów opieki zdrowotnej
OPINIE
ADAM ROZWADOWSKI
prezes Centrum Medycznego Enel-Med
Reforma systemu ochrony zdrowia odniesie sukces, jeśli pacjenci uświadomią sobie, że prywatna opieka zdrowotna jest dostępna dla wszystkich Polaków, a nie tylko dla tych najbogatszych. Taka opinia jest nieprawdziwa, a głoszona przez przeciwników prywatyzacji służby zdrowia. Dla pacjentów tak naprawdę liczy się tylko to, czy placówka ma podpisany kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia, a nie ich forma własnościowa.
Pamiętajmy, że już w dużej mierze sprywatyzowana jest podstawowa opieka zdrowotna (POZ), stomatologia czy leczenie ambulatoryjne. Jednym bastionem publicznym pozostają samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej. A te wciąż są zadłużone. O tym, czy będą one zarządzane przez prywatne firmy, powinny decydować władze samorządowe, do których należy zdecydowana większość szpitali. Samorządy mają największe doświadczenie w prowadzeniu szpitali. Nawet jeżeli będą przekształcać szpitale w spółki, to na pewno nie będą decydować w sposób pochopny o ich ewentualnej sprzedaży.
DARIUSZ PUŁAWSKI
dyrektor Centrum Medycznego Alcor
Jestem przeciwnikiem całkowitej prywatyzacji w systemie ochrony zdrowia. Uważam, że można o niej rozmawiać wyłącznie w kontekście budzącej duże kontrowersje sieci szpitali. Nie wierzę, że można przeprowadzić całkowitą prywatyzację i w pełni kontrolować zabezpieczenie usług medycznych w długofalowej perspektywie. Dla wielu placówek medycznych może ona okazać się biletem w nieznane.
Państwo nie może pozbywać się odpowiedzialności za zdrowie obywateli. Taki obowiązek na nie nakłada art. 68 konstytucji. Nie można wykluczyć sytuacji, że szpitale przestaną operować przysłowiowe wyrostki robaczkowe, a zajmą się np. operacjami plastycznymi dla zamożnych pacjentów.
Szpitale wybiorą te usługi, które będą dla nich najbardziej opłacalne, a tym samym wyparte zostaną świadczenia finansowane przez NFZ. Jeżeli jednak wprowadzi się mechanizmy zmuszające prywatne szpitale do obowiązkowego kontraktowania wskazanych usług z Narodowym Funduszem Zdrowia, to wtedy raczej trudno mówić o prywatyzacji systemu lecznictwa.
Adam Rozwadowski, prezes Centrum Medycznego Enel-Med / DGP