Byt co czwartego Niemca jest uzależniony od pomocy społecznej udzielanej przez państwo - twierdzą autorzy raportu w sprawie kształtowania się zamożności i ubóstwa, który przedstawi oficjalnie minister pracy Olaf Scholz.

Minister jest zaniepokojony powiększającym się dystansem między bogatymi i biednymi w Niemczech.

W wywiadzie dla ukazującego się w niedzielę pisma "Bild am Sonntag" Scholz ujawnił główne dane zawarte w raporcie: 13 proc. ludności kwalifikuje się do grupy "biednych", ponieważ ich miesięczny dochód wynosi poniżej 60 proc. średnich dochodów ludności określonych na 781 euro. Dalsze 13 proc społeczeństwa zależy od państwowej pomocy społecznej.

"Gdybyśmy nie mieli tego typu świadczeń społecznych, jak zasiłek dla chronicznie bezrobotnych oraz zasiłki mieszkaniowe i rodzinne, odsetek biednych w naszym społeczeństwie wynosiłby nie 13 proc., lecz 26 proc." - powiedział minister pracy.

Scholz jest najbardziej zaniepokojony sytuacją chronicznie bezrobotnych i samotnych rodziców, którym utrzymać się jest najtrudniej.

Ubustwo emerytów zmniejszyło się

Natomiast mniej niepokojąca jest sytuacja emerytów, których "ubóstwo w ostatnich latach się zmniejszyło".

"Tylko 2,3 proc. niemieckich emerytów potrzebuje dodatkowej pomocy, ponieważ emerytury i innych wpływów nie wystarcza im na utrzymanie" - oświadczył Scholz.

"Dochody ludzi bogatych wzrosły, podczas gdy zmalały najniższe dochody, a jeśli chodzi o sytuację finansową klasy średniej, to panuje stangnacja" - ocenia dane raportu socjaldemokratyczny minister.

Za człowieka "zamożnego" uważa się w Niemczech samotnego, który zarabia netto ponad 3.418 euro miesięcznie. Jeśli chodzi o rodziny z dwojgiem dzieci, do kategorii "zamożnych" zalicza się takie, których dochody przekraczają 7.178 euro.