Reformą KRUS, czyli objęciem rolników obowiązkiem płacenia składek na emeryturę w zależności od wysokości dochodów, a nie liczby posiadanych hektarów, zajmie się w piątek zespół ubezpieczeń Komisji Trójstronnej (KT).

Z projektem reformy Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego wystąpił Business Centre Club (BCC). W piątek projekt zostanie przedstawiony członkom zespołu ubezpieczeń KT.

Jak podkreślają eksperci BCC, "ma to być początek dyskusji na temat gruntownej reformy KRUS, a może i całego systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce".

Podstawowe założenia projektu sprowadzają się do objęcia rolników obowiązkiem odprowadzania podatku dochodowego od wszystkich ich dochodów, także tych związanych bezpośrednio z produkcją rolną. Efektem tego będzie naliczanie od wszystkich dochodów rolników składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne.

Obecnie rolnicy (poza zajmującymi się produkcją w tzw. działach specjalnych, jak np. hodowla zwierząt futerkowych, uprawa pieczarek, kwiatów itd.) nie płacą podatku dochodowego. Płacą jedynie podatek rolny, którego wysokość uzależniona jest od tzw. hektara przeliczeniowego (chodzi nie tylko o ilość hektarów, ale również o klasę ziem).

Obecnie w KRUS ubezpieczonych jest ok. 1,5 mln osób

Składka na ubezpieczenie społeczno-rentowe w KRUS w II kwartale 2009 r., tj. od 1 kwietnia, będzie wynosiła 30 proc. obowiązującej od 1 marca br. emerytury podstawowej (675,10 zł - PAP), tj. 203 zł. Nie zależy ona od wysokości dochodów.

Uzyskanie jakichkolwiek dochodów poza rolnictwem powoduje wykluczenie z KRUS i obowiązek opłacania składek na powszechnych zasadach (co miesiąc), uzależnionych od wielkości dochodów.

Obecnie w KRUS ubezpieczonych jest ok. 1,5 mln osób.

O zmianach w KRUS mówi się od lat, podkreślając, że do rolniczych emerytur budżet dopłaca coraz więcej. W 2008 r. była to kwota ok. 16 mld zł.

Premier Donald Tusk podkreślał wielokrotnie, że chciałby doprowadzić do tego, by kryterium naliczania składki były dochody rolnika, a nie wielkość jego gospodarstwa. Zaznaczał jednak, że w tej sprawie konieczne jest znalezienie porozumienia z PSL.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek we wrześniu 2008 r. mówił zaś, że PSL może posunąć się najwyżej o jeden kroczek w sprawie reformy KRUS

Wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak z PSL podkreślał np. w połowie 2008 r. na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa, że w sytuacji, gdy 90 proc. gospodarstw nie osiąga niemal żadnych dochodów, nie można przeprowadzić zasadniczej reformy, a jedynie wprowadzić zmiany do istniejącego systemu ubezpieczeń.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek we wrześniu 2008 r. mówił zaś, że PSL może posunąć się najwyżej o jeden kroczek w sprawie reformy KRUS. Ustępstwo ludowców miałoby dotyczyć zmniejszenia wielkości gospodarstw, dla których składka byłaby wyższa, oraz zmiany kwoty, którą można zarobić poza rolnictwem, bez konieczności rezygnacji z ubezpieczenia w KRUS.

Jednak wicepremier i prezes PSL Waldemar Pawlak kilkakrotnie podkreślał w wypowiedziach dla mediów, że nie sądzi, aby sprawa KRUS podzieliła koalicję rządzącą.

6 marca Sejm znowelizował ustawę o KRUS. Zakłada ona podniesienie składki emerytalno-rentowej dla rolników posiadających gospodarstwo większe niż 50 hektarów. Ci, którzy mają mniej ziemi, nadal mają płacić składkę na starych zasadach.

Dla gospodarstw o powierzchni 50-100 hektarów miesięczna składka będzie wynosiła 12 proc. kwoty najniższej emerytury, tj. ok. 76 zł, dla gospodarstw o obszarze 100-150 ha - 24 proc. kwoty najniższej emerytury, tj. ok. 152 zł, dla gospodarstw 150-300- hektarowych - 36 proc. emerytury, tj. ok. 229 zł, a powyżej 300 hektarów - 48 proc. emerytury, tj. ok. 305 zł.



Według szacunków KRUS, wyższe składki zapłaci ok. 15,5 tys. rolników

Według szacunków KRUS, wyższe składki zapłaci ok. 15,5 tys. rolników.

Minister rolnictwa Marek Sawicki, oceniając projekt, który został przyjęty przez sejm, podkreślił, że jest to rozpoczęcie pierwszego etapu reformy KRUS. W dalszych etapach będzie, zdaniem ministra, chodziło o uzależnienie składek na KRUS od rzeczywistych dochodów rolnika.

Według ministra w kancelarii premiera Michała Boniego, całkowicie nowy system ubezpieczenia rolników, uzależniający wysokość składki od dochodów rolnika, musi powstać w perspektywie 10-15 lat.

Podobnego zdania jest prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz, która przygotowała ekspertyzy do projektu reformy KRUS, zgłoszonego przez BCC do dyskusji w KT.

"Rzecz jest oczywista. Biedni są nie tylko rolnicy, jak twierdzi część polityków"

"Zmiany w KRUS autorstwa PSL, przyjęte przez Sejm, to żadna reforma. Cała zmiana polega jedynie na podniesieniu składek dla gospodarstw o powierzchni ponad 50 hektarów. Tymczasem nie ma żadnego uzasadnienia, aby rolników mających mniej ziemi traktować inaczej niż zwykłych pracowników czy osoby prowadzące własne firmy" - powiedziała PAP profesor.

Podkreśliła, że "rozpoczynając dyskusje o reformie KRUS trzeba z góry pozbyć się wszelkich związanych z tym emocji, odrzucić poglądy polityczne, bo powinna być to sprawa ponad podziałami i indywidualnymi ambicjami".

"Rzecz jest oczywista. Biedni są nie tylko rolnicy, jak twierdzi część polityków. Tak samo biedni mogą być pracownicy najemni czy przedsiębiorcy, głównie ci prowadzący jednoosobowe firmy, a ich nikt nie zwalnia z podatku i comiesięcznych składek na ubezpieczenie" - powiedziała prof. Duczkowska-Małysz.

Kilka dni temu BCC złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o wyjaśnienie, czy funkcjonowanie KRUS nie narusza prawa do równości, które gwarantuje polska konstytucja. Jak podkreślają w uzasadnieniu skargi wnioskodawcy, to, że rolnicy płacą niewielkie składki na ubezpieczenie emerytalne i w ogóle nie płacą podatku dochodowego, "rodzi poczucie głębokiej niesprawiedliwości i nierównego traktowania".