Żeby nie doszło do strajku nauczycieli 27 maja, musi dojść do rozmów z rządem - powiedział Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.



"Muszą się rozpocząć jakiekolwiek rozmowy, bo nie ma żadnych" - stwierdził Broniarz w piątek w radiu TOK FM. I dodał, że musi dojść do porozumienia w kluczowych sprawach, aby nie doszło do strajku nauczycieli.

W czwartek prezes ZNP wystosował list do sekretarza stanu w Kancelarii Premiera Michała Boniego. Broniarz pisze w nim o braku dialogu między rządem a Związkiem.

Broniarz podkreślił w nim, że Związek od dłuższego czasu ubiega się o spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. "Premier, ani nikt z jego gabinetu nie odpowiedział na apele ZNP oraz informacje o dramatycznej sytuacji w oświacie i zbliżającym się strajku. Wszystkie pisma ZNP do szefa rządu pozostają do dnia dzisiejszego bez odpowiedzi" - napisał w liście.

Dodał, że również Ministerstwo Edukacji Narodowej nie rozmawia na tematy płacowe z przedstawicielami ZNP, a na spotkania, które minister edukacji Katarzyna Hall odbywa w każdym województwie są zapraszani przedstawiciele samorządów i instytucji edukacyjnych, a nie nauczyciele.

"ZNP nie grozi strajkiem. Wobec braku chęci negocjacji ze strony rządu, Zarząd Główny ZNP przyjął 8 kwietnia br. uchwałę o przeprowadzeniu, w przypadku niespełnienia nauczycielskich postulatów, jednodniowego strajku pracowników oświaty w dniu 27 maja. Czas od kwietnia do końca maja jest wystarczająco długim okresem, by rząd mógł odnieść się do postulatów ZNP i podjąć z nim rozmowy. Do tej pory nie zrobił tego" - zaznaczył Broniarz.

Jednocześnie przypomniał, że postulaty ZNP - podwyżka płac, utrzymaniu możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury i zachowaniu Karty Nauczyciela - przedstawił Boniemu 18 stycznia br. podczas rozmów, jakie toczyły się w czasie ogólnopolskiej manifestacji pracowników oświaty w Warszawie. "Wtedy, w kancelarii premiera zadeklarował pan, że do końca lutego rząd przedstawi nauczycielom pakiet propozycji emerytalnych do negocjacji. Panie ministrze, jest maj, a nauczyciele nie otrzymali od rządu żadnego pakietu rozwiązań, w oparciu o który możliwe byłoby rozpoczęcie rozmów na temat oferty emerytalnej dla nauczycieli" - napisał Broniarz.

Zaznaczył, że ZNP dochował wszelkich procedur, jakie nakłada nie niego - jako organizatora strajku - ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, a "protest nauczycieli jest konsekwencją działań rządu PO-PSL".

Jak mówił szef ZNP w wywiadzie dla TOK FM, rząd musiałby przede wszystkim zagwarantować, że niewielka grupa nauczycieli, która wyraża taką wolę, mogłaby przejść na wcześniejszą emeryturę. "To jest grupa około 9-10 tys. osób" - ocenił Broniarz. "Mówienie więc, że wcześniejsze emerytury +rozkładają+ budżet jest nieprawdą" - podkreslił. Szef ZNP zaznaczył, że dwa lata temu odeszło z zawodu 19 tys. osób, z tego połowa w przedziale wiekowym 49-54 lata.

Drugim warunkiem powstrzymania nauczycieli przed strajkiem jest - zdaniem Broniarza - podpisanie porozumienia w sprawie wzrostu wynagrodzeń na rok 2009 oraz na rok 2010. A trzeci warunek - jak podkreśla Broniarz - to podjęcie dyskusji o Karcie Nauczyciela. "Karta obrosła szeregiem mitów i nieporozumień, i należy ją sprowadzić do poziomu rzetelnej dyskusji" - uznał.

Według Broniarza, te trzy elementy: emerytury, płace, Karta nauczyciela stanowią nieodzowny warunek "żebyśmy 27 maja powiedzieli "pracujemy'".

ZNP od dłuższego czasu konsekwentnie domaga się podwyżki o co najmniej 50 proc. i utrzymania wcześniejszych emerytur dla nauczycieli.

Obecnie zgodnie z ustawą Karta Nauczyciela nauczyciele mogą przejść na wcześniejsze emerytury bez względu na wiek, jeśli mają 30 lat stażu pracy, w tym 20 lat pracy w oświacie, lub 25 lat stażu pracy, w tym 20 lat w szkolnictwie specjalnym.